Artykuły

"Ach, gdzie są niegdysiegsze śniegi"...

Franciszek Villon był pierwszym chronologicznie poetą nowoczesnej Francji. Przekład je­go "Ballad" i "Wielkiego testa­mentu" - to jedno z najcen­niejszych dokonań Boya. Już prof. Wacław Borowy podziwiał archaizację materiału poetyckiego, "arcysarmackość" tłuma­cza, który opanował piękne zdobycze staropolskiej mowy i zastosował je w swej pracy. Jerzy Lisowski określał zwrot "niegdysiejsze śniegi" jako poe­tyckie odkrycie.

Niewiele zostało z tego wszy­stkiego w spektaklu, który w Sali Wystawowej Teatru Dra­matycznego zaproponował adap­tator i reżyser w jednej osobie, Włodzimierz Kaczkowski. W dziwnym zgrywaniu się w pseudopantomimie, pląsach, przemarszach, zagubiła się bo­gata poezja Villona, jego tęsk­nota, głód i żal, poetycka mądrość i przekora, poczucie prze­mijania, romantyzm, nowoczes­ność. Kto ogląda ten spektakl, z trudem uwierzy, że poeta urodzony w 1431. piszący w 1461, na wpół legendarny (nie wiadomo kiedy umarł, jakie by­ły jego losy po napisaniu Testamentu"), mógł zachwycić Teo­fila Gautier, stać się ideałem Verlaine'a, inspiracją Boya (i może poetów współczesnych). Wychodząc z teatru, powtarza­liśmy jak refren: "Ach, gdzie są niegdysiejsze śniegi"... Mło­dzi widzowie byli wśród naj­mocniej rozczarowanych. Oczywiście, odgaduję powód niepowodzenia. "Wielki testa­ment" należy do utworów rów­nie nie nadających się do uscenicznienia, jak "Ferdydurke" Gombrowicza. Przepraszam za paradoksalne porównanie, ale i u Villona i u naszego autora, cały "smak" kryje się w zaka­markach słowa, w bolesnych i zawiłych kompleksach. Dema­gogią jest argument, że adapta­cje pozwalają poznać utwór niedostępny w księgarni. Zde­formowane, zniekształcone poz­nanie jest szkodliwe dla kultu­ry. Nie darmo przestrzegali przed adaptacjami (mimo róż­nicy poglądów) zarówno Sien­kiewicz, jak Wyspiański. O cho­robie adaptacyjnej pisał dow­cipnie Henryk Bardijewski w swej nowej powieści "Irytacje".

W spektaklu Kaczkowskiego jest tylko jeden moment, gdy słońce poezji przedziera się przez chmury. Ten, w którym Zofia Rysiówna pięknie śpiewa swą piosenkę, czystym głosem. Żałowałem pozostałych akto­rów, którym przypadł w tym przedstawieniu - los nie­wdzięczny. Takie jest życie artysty.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji