Artykuły

Odeszła pani Hanka

Najlepiej czuła się na estradzie, w bezpośrednim kontakcie z widzami. Nie znosiła bezczynności. Do ostatnich chwil podróżowała po kraju i dawała świadectwo swojego niezmordowanego artyzmu i radości życia - HANKĘ BIELICKĄ wspomina Piotr Kitrasiewicz.

Odeszła Hanka Bielicka, aktorka, której osobowość, twarz i kapelusze stały się legendą Warszawy. Chociaż nie urodziła się w stolicy, z nią właśnie związała większość swojego życia i artyzmu. W 1953 roku zwyciężyła w plebiscycie "Warszawiak Roku" organizowanym przez wiele lat przez "Express Wieczorny".

Niezwykle bezpośrednia, pogodna, kochająca ludzi i życie - stała się symbolem prawdziwej warszawianki, kobiety zaradnej, energicznej i pełnej humoru. Występowała w Teatrze Współczesnym, gdzie zagrała m.in. panią Dulską w sztuce Gabrieli Zapolskiej, potem w Teatrze Syrena, któremu pozostała wierna do końca. Była gwiazdą estradowo-radiowego "Podwieczorku przy mikrofonie". Pozostawiła po sobie ślad także w licznych filmach telewizyjnych i kinowych: "Zakazanych piosenkach", "Gangsterach i filantropach", "Panu Wołodyjowskim", serialu "Wojna domowa" i wielu innych. Ale najlepiej czuła się na estradzie, w bezpośrednim kontakcie z widzami. Nie znosiła bezczynności. Do ostatnich chwil podróżowała po kraju i dawała świadectwo swojego niezmordowanego artyzmu i radości życia. Z ostatniego występu zawieziono ją wprost do szpitala...W kilka godzin później już nie żyła. Można powiedzieć, że umarła niemal na scenie, do końca wykonując swój zawód będący jej życiową pasją.

Po raz pierwszy osobiście zetknąłem się z panią Hanką jesienią 1989 roku. Pracowałem wtedy w Polskiej Agencji Prasowej i zajmowałem się teatrem, a Bielicka święciła wówczas kolejny triumf, tym razem w wystawionej na deskach Teatru Syrena jugosłowiańskiej komedii "Żona pana ministra". Rola wydawała się być napisana specjalnie dla niej, co aktorka doceniła, dziękując po premierze ze sceny Jugosławii" (jak to ujęła) za idealnie dopasowany do jej emploi utwór. Wkrótce zadzwoniłem do niej z prośbą o wywiad. Zgodziła się natychmiast, a przez telefon mówiła do mnie "kotuś", co mnie bardzo ujęło. Wywiad odbył się w jej mieszkaniu przy ul. Śniadeckich. Drzwi otworzyła gosposia, a pani Hanka wprowadziła mnie do bocznego pokoju, gdzie usiedliśmy przy stole, na którym stały pączki. Oczywiście, częstowała mnie tymi pączkami. Chętnie i obszernie odpowiadała na pytania, dotyczące zarówno premiery w Syrenie, jak i jej dawniejszych ról.

W ciągu kolejnych lat, pracując w różnych redakcjach, spotkałem się z nią kilkakrotnie. Zawsze służyła swoją osobą i czasem. Niekiedy udzielała szybkiego wywiadu z marszu - przez telefon.

Nasze ostatnie spotkanie nastąpiło w listopadzie ubiegłego roku. Kiedy otworzyła drzwi, nie poznałem jej w pierwszej chwili - tak bardzo się postarzała i jakby zmalała. Była w szlafroku, poruszała się z trudem. Ale kiedy tylko zaczęła mówić - wracała do pełni życia. To była znowu dawna pani Hanka - pełna werwy, temperamentu i wewnętrznego ognia. Mówiła bardzo dużo i z typowym dla siebie humorem. Częstowała cukierkami, ciasteczkami, dopytywała się, czy zrobić kawę. Na to ostatnie nie zgodziłem się, po prostu nie chciałem jej absorbować. Bałem się, że upadnie. Wywiad odbył się w tonie bardzo swobodnej pogawędki przerywanej salwami śmiechu. Wierzyć mi się nie chciało, że ktoś w tak zaawansowanym wieku (skończyła właśnie 90 lat) może mieć tyle siły witalnej. Wyszedł wywiad bomba! Zwłaszcza, że znalazł się w nim fragment świadczący o niesamowitej wręcz kondycji pani Hanki.

Oto jego fragment:

www.ew.exmedia.pl

"Dzisiaj z moimi siłami fizycznymi nie jest dobrze, chociaż mam dużą mobilizację duchową kiedy wchodzę na scenę. To tak, jakby tkwiły we mnie dwie osoby: ja, jako osoba prywatna oraz ja, jako aktorka. Kiedy mobilizacja mija, staję się ludzkim ochłapem.

- Nie przesadzajmy...

- Tak, proszę pana. Mam dziewięćdziesiąt lat, to raz, a dwa - przeleżałam w szpitalu dobrych kilka miesięcy. Miałam tak głupi wypadek, jesienią zeszłego roku, że to się nie mieści w głowie. Przewróciłam się na równej podłodze w pokoju hotelowym podczas wyjazdu na koncert do Końskich. Była dwunasta czy pierwsza w nocy, kiedy przyjechaliśmy z Kielc do hotelu w Końskich. Potknęłam się o coś wychodząc z łazienki, upadłam i zemdlałam.

- Była Pani sama w pokoju?

- Tak. Przywieźli mnie na nocleg, a rano mieli mnie zabrać na estradę. Okazało się, że na skutek upadku odpadła mi śledziona. Leżałam nieprzytomna do godziny ósmej czy dziewiątej, kiedy przyjechała przedstawicielka organizatorów i znalazła mnie leżącą bez świadomości. Całe szczęście, że nie zamknęłam drzwi na klucz. Natychmiast przewieziono mnie do szpitala, gdzie doszłam do siebie. To było jak cud, najwyraźniej miałam żyć. Mam w związku z tym anegdotę. Śniła mi się wielka, piękna brama. Przed nią siedział starszy pan z małym chłopczykiem. Starszy pan pyta się chłopczyka, kim jest ta kobieta. A chłopczyk mówi: "To ta artystka z Polski, Bielicka. Ale dlaczego bez kapelusza?" Wtedy starszy pan odpowiada: "Powiedz jej, niech wraca. Wybierze z szafy jakiś kapelusz i założy, to wtedy ją przyjmiemy". Budzę się, jestem w szpitalu w Końskich, nade mną stoi doktor Sosnowski ze skalpelem, a obok niego inni lekarze. Doktor Sosnowski powiedział: "Pani Hanko, to co wisiało i co mogłem, to obciąłem. A resztę to już pani musi zabrać ze sobą. Witamy w domu". A ja na to: " Chłopcy, znacie ostatni dowcip o blondynkach?" I opowiedziałam im, a moje łóżko stało za parawanem, bo myśleli, że już ze mną koniec. I kiedy opowiedziałam im ten dowcip, to oni wszyscy przeżegnali się i wyszli."

Na zakończenie rozmowy życzyłem jej stu lat życia. Westchnęła i powiedziała: "A fe życzę panu śmierci, ale niech pan nie dąży do tego, żeby żyć tak długo jak ja Starość to straszna rzecz ". Wywiad ten ukazał się w styczniowym numerze "Expres-su Wieczornego"

Miała w sobie jakąś iluzję nieśmiertelności, tę osobliwą aurę sprawiającą, iż wierzyło się, że ta kobieta po prostu nie może umrzeć. Ale to nastąpiło...

9 marca św. Piotr nie odesłał Jej spod bram raju po kapelusz.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji