Artykuły

Konfederackie misterium

Wśród popowstaniowym - listopadowych emigrantów osiadłych we Francji na temat tego dzieła kursowały nader miażdżące opinie. Witwicki donosił o nim Skrzyneckiemu: "Słowacki (...) wydał niby ja­kiś poemat pt. "Ksiądz Ma­rek", gdzie jest nie już głu­pim autorem, ale prawie wa­riatem". Zdawał sobie z tego sprawę sam poeta, skoro w liście do matki, pisanym w lutym 1815 roku. prorokował.

"Wystaw sobie chłopaka bo­gatego, z rodziną już czytać umiejącą - za sto lat - w ci­chym gdzieś domku pod Krakowem. Odpoczywa po wojnie szczęśliwy... Wystawże go so­bie, że czyta "Balladynę" - ten utwór bawi go i jak baśń (...) "Mazepa" trochę mu się już wydaje deklamatorską. Lecz zajrzał w "Godzinę my­śli" albo "Lambra" i rzucił ze wzgardą te melancholiczne skargi dziecka niedorosłego. Otóż dla tego chłopaka jest "Sally", "Ksiądz Marek", "Książę Niezłomny"...".

Z proroctwa wieszczą zga­dza się niestety, jedynie po­dana z dokładnością do trzech miesięcy data zakończenia woj­ny. Któryż z młodych ludzi ślęczy dzisiaj z własnej woli nad strofami "Księdza Marka" Ten zaliczany do mistycznych w dorobku poety utwór za­ledwie jest wspomniany w podręcznikach licealnych, zaś na deski teatrów trafia nader rzadko. Czy Krzysztof Zale­ski, autor najnowszej insceni­zacji tego dzieła w warszaw­skim Teatrze Dramatycznym, zgodnie z nadzieja poety zdo­łał je bardziej rozjaśnić i przybliżyć współczesnemu czło­wiekowi? Mam w tej kwestii wątpliwości. Reżyser co prawda poczy­nił w tekście Słowackiego pew­ne skróty, niezbędne dla kla­rowności tego "książkowego dramatu", ale nie do końca udało mu się dla gęstych my­śli i narodowo-religijnej symboliki poety znaleźć atrakcyj­ny ekwiwalent sceniczny Zawód sprawił mi zwłaszcza fi­nał spektaklu. Nawet w wy­konaniu tak znakomitego ak­tora, jakim jest Zbigniew Zapasiewicz tasiemcowy monolog głównego bohatera nie zdołał skupić uwagi widowni, choć przyznajmy kreacja niezłomnego księdza-konfederata jest filarem dramatu Drugą znaczącą rolą tego przedstawie­nia jest Judyta (Jadwiga Jankowska-Cieślak), która jest wiarogodna, nawet w najbardziej niewiarygodnych, szele­szczących literaturą sytuacjach. Niestety, nie współistnieje na scenie na równi z nią Krzy­sztof Gosztyła, grający jej ka­ta i kochanka - Kosakow­skiego.

"Ksiądz Marek". swojego rodzaju misterium narodowe rozgrywające się w żydow­skiej bóżnicy w podolskim Barze, przybliża nam dzieje tragicznego schyłku szlachec­kiej Rzeczypospolitej. Z od­chodzącego w przeszłość świa­ta krzesał Słowacki prometej­ską iskrę czynu, duchy czy­ste, niezłomne, mogące być symbolem nadziei odrodzenia narodowego. Trudno wyrokować jak głęboko w pamięć widza zapadnie ta gorzka lekcja historii, ale przesłanie sztuki, zawarte w konfederackim hymnie jest chyba czy­telne: "Nigdy z królami nie będziem w aliansach, nigdy przed mocą nie ugniemy siły.."

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji