Artykuły

Balladyna

W sytuacji kiedy tarnowska scena oku­powana jest przez średniej wartości bajki, "Balladyna" jest wielkim postępem. Zupełnie inaczej potraktowany zostaje tu problem winy. Reżyser podkreśla ludzką słabość jako przyczynę tragicznych wypadków. Balladyna, zdeterminowana nadludzkimi siłami, jest istotą ledwie świadomą tego, co robi i jeżeli ktoś jest w ogóle winny, to jest to Goplana. Na niej też został wykonany numer pokazowy tego przedstawienia jest ona bowiem grana przez dwie aktorki. Jedna postać w dwóch osobach. Gop­lana - królowa, czy Goplana - kobieta, Goplana silna i przewrotna, czy Goplana - namiętna... Spektakl jest bardzo udany aktorsko. Mariola Łabno obdarzyła tytu­łową bohaterkę naprawdę wrażliwym wnę­trzem i w ostatniej scenie robiło się aż żal, kiedy ta biedna dziewczyna musiała wypowiedzieć zabójcze dla siebie wyroki. Bardzo subtelnie wybrzmiała także rola starej ma­tki, kreowana przez Lidię Holik (brawo!), aktorkę, która dawno nie miała szczęścia być ciekawie obsadzona. Tym razem dała z siebie tyle ciepła i serdeczności, że przytu­lniej się robiło w fotelach. Niewątpliwym sukcesem Przemysława Tejkowskiego była rola Grabca. Spektaklowi nadano ładną oprawę scenograficzną, czasami zakłóconą tylko jakąś zjeżdżającą z góry ścianą. Nie trudno się domyślić, że to element przeno­szący miejsce akcji do zamku, ale tak się niefortunnie składa, że burzy całą prze­strzeń, utrzymując widzów w napięciu czy też któryś z aktorów nie wymierzy źle i schodząc nie gruchnie prosto w dekorację. Całość jednak tworzy obraz ze wszech miar godny uwagi.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji