Artykuły

Alexanderplatz auf Wiedersehen, czyli teatralne "pomiędzy"

"Berlin Alexanderplatz" Alfreda Döblina w reż. Natalii Korczakowskiej w STUDIO Teatrgalerii w Warszawie. Pisze Alicja Cembrowska w Teatrze dla Was.

Teatr w Warszawie częściej mnie ostatnio rozczarowywał niż zachwycał. Ale potem poszłam do Teatru Studio na "Berlin Alexanderplatz" i poczułam, że bardziej niż skrajności nie lubię być w estetyczno-etycznym "pomiędzy".

"To jest opowieść o Franciszku Biberkopfie - byłym robotniku przemysłu cementowego w Berlinie. Właśnie zwolniono go z więzienia, gdzie siedział z powodu dawniejszych wydarzeń. I oto znów stoi na berlińskiej ulicy i chce być porządny".

Słowo, które najlepiej opisuje spektakl Natalii Korczakowskiej to "spektakularny". Reżyserka wrzuca gęstą treść w jeszcze gęstszą formę. Akcja jest szybka, efektowna i mocna. Coraz to nowe postaci i wątki zwiększają tempo, porażają brawurą. Staje się to jednocześnie błogosławieństwem i pułapką. W nadmiarze efektów gubi się sens. Zanika człowiek.

Franz Biberkopf (Bartosz Porczyk) jest tylko ciałem - młodym, prężącym się, wysportowanym, obsypanym brokatem. Rzuconym w wir destrukcyjnych wydarzeń, z których nie potrafi się wyrwać. Jego partnerką jest Mieze (Anna Paruszyńska), równie niewyraźna, rozmyta trzpiotka, niezbudowana wewnętrznie dziecina. Ani to interesująca, ani urocza para. Na szczęście inne postaci rozpychają się łokciami, udowadniają, że scena jest dla każdego, a historia wcale nie potrzebuje głównego bohatera. Każdy zatem miał swoje miejsce i swoje pięć minut. W mieszance charakterów najciekawiej prezentuje się Robert Wasiewicz i jego kolejne wcielenia (Lina, Fränze, Cilly, Trude, Wielka Babilionia). Był to pokaz szczególnej elastyczności aktorskiej i sugestywnego dystansu. I chociaż można zarzucić tak rozpisanym postaciom stereotypizację, ośmieszanie czy poruszanie się na granicy dobrego smaku, Wasiewicz wszystkie kobiety naznaczył lekkością i nadał im podmiotowość. Były po prostu jakieś. Godną uznania sceną jest również taniec Biberkopfa z Faszystą (Marcin Bosak) - wykonany zalotnie, zwiewnie, najzwyczajniej pięknie.

I erotycznie. To chyba kolejne słowo-klucz otwierające "Berlin Alexanderplatz". Zarówno scenografia (Anna Met) - przypominająca nocny klub - jak i kostiumy (Marek Adamski) kojarzyły się z sadomasochizmem, prostytucją, ciemnymi ulicami, na których można dać upust swoim najmroczniejszym zapędom. Anioły Sarug (Tomasz Nosiński) i Terah (Katarzyna Warnke), wciśnięte w obcisłe skórzane stroje, w wysokich szpilkach, z perfekcyjnie zaczesanymi włosami, były przerażające, ale jednocześnie intrygujące. Bardziej stanowiły odbicie ciemnej strony duszy, tej brzydkiej i ukrywanej, aniżeli anielsko białej i nieskazitelnie dobrej. Swoją moc aktorzy podkreślili w finałowej piosence "Alexander Platz", włoskiej wokalistki Milvy.

Spora część widowni nie miała jednak szansy usłyszeć wokalnego popisu Warnke i Nosińskiego. Podsłuchując rozmowy w trakcie przerw mogę tylko domniemywać, że dwa główne powody, to "za długo" i "nudno". Nudę jednak przerzucam raczej na treść (przegadaną) niż formę (wizualnie bardzo atrakcyjną). Z miłą chęcią pominęłabym również łopatologiczne konteksty polityczne. Odniosłam wrażenie, że były niepotrzebną ingerencją w tekst, trochę wymuszoną próbą unowocześnienia powieści Alfreda Döblina, przeniesienia wątków na grunt Polski (a może bliżej nieokreślonego współczesnego świata?). Również finał, w porównaniu do całości, był raczej nijaki i przez to mało spektakularny. Zabrakło jakiejś "bomby", która podsumowałaby te wszystkie sceniczne szaleństwa, którymi mogliśmy się wcześniej rozkoszować. A może zwyczajnie w spektaklu Korczakowskiej zabrakło nośnika historii? Postaci, którą można odgrzebać, wyciągnąć z nadmiaru środków?

Chyba dlatego właśnie czuję się zawieszona pomiędzy treścią, która zapomniana jechała bocznym torem, a formą, która chociaż bardzo atrakcyjna i widowiskowa, głucha była na prawdziwy sens.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji