Artykuły

Białystok. Dyrektor Półtorak waha się w sprawie "Białej siły..."

Niewykluczone, że spektakl "Biała siła, czarna pamięć" jednak zostanie zagrany w tym sezonie w Teatrze Dramatycznym. - Zaszły nowe okoliczności, rozważam zmianę decyzji, istotne jest, czy do tekstu zostaną wprowadzone pewne poprawki - mówi dyrektor Piotr Półtorak.

I dodaje, że może uda się też pokazać spektakl na dwóch festiwalach, które go zaprosiły. - Niestety wcześniejsza decyzja dyrektora uderzyła w spektakl - z tego, co wiem, Olsztyn jest już nieaktualny - mówi reżyser Piotr Ratajczak. Drobnej poprawki jednak nie wyklucza

Kilka dni temu okazało się, że nagradzany spektakl Teatru Dramatycznego "Biała siła, czarna pamięć", oparty na reportażu Marcina Kąckiego i mocno osadzony w historii Białegostoku, mimo zaproszeń organizatorów festiwali - do Olsztyna i Szczecina nie pojedzie. Postanowił o tym powołany od stycznia szef teatru Piotr Półtorak, który zdecydował też, że spektakl nie będzie grany do końca sezonu w Białymstoku.

Minima najważniejsze

- Muszę podjąć taką decyzję, by wywiązać się z minimów frekwencyjnych, do których zobowiązuje mnie kontrakt z Urzędem Marszałkowskim - mówił nam po tym, gdy na facebooku osób związanych z teatrem pojawiła się wieść o zdjęciu sztuki i rezygnacji z wyjazdu na festiwale. Kierownik literacki teatru Konrad Szczebiot napisał, że powodem jest choroba jednego z aktorów. Tyle że nikt nie wiedział o żadnym chorującym aktorze.

- Jeden z aktorów występujących w spektaklu wyjeżdża na rok za granicę. To w sumie drugorzędna sprawa - problem nie leży nawet w znalezieniu zastępstwa, to można załatwić. Dotarły do mnie jednak też informacje, że są jakieś problemy z prawami autorskimi do fragmentu wiersza Marii Meteckiej, użytego w scenariuszu spektaklu. Jeżeli to prawda - mogłoby to postawić teatr w niedobrym świetle. Druga sprawa, która wpływa na moją decyzję to fakt, że muszę wypełnić umowę zawartą z urzędem marszałkowskim - czyli podnieść frekwencję. Na ten moment nie mogę pozwolić, by spektakl, na którym maksymalnie zmieści się 150 osób, zajmował przestrzeń dużej sceny i widowni mieszczącej 500 osób. W tym czasie, kiedy aktorzy wyjadą, nie mogę grać spektakli u siebie z ich udziałem. A to wpływa na konkretną frekwencję i wpływy do kasy biletowej - tłumaczył kilka dni temu dyrektor Półtorak.

Zarząd: to osobista decyzja dyrektora

Od słów dyrektora jednak szybko odciął się Zarząd Województwa (Urząd Marszałkowski nadzoruje teatr):

- Zarząd ze zdziwieniem przyjął medialne informacje, jakoby wycofanie przez dyrektora Piotra Półtoraka spektaklu pt.: "Biała siła, czarna pamięć" z dwóch znaczących, ogólnopolskich festiwali teatralnych, było podyktowane zapisami umowy z zarządem "w sprawie warunków organizacyjno-finansowych" teatru. Przytaczane przez pana dyrektora zapisy dotyczące m.in.: minimalnych progów frekwencji widzów, ilości spektakli oraz ilości premier były wypracowane wspólnie przez obie strony umowy: zarząd i dyrekcję teatru. A podniesienie liczby widzów odwiedzających teatr było jednym z głównych celów, jakie osobiście Piotr Półtorak zaproponował w autorskiej koncepcji zarządzania teatrem przedstawionej w konkursie na stanowisko dyrektora. Dlatego uważamy, iż rezygnacja z udziału w prestiżowych festiwalach (Olsztyńskich Spotkaniach Teatralnych, które w tym roku obchodzą 25-lecie oraz w festiwalu Kontrapunkt w Szczecinie - jednym z najstarszych festiwali w Polsce), to osobista decyzja dyrektora teatru, a zapisy obustronnie uzgodnionej umowy nie powinny być wykorzystywane dla jej uzasadnienia - czytamy w stanowisku Zarządu.

Wcześniej decyzję dyrektora komentował reżyser spektaklu Piotr Ratajczak:

- Wycofanie się z festiwali jest decyzją wbrew interesom teatru. Szkoda, że potencjał spektaklu zapraszanego na festiwale, nagradzanego i chętnie oglądanego, jest tak marnowany - mówił nam Ratajczak, dodając, że już wcześniej deklarował, że chętnie się dostosuje i w wybranym przez teatr terminie, z wybranym przez teatr aktorem, był gotów i jest nadal gotów zrealizować próby wznowieniowe, a aktorów przygotować nawet non profit. - Niestety moja propozycja przeszła bez echa. Docierają do mnie tylko kolejne powody, uzasadniające dlaczego spektakl nie zostanie wysłany na festiwal. O tym, że są jakieś problemy z prawami autorskimi słyszę po raz pierwszy, choć spektakl był grany już 25 razy - komentował Ratajczak kilka dni temu, mówiąc, że musi się zorientować o jaki dokładnie fragment tekstu chodzi.

Nowe okoliczności, a czas goni...

Po paru dniach sytuacja się zmieniła. Piotr Półtorak stwierdził, że zaszły nowe okoliczności i nie wyklucza zarówno zagrania "Białej siły...", jak i wysłania jej na festiwale.

- Nie miałem świadomości, że do końca sezonu muszę wystawić spektakl, jeśli chcemy wziąć udział w Ogólnopolskim Konkursie na Wystawienie Polskiej Sztuki Współczesnej - mówi dyrektor teatru (jednocześnie aktor Teatru Dramatycznego, przewodniczący rady miejskiej w Wasilkowie, sympatyzujący z PiS).

Konkurs organizuje Instytut Teatralny im. Zbigniewa Raszewskiego. Dla teatru to prestiż i szansa na realne pieniądze (udział w festiwalach skądinąd też - teatry traktują często festiwale jako źródło zarobku, organizatorzy płacą zazwyczaj honoraria, dojazd, hotele, itp.)

- Nie wykluczam wyjazdu na festiwale. Sytuacja jest jednak skomplikowana. Od jednych ruchów zalezą kolejne. By uniknąć problemów prawnych do tekstu muszą zostać wprowadzone poprawki. Sprawę sprawdzają prawnicy. Nie mam jeszcze informacji od autora scenariusza, czy to jest możliwe. Jeżeli reżyser przystanie na to, jeżeli uda się zorganizować próby i połączyć wszystko, jeżeli wyrobimy się w czasie - to może uda się też pojechać na festiwale - mówi Piotr Półtorak.

Tymczasem reżyser mówi: - Z tego co wiem, udział w festiwalu olsztyńskim jest już raczej nieaktualny. W ciągu tych kilku ostatnich dni kiedy wybuchło całe to zamieszanie, olsztyński teatr, choć z żalem przyjął wiadomość, że "Biała siła..." nie przyjedzie, musiał dopiąć festiwalowy repertuar. Rozmawiałem właśnie z przedstawicielami teatru i dowiedziałem się, że znaleziono już inny spektakl, który zostanie pokazany na festiwalu - mówi Piotr Ratajczak.

Sporne cztery wersy

- Mam poczucie absurdu. Od momentu, kiedy złożyłem propozycję prób wznowieniowych, dyrektor się ze mną nie kontaktował. Potem minęło trochę czasu, aż do chwili gdy na facebooku pojawiła się informacja, że spektakl nie będzie grany, bo choroba aktora, itp. I teraz co - kontaktu nie ma nadal, ja ustalam sobie harmonogram pracy, za jakiś czas teatr się do mnie zgłasza, okazuje się wtedy, np. że nie dysponuję czasem. I wtedy na mnie zostanie przerzucona odpowiedzialność, że "Biała siła... nie zostanie wystawiona? Nie tak to się załatwia, to zagranie nie fair. Jak i to, że temat rzekomego plagiatu pojawił się w chwili, kiedy media próbowały ustalić dlaczego spektakl nie będzie wystawiany. Wtedy dyrektor mówił, że nie odwoła swojej decyzji, teraz sytuacja wygląda jeszcze inaczej. Już doprawdy nie wiadomo, jak na to reagować.

Sprawę naruszenia praw autorskich tłumaczy następująco:

- Ustaliłem o co dokładnie chodzi. Tak, rzeczywiście sporny fragment został wzięty ze wspomnianego wiersza. Tyle że jako twórcy spektaklu mieliśmy prawa autorskie do książki Marcina Kąckiego, w której wspomniany fragment wiersza się pojawił. Jeśli jednak - jak mówi dyrektor, mają sprawdzić to prawnicy, to oczywiście, niech sprawdzą, jak sytuacja wygląda. Cóż, jeśli tylko kwestia zamiany tych czterech wersów ma uratować spektakl i sprawić, że będzie grany i wystawiany w ramach konkursu, to ostatecznie możemy zastąpić je innym wierszem, który napisałby ewentualnie autor sztuki, Piotr Rowicki. To jesteśmy raczej w stanie zrobić, o ile takie posunięcie ma pomóc. Pytanie, jak będą wyglądały dalsze rozmowy na ten temat - mówił nam Ratajczak.

Białystok. Teatr Dramatyczny. Biała siła, czarna pamięć

Najlepsze przedstawienie rzeczywistości politycznej

Kilka miesięcy temu "Biała siła, czarna pamięć" zgarnęła aż cztery nagrody na XVI Festiwalu Dramaturgii Współczesnej "Rzeczywistość Przedstawiona" w Zabrzu. Spektakl osadzony mocno w historii Białegostoku, będący gorzką diagnozą i ostrzeżeniem, okazał się na tyle uniwersalny, że nawet jury młodzieżowe nagrodziło twórców przedstawienia za "najlepsze przedstawienie rzeczywistości politycznej". Zespół aktorski teatru otrzymał na nim pierwszą nagrodę. Piotr Ratajczak został nagrodzony za reżyserię przedstawienia. Zespół twórców scenariusza spektaklu uhonorowano Nagrodą Stanisława Bieniasza.

Nagroda w Zabrzu pokazała, że spektakl broni się doskonale również poza przestrzenią Białegostoku, choć wielu jeszcze przed premierą miało obawy, że będzie to spektakl niszowy, zrozumiały tylko dla białostoczan. Najpierw bowiem głośnym echem w mieście odbiła się książka Marcina Kąckiego "Białystok. Biała siła, czarna pamięć" - dostało się władzy, dostało białostoczanom. Kącki, reporter "Gazety Wyborczej", odsłonił kulisy władzy w Białymstoku, powiązania władzy ze środowiskiem kibiców, biznesem czy Kościołem, próbował też dojść do źródeł nienawiści na tle narodowym czy wyznaniowym. Wielu książka zirytowała, rozgoryczyła. Innych oczyściła i przyniosła ulgę. Ale nie części prawicowych polityków i organizacji katolickich. Zaprotestowali, gdy okazało się, że spektakl inspirowany reportażem chce wystawić Teatr Dramatyczny. Choć większość z protestujących nie czytała książki - uznali, że i książka, i spektakl godzą w dobre imię Białegostoku, szydzą z wartości, chrześcijaństwa i osób publicznych.

- Nie dziwię się, że część zainteresowanych się boi. Swoją drogą, to znamienne, kto w tej kwestii protestuje. A z drugiej strony - to zabawne, bo przecież nazwa miasta z tytułu sztuki została usunięta. Nie ma w niej ulic, nazwisk, imion, szczegółów topograficznych - mówiła "Wyborczej" przed premierą Agnieszka Korytkowska-Mazur, była dyrektorka Teatru Dramatycznego. Miała nosa do tego, by spektakl powstał właśnie w Białymstoku, uparła się mimo różnych przeciwności, by go wystawić. Pod naciskami organizacji katolickich i radnych PiS-u nie ugiął się też marszałek i nie zablokował spektaklu.

Reżyser Piotr Ratajczak mówił: - Do książki nawiązujemy w luźny sposób, niektóre wątki rozszerzamy, zmieniamy konteksty. To, że widzowie białostoccy będą kojarzyli postaci sztuki z konkretnymi osobami, mimo że nazwa "Białystok" ani nazwiska nie pojawiają się ani razu, jest nieuniknione. Ale wymiar spektaklu jest uniwersalny.

I tak rzeczywiście było. Spektakl zebrał świetne recenzje, publiczność chce go oglądać.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji