Artykuły

Gąsowski szczeka i warczy

- Dążę do tego, aby wszystko co robię sprawiało mi satysfakcję. Film i telewizja, i estrada. Lubię prowadzić imprezy, śpiewać, uwielbiam występować w kabaretowych skeczach - mówi warszawski aktor PIOTR GĄSOWSKI.

Dzisiaj [17 marca] na ekrany polskich kin wchodzi komedia "Na psa urok" z Timem Allenem i Robertem Downeyem juniorem. Głównego bohatera, w obu jego wcieleniach - człowieka i psa, dubbinguje Piotr Gąsowski.

Artur Borkowski: Jak się gra człowieka i psa?

Piotr Gąsowski: Szczególnie świetnie bawiłem się, wcielając w rolę psa. Były takie momenty, że ze śmiechu łzy mi same leciały. A to musiałem szczeknąć, to znów warknąć, czasem zapiszczeć, a nawet dyszeć na zawołanie.

Dubbing to trudna sztuka?

Na pewno nie aż tak trudna, jak gra na skrzypcach, ale wymaga od aktora olbrzymiej wyobraźni. Ponieważ nie pokazujemy swojej twarzy, wszystko co potrafimy, musimy włożyć w głos, bo nim budujemy kreowaną postać.

W kinie więc Pana "tylko" usłyszymy, za to w telewizyjnej Dwójce w każdą niedzielę o godz. 19 jest Gąsowskiego cały ekran. Prowadzi Pan muzyczny show w elementami quizu pt. "Dubielu". Co znaczy ten tytuł?

Tyle samo co nasze, polskie "sia, la, la" czy też "na, na, na". Jak zapominamy tekstu piosenki, albo go wręcz nie znamy, jak choćby w przypadku kolęd, wówczas możemy sobie pośpiewać właśnie "dubidu, dubidu".

Jaką muzykę Pan lubi?

Łatwiej mi powiedzieć jakiej nie lubię: house, techno, trans. Cenię dobry pop i rock, bo jestem w wieku rockowym. Lubię się też bawić przy hip-hopie. Nie stronie od muzyki poważnej. W samochodzie słucham Brahmsa, Mozarta, Beethovena, Chopina.

Jest Pan absolwentem warszawskiej PWST, specjalność - aktor dramatu. Ale widzowie znają Pana z różnych wcieleń. Co Pan lubi robić najbardziej?

Dążę do tego, aby wszystko co robię sprawiało mi satysfakcję. Film i telewizja, i estrada. Lubię prowadzić imprezy, śpiewać, uwielbiam występować w kabaretowych skeczach. Mój zawód polega na ciągłych zmianach. Nigdy się nie nudzę. I ciągle nie mam na nic czasu.

A jak już ma Pan wolną chwilę?

Lubię gotować, bo generalnie bardzo lubię jeść. Uważam jedzenie za ogromną przyjemność i poza czerniną nie ma potrawy, której bym nie skosztował. Pół godziny temu zjadłem zupę tajską, którą sam ugotowałem.

Jak Pan dba o sylwetkę?

Walczę ze sobą, żeby nie jeść ciepłych kolacji, bo wiem, że mi to nie służy i uprawiam namiętnie sport. W zimie jeżdżę na desce, w lecie kopię piłkę, gram w tenisa i golfa, choć, jak już mówiłem, mam na to wszystko niewiele czasu. Pocieszam się jednak, że tenis i golf można uprawiać do późnej starości. Taka perspektywa jest bardzo przyjemna, bo przecież w końcu, nazwę to wprost, przyjdzie na mnie załamanie rynkowe. W pewnym momencie na pewno zacznę być niechciany i wówczas będę miał czas na swoje pasje.

Podobno jedną z nich jest podróżowanie po najdalszych zakątkach świata?

Byłem już w ponad 50 krajach, m.in. w Brazylii, Paragwaju, Wietnamie, Tajlandii, Kambodży, RPA, na wyspach Fidżi, Australii i Indiach. Chciałbym wybrać się do Albanii, bo to środek Europy, a nieznany nam bliżej kraj, słynie, jak mówili mi ci, co tam byli, z gościnnych ludzi, i do środkowej Afryki.

Jedzenie, sport, podróże. Ma Pan jeszcze jakieś słabości?

Całe mnóstwo. Jestem potwornie roztargniony, nadwrażliwy. Mam nałóg - tytoń. Ale pochwalę się, że od dwóch i pół miesiąca nie miałem papierosa w ustach. Mam nadzieję, że uda mi się nie palić dużo dłużej.

Interesuje się Pan polityką?

Polityka w aktualnej formie mnie brzydzi, gdy słyszę niektórych polityków, to zatykam uszy. Spotykam się z przyjaciółmi, zajmuję dzieckiem, patrzę w niebo, podróżuję. Byle tylko być z dala od polityki. Chciałbym, żeby w tym kraju było normalnie, ale wiem, że jest to oczekiwanie niemożliwe do spełnienia. Tracę już wszelką nadzieję.

Ma Pan ideały wśród ludzi?

Nie. Nie mam ideału kobiety, nie mam ideału człowieka, nie mam ideału postępowania. Mam autorytety, o których staram się pamiętać.

Ma Pan ulubiony rodzaj ludzi?

Uwielbiam się wymieniać z innymi energią. I ten ktoś wcale nie musi mieć wielkiego nazwiska czy wybitnych osiągnięć. Znam wielu tzw. normalnych ludzi, których cenię za wrażliwość, dar obserwacji świata, często za słowa krytyki kierowane pod moim adresem. Takich ludzi właśnie lubię, a może nawet kocham.

W co Pan wierzy?

W dobro.

Boi się Pan czegoś?

Tylko śmierci.

Ile ma Pan lat?

Za chwilę skończę 42.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji