Artykuły

Udajmy, że ich nie było

"Burmistrz" Małgorzaty Sikorskiej-Miszczuk w reż. Ewy Ignaczak w Teatrze Gdynia Główna. Pisze Łukasz Rudziński w portalu Trójmiasto.pl.

Rok 2017 w Teatrze Gdynia Główna otwiera "Burmistrz" Małgorzaty Sikorskiej-Miszczuk w reżyserii obchodzącej jubileusz 35-lecia pracy artystycznej Ewy Ignaczak. Spektakl o burmistrzu-autsajderze, który ma odwagę zmierzyć się z prawdą historyczną i odrzucającą ją społecznością miasta, to jedna z najważniejszych jak dotąd propozycji teatru umieszczonego w podziemiach dworca Gdynia Główna PKP.

Sztuka "Burmistrz" autorstwa Małgorzaty Sikorskiej-Miszczuk zagląda w ciemne zakamarki ludzkich lęków, wybebeszając to, co odruchowo wiele osób chce ukryć. W jej centrum jest pamięć o Jedwabnem i brutalnych mordach Polaków na Żydach. Mieszkańcy miasta (w osobie swojego przedstawiciela - Mieszkańca Miasta) o poprzednich mieszkańcach nie chcą słyszeć ani pamiętać, jak mantrę powtarzają - "to Niemiec", na każdym kroku przypominając, że "światu nie wolno zapomnieć, jak zabija Niemiec". Jest zresztą z nimi Niemiec Na Pokucie, czyli potomek hitlerowca, który bierze na siebie winę za całe zło wyrządzone przez ojca i jego towarzyszy.

Jedynym sprawiedliwym, który stara się skonfrontować z historią miasta, jest jego Burmistrz. Gdy okazuje się, że gdzieś w świecie otworzono zalakowaną kopertę i teraz po świecie krąży prawda, na mieszkańców pada strach. Burmistrz wbrew woli mieszkańców postanawia wyjawić prawdę o mieście Miss Piękności z Nowego Jorku, która przybyła do miasta wychodząc z tajemniczego tunelu (jej żydowskie pochodzenie pozbawia wątpliwości co do skojarzeń z tym związanych).

Jednak kwestia żydowska, bardzo silnie obecna u Sikorskiej-Miszczyk i groteskowo skontrastowana z amerykańskim punktem widzenia, w spektaklu Ewy Ignaczak poddana została pewnej uniwersalizacji. Nie ma wielu obecnych w tekście nawiązań do rzeczywistości obozów koncentracyjnych, nie ma też w gdyńskim przedstawieniu Burmistrza Nowego Jorku i całej amerykanizacji, wyrażanej charakterystycznym "keep smilling" i kurtuazją. Jest za to wprowadzona w akcję spektaklu, obecna w "opowieści" od początku do końca, Narratorka, której kwestie połączono z wypowiedziami Zięciów i Synowych Miasta, spełniających rolę chóru.

Reżyserka z największą uwagą przygląda się mechanizmom wypierania prawdy, trudnościom w mówieniu i godzeniu się z niewygodnymi faktami z przeszłości i agresji, którą wywołuje próba ich odkrycia przez postronnych. Dlatego "Burmistrz" Teatru Gdynia Główna jest o czymś więcej niż okrutnie brutalna, opisana w tekście i przedstawiona w spektaklu śmierć żydowskich mieszkańców miasta z rąk Polaków. To próba przyjrzenia się tematom tabu, kwestiom wstydliwym, pomijanym w codziennej konwersacji, które niczym niezabliźnione rany, potrafią dać o sobie znać w najmniej spodziewanej chwili.

By utrzymać bardzo głęboki przekaz sztuki Sikorskiej-Miszczuk, trzeba mieć właściwych wykonawców. Tych Ewa Ignaczak znalazła w osobach Idy Bocian, Małgorzaty Polakowskiej, Marka Sadowskiego, Radosława Smużnego i Błażeja Tachasiuka. Zdecydowanie najlepiej prezentuje się ta pierwsza w roli Narratorki, zaskakując intrygująco śpiewanymi piosenkami, odpowiednio uzupełniając spektakl komentarzami, przyciągając i odpychając widza jednocześnie. Dobrze w roli Mieszkańca Miasta wypada też Radosław Smużny, grając najbardziej dookreśloną, ale i najbardziej jednowymiarową postać spektaklu - jawnie odrzucającego to co było, zaciekłego wroga konfrontacji z historią miasta mieszkańca.

Trudną rolę cierpiętnika, Niemca Na Pokucie, z wyczuciem gra Marek Sadowski, którego cztery kolejne myśli i emocje na temat rozliczeń z II wojną światową wieńczy najbardziej przejmujący fragment spektaklu, gdy śpiewa widzom o winie Polaków i okrucieństwach wyrządzonych Żydom przez mieszkańców miasta.

Bardzo groteskową, "kanciastą" kreację Miss Piękności i Matki Boskiej przygotowała Małgorzata Polakowska. Jednak forma, w jakiej zamknięta jest postać Miss, niekiedy niepotrzebnie konkuruje z bardzo formalnym przecież tekstem wypowiadanym przez aktorów. Nieco słabiej od wspomnianej czwórki wypada Błażej Tachasiuk - jego Burmistrz jest wprawdzie wewnętrznie złamany, rozdarty między winą przodków a presją społeczeństwa, jednak ta postać pozostaje najmniej wyraźna w obrazie odmalowanym przez Ignaczak na scenie Teatru Gdynia Główna.

"Burmistrz" to spektakl trudny w odbiorze, pełen nieprzyjemnych dla widza treści, miejscami (scena "burzo-wojny" lub śpiewanie pieśni o kalafiorach do melodii "My, Pierwsza Brygada") nie do końca udany, ale zaskakująco wierny intencjom autorki i nie tracący siły wymowy oryginalnego tekstu. Teatr Ewy Ignaczak (obchodzącej tą premierą jubileusz 35-lecia pracy artystycznej), unosi ciężar niezwykle aktualnego obecnie tematu: nierozliczenia z przeszłością. Dlatego to jedna z najważniejszych propozycji Teatru Gdynia Główna.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji