Artykuły

Bez przedrzeźniania

Wybierając się na premierę "Pastorałki" nie dopełniłem, jak to mi się często zdarza, obowiązku wcześniejszej wymiany zaproszenia na bilety. Zwykle, korzystając z przywileju widza chodzącego do teatru zawodowo, siadałem w takich sytuacjach na jakimkolwiek wolnym miejscu, których - zwłaszcza w pierwszych rzędach - na premierowych przedstawieniach nie brakło. Tym razem atoli widownia teatru była wypełniona niemal kompletnie. Magia "Pastorałki" dawanej tuż przed Bożym Narodzeniem zadziałała. Przybyło kilka wycieczek z odległych krańców województwa, dla kilku innych grup po prostu zabrakło miejsca. Na kilkanaście minut przed spektaklem u kasy teatralnej trwała nie słabnąca przepychanka. Nim kasjerka zaproponowała mi miejsca w przedostatnim rzędzie balkonu, musiałem cierpliwie odczekać zmagania z personelem kasy dwóch sióstr zakonnych, dla których obecność na premierze (jak się wyjaśniło) stała się kwestią być albo nie być. Siostry przygotowują właśnie inscenizację "Pastorałki" w kościele katedralnym pod wezwaniem św. Jakuba i konfrontacja własnego zamierzenia z teatralną realizacją jest dla nich wręcz zawodową koniecznością. Sam taką konfrontację chętnie bym prześledził, gdyby istniał u nas zwyczaj recenzowania kościelnych misteriów. Ale pytanie o wzajemną relację aranżowanego w kościele misterium i misteryjnego w istocie rzeczy spektaklu teatralnego jest pytaniem nie tylko z zakresu estetyki. Możliwość postawienia takiego pytania znaczy dla teatru tyle, co możliwość odbycia niesłychanie dalekiej wycieczki w głąb własnej historii - aż do jej praźródeł. Z drugiej strony, scena przed kasą teatralną posiała w mojej świadomości ziarno niestosownego podejrzenia o swoistą konkurencyjność obydwu pastorałkowych przedsięwzięć. Siostry, które okazały się być mymi sąsiadkami na widowni, chłonęły przedstawienie z niezwykłą uwagą i wspaniałomyślnie nie przyłączyły się do długotrwałych owacji, gdy dwuipółgodzinny spektakl dobiegł końca.

Nie jeden raz bywałem w dawnych latach na teatralnej jaskółce, by miała mnie przerazić perspektywa związanych z tym trudów. Nie o zakłócenia wizji - mówiąc językiem telewidzów - się obawiałem, lecz o zanik fonii. Z tym zjawiskiem bowiem zdarzało mi się stykać dostatecznie często, gdy obserwowałem różne przedstawienia ze swego recenzenckiego fotela w trzecim rzędzie. Odepchnięty teraz o dwanaście rzędów w głąb teatralnej widowni - miałem prawo oczekiwać najgorszego. Ale najgorsze, na szczęście, nie nadeszło. Słyszałem. Słyszałem nie tylko jakieś dźwięki, ale dźwięki znaczące. Docierały do mnie słowa i zdania. Rozumiałem. Rozumiałem nie tylko kwestie mówione, ale i śpiewane. I tak już pozostało. Niech ta uwaga będzie wzięta za pierwszy komplement, który - jakkolwiek kwaśny wydać się może zawodowym artystom teatru, bo artykułowanie to warunek przedwstępny aktorskiego rzemiosła - jest wyrazem uznania dla solidności trudu włożonego przez realizatorów w przygotowanie "Pastorałki".

Nie ma w olsztyńskim przedstawieniu momentów tzw. puszczonych. Spektakl jest staranny, precyzyjny w układach zbiorowych i epizodach, o rytmie i nastroju znakomicie sprzężonymi z treścią obrzędowych obrazów. Leniwa powolność scen rajskiej doskonałości ustępuje miejsca ziemskiej nerwowej szarpaninie; prostota, płynność i niewyszukane kmiece dostojeństwo świętej rodziny zderzają się z pompatycznym i odnaturalnionym dworem króla Heroda; werwę i ludyczne zapamiętanie scen pasterskich uwznioślają celebrowane procesje i chóry eterycznych aniołków; nad ponurym dramatem herodowej pychy wznosi się blask ukoronowanej cnoty, skromności i dobroci. Cały liczny zespół aktorski ma swój równy udział w tym widowisku. Anielskie procesje i chóry nie byłyby możliwe w takim wydaniu bez udziału uczniów szkoły muzycznej. Kapelą był zespół instrumentalny "Niebo" przy olsztyńskiej Wyższej Szkole Pedagogicznej.

Adam Kilian zaprojektował wdzięczne, jak zwykle, i sensowne dekoracje i kostiumy. Punktem centralnym tej dekoracji była prościutka, z jasnego drzewa zbita, "trójnawowa" i płaskodachowa szopa - z miejscem dla aniołów u góry i z "domami", stosownie do potrzeby, na parterze. Kostium nie pozostawiał wątpliwości, że to lud polski odprawia swój doroczny, starodawny obrzęd. Pastorałka działa się gdzieś i wszędzie w Polsce, bo choć dominował strój góralski, widziano i łowickie kiecki, i szlachecki kontusz, i żydowską jarmułkę. Strojąc się do odprawienia obrzędowego widowiska, tradycyjnie sięgano po to, co właśnie było pod ręką. Na dziś nie wystarczy już kolorowej bibułki, koralików i tektury. Choinkowe bombki okazały się niezwykle przydatne do konstrukcji królewskich insygniów; pikowane kołdry i kolorowa bielizna pościelowa mogą się stać nad podziw pięknymi szatami, zaś barwne szczotki ze sztucznego włókna, oferowane przez sklepy z tysiącem drobiazgów, mogą, jak się okazało, świetnie imitować pióropusze na hełmach żołnierzy i dworaków. Dekoracja Kiliana, nie przestając być bajecznie kolorową i pomysłową, wyróżniała się nade wszystko umiarem i dobrym smakiem.

Na pytanie, jak grać i jak w teatrze realizować "Pastorałkę" - Maryna Broniewska odpowiedziała zgodnie z schillerowską tradycją: z pietyzmem i szacunkiem do utrwalonego wiekami ludowego obrzędu. Jest to obrzęd rozrachunków ze Starym i otwarcia na Nowe, obrzęd pogodny, wręcz radosny, ale spełniany z całym namaszczeniem, serio. Nie powinien realizować "Pastorałki" ten, kto ma wątpliwości, czy aby odtwarzanie tego misterium nie jest oddawaniem ukłonów Ciemnogrodowi. Takie wątpliwości prowadzą w prostej drodze do zabiegów, których intencją jest co prawda zaledwie podkreślenie tak zwanego dystansu do ludowej naiwności, lecz które kończą się zazwyczaj swoistym przedrzeźnianiem. "Pastorałka" może się stać nawet bardzo śmiesznym widowiskiem, ale byłoby to widowisko o tym, jak ciemny i naiwny lud usiłuje ogarnąć niedorosłym umysłem nieogarnione.

"Pastorałka" zrealizowana przez Marynę Broniewską w Olsztynie nie rezygnuje z ambicji właściwych moralitetowi. I to jest nadrzędnym walorem tego widowiska.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji