Artykuły

Galanteria słowna

JEŚLI wierzyć naszym ko­chanym krytykom i spra­wozdawcom, nigdy nie mieliśmy w Warszawie tylu wybitnych wydarzeń artystycz­nych jak właśnie teraz. Media różne zachodnie trąbią o spi­sku komunistów i upadku kul­tury w Polsce, a nasi krytycy i recenzenci warszawscy - jakby zupełnie na to nieczuli - nic, tylko liczą "wydarze­nia". Weźmy teatr. Jeden tylko miesiąc minął nowego roku, a epokowe premiery idą jedna za drugą. Nigdy nie by­ło tak dobrze. Zręczny utworek bulwarowy urasta do nie­bywałej rangi, a już skądinąd sympatyczna ramotka Rydla kasuje cały świat dramatu i teatru. W sklepach z galante­rią dawno wykupiono wszyst­kie superlatywy; kolegom kry­tykom i sprawozdawcom wstyd teraz, że po wyśpiewa­niu hymnów na Rydla i Ayckbourne'a muszą taką samą miarką traktować wspa­niałą "Iwonę" w Powszech­nym, genialną "Matkę" w Ka­meralnym i wprost rewelacyj­ne coś tam w Ateneum.

Myślę, że ten sposób walki z wrogą propagandą, wma­wiającą nam upadek kultury, nie jest jednak najszczęśliw­szy. Nie jest źle. Lecz czy starczy samozaparcia, aby po­wiedzieć, że jest również nor­malnie, raz lepiej raz gorzej i że na arcydzieło zawsze cze­kamy? Bo przecież czekanie na arcydzieło jest istotniej­szym fundamentem szczęścia w tworzeniu, podczas gdy in­flacja arcydzieł szczęście to zabija.

WŁAŚNIE wracam z Teatru Współczesnego, gdzie Janusz Wiśniew­ski przedstawił swą nową kompozycję sceniczną, zatytu­łowaną "Walka karnawału z postem". Naturalnie i ta kom­pozycja, jak wszystkie ostat­nio premiery Teatru Współ­czesnego, okazała się dziełem genialnym i kolejnym, siód­mym bodaj czy ósmym wy­darzeniem w stolicy, licząc od 1 stycznia. A pamiętajmy, że są wydarzenia także i poza stolicą, by wskazać tylko na "Antygonę" Andrzeja Wajdy w Krakowie, którą amerykań­scy marines, na czas wycofa­ni z Grenady, oddzielają od tłumu demonstrantów w dżin­sach, niosący transparenty z portretami nieszczęśliwej dziewczyny...

Wiem, że jest taka faza w życiu, kiedy się chętnie uży­wa superlatywów. Sam prze­cież to przeszedłem i mam za swoje. Teraz już wiem, że superlatywy szkodzą na równi piszącym - i opisywanym. Jak się tedy czuje Janusz Wiś­niewski, owiany dymem ka­dzideł? Czy ma jeszcze czym oddychać? Jego kompozy­cja, interesująca jako ćwicze­nie, jako pewna technika po­szukiwań, zbliża teatr do "ciemnego" kręgu sztuki asemantycznej. Na scenie, owszem, odżywają jakieś mniej lub bardziej dalekie skojarzenia kulturowe, nader zresztą interesujące, ale w sumie trudno mówić o znaczącej wypowiedzi. Raczej właśnie wypada o kompozycji, o ćwiczeniu, o pokusie. Akto­rzy pokazują się w zupełnie nowych wcieleniach, ale na­wet najlepsi, najbardziej spo­śród nich wyraziści muszą przegrać z autentycznym lili­putem, który jest gwiazdą wieczoru. Tak samo bywa i w filmie, kiedy w jakimś ujęciu pomiędzy dwóch wspaniałych aktorów wmontowany zostanie kotek lub piesek w zbliżeniu: on też będzie ,,lepszy"...

ZAWSZE wierzyłem w talent dyrektorski Ma­cieja Englerta, ufam te­dy, że aplikując swemu zespo­łowi takie doświadczenie wie co robi. Ale znając go tro­chę, wiem również, że jest do­syć odporny na superlatywną gimnastykę kolegów kryty­ków i recenzentów, że się nie da uśpić galanterią słowną.

I na tym przekonaniu buduję nadzieję, że jednak fala su­perlatywów osłabnie, że wró­cimy znowu do zasady czeka­nia na arcydzieło - obowiązującej już wówczas, kiedy żył i tworzył Konrad Swinarski. On też nie miał takiego far­tu, żeby nam co miesiąc da­wać siedem wydarzeń.

Zgadzam się zresztą, że ar­tystów trzeba kochać. Nawet dziś, kiedy tyle wykonali (nie­którzy) fikołków ideowo-politycznych, że już sami często nie wiedzą, co robią dla idei, a co dla skromnych, państwo­wych złotówek. Jednakże trze­ba ich kochać za dzieła i za wzruszenia, jakich nam udzie­lają, a nie na kredyt - za­ciągnięty w sklepiku z galan­terią słowną...

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji