Borowski
.....staram się odnaleźć w sobie tkliwą przyjaźń dla robotników znad szyn tramwajowych, dla wiejskich bab z fałszywą śmietaną, pociągów z towarem, ciemniejącego nieba nad ruinami, dla przechodniów z alei i dla nowych futryn, a nawet dla żony wycierającej talerze - i z wielkim wysiłkiem intelektualnym pragnę uchwycić prawdziwy sens widzianych rzeczy, zdarzeń i ludzi. Zamierzam bowiem napisać wielkie, wieczyste dzieło epickie, godne tego nie przemijającego, trudnego, jakby ciosanego w kamieniu świata" - tak pisał Tadeusz Borowski w wyznaniu, otwierającym cykl opowieści "KAMIENNY ŚWIAT".
Marzenie o "wielkim, wieczystym dziele epickim" miało się nigdy nie spełnić. Spektakl przygotowany przez Kazimierza Karabasza w Teatrze Dramatycznym, jest próbą odpowiedz: na pytanie, dlaczego tak się stało. Minęła już moda na widowiska, komponowane na motywach twórczości gigantów literatury, których dzieła składają się na obowiązujący dziś kanon. "Borowski" pojawia się więc pod prąd odpływającej fali. Różnica w stosunku do tak głośnych ongiś widowisk, jak "Norwid", tkwi w założonej skromności propozycji, zgrzebności nieomal, zarówno w sensie inscenizacyjnym, jak i materii literackiej Podobieństwo zaś polega na próbie zbliżenia się do jądra twórczości bohatera teatralnej opowieści. "Borowski" nie jest przedstawieniem doskonałym. Wady posiada sam scenariusz, zwłaszcza w części początkowej. Spektakl rozpoczyna sceniczna wersja opowiadania "Chłopiec z Biblią", przygotowana z naturalistyczną solennością, główny bohater - Borowski zbyt długo skrywany jest w cieniu, nie zawsze też aktorzy potrafią sprostać trudnemu zadaniu przekazania twardej prawdy Borowskiego, jego świadectwa czasów pogardy. (Uwaga ta nie dotyczy z całą pewnością Stanisława Wyszyńskiego).
Mimo tych błędów spektakl Kazimierza Karabasza jest propozycją ważną. Zwolna bowiem inscenizowane fragmenty opowiadań Borowskiego realizowane metodą teatru faktu, przerastają we wcale bogaty portret psychologiczny artysty, uwikłanego w tryby hitlerowskiej machiny ludobójstwa i w czasy wielkiego przełomu ustrojowego, artysty wrażliwego, dociekającego istoty człowieczeństwa, odpowiedzialności jednostki i jej społecznych uwarunkowań.
Przedstawienie przekształca się pod koniec w monodram, w spowiedź świadka i aktywnego uczestnika przebudowy świadomości w pierwszych latach po wyzwoleniu. Z pasja przekonuje o racjach Borowskiego młode aktor. Juliusz Krzysztof Warunek, który potrafi doświadczenia życiowe bohatera - pokazane wcześniej w serii scen okresu wojny i tuż po jej zakończeniu - scalić, nadać im sens gniotącego ciężaru nie do udźwignięcia. W ten sposób powstaje tragedia człowieka i twórcy, spalającego się w gorączce idei, ambicji i samooskarżeń.