Artykuły

Spektakl politycznej wojny

Bilans 2016 | Na polskim teatrze cieniem kładła się polityka, a także partykularyzmy, od których nie są wolni ludzie sceny.

Absurdy w teatralnej polityce wyostrzyło zaproszenie na prestiżowy Festiwal Jesienny w Paryżu aż trzech spektakli Krystiana Lupy. Rodzeństwo, Plac Bohaterów i Wycinkę z Teatru Polskiego we Wrocławiu zagrano tam 30 razy. To wydarzenie bez precedensu na skalę światową.

Latem Lupa po raz kolejny był najważniejszy w Awinionie. Czy się komuś podoba czy nie — jest papieżem światowego teatru, tak jak Andy Warhol był papieżem pop-artu. Na czym więc polega absurd?

Głos Krystiana Lupy w sprawie przyszłości Teatru Polskiego we Wrocławiu, gdzie tworzył i miał w tym roku przygotować Proces Kafki na pierwszą w Polsce Olimpiadę Teatralną, jest lekceważony. Jednocześnie forsowany przez dolnośląskich samorządowców nowy dyrektor Polskiego Cezary Morawski ma ograniczone możliwości działania. Jego wybór w konkursie podważa ZASP i zespół aktorski. Dziś może zapaść decyzja w sprawie przyszłości dyrekcji Cezarego Morawskiego.

Oczywiście, sytuacja w Polskim jest złożona. Były dyrektor Krzysztof Mieszkowski, który zbudował potęgę artystyczną sceny, stał się politykiem i posłem Nowoczesnej, co nie pomogło w jego sporze z ministrem kultury Piotrem Glińskim. W teatrze, tak jak w polityce, zabrakło dialogu.

Stan wojenny, jaki trwa w polskiej polityce, oraz „aurę rzezi" pokazała Barbara Wysocka w Juliuszu Cezarze ze stołecznego Teatru Powszechnego, wygrywając Festiwal Szekspirowski w Gdańsku. Jednocześnie Teatr Polski idzie obecnie na dno w mieście, które jest Europejską Stolicą Kultury 2016.

Napięcia polityczne, ekonomiczne, a i towarzyskie przedstawił serial TVP i NInA Artyści Moniki Strzępki i Pawła Demirskiego. Widzowie zobaczyli, jakim cyrkiem są konkursy dyrektorskie oraz niskie pobudki i kompetencje samorządowych polityków.

Ale trudno nie zauważyć, że samo środowisko nie jest bez winy w powiększaniu teatralnego chaosu. Kwitnie egomaniactwo i brak solidarności, antykultura wzajemnej pogardy i hejtu.

Wydarzeniem były Dziady [na zdjęciu] w Teatrze Narodowym wyreżyserowane przez Litwina Eimuntasa Nekrošiusa. W magiczny, ale i ironiczny sposób, pokazał, jak mitologizujemy swoją historię, kochamy martyrologię — jak uzależnienie od narodowych mitów uniemożliwia nam trzeźwe spojrzenie na świat. Piotr Cieplak wystawił w Teatrze Narodowym całość Pana Tadeusza i jego suplement owocilpoS. Obnażył lamus, w którym warczą na siebie skłócone grupy, a czas bezpowrotnie ucieka.

O tym, że mija „kultura filiżanki", tradycja zaś pada pod ciosem siekiery, mówi w Wiśniowym sadzie Anna Augustynowicz, świętując 70-lecie działalności Teatru Wybrzeże. Wcześniej Augustynowicz wygrała Ślubem Międzynarodowy Festiwal Gombrowiczowski w Radomiu — spektaklem o tym, jak kreowanie świata nowym językiem kończy się klęską iluzji reżysera i protagonisty.

Dramat uchodźców stał się tematem Podopiecznych Pawła Miśkiewicza w Narodowym Starym Teatrze oraz Wściekłości w reżyserii Mai Kleczewskiej w warszawskim Teatrze Powszechnym. Spektakl Kleczewskiej z rewelacyjną Magdą Koleśnik ośmiesza też ksenofobię. Tymczasem białostocka Biała siła, czarna pamięć Piotra Ratajczaka, ujawniając grozę powrotu ONR i przerażenie kibolską przemocą, uzmysławia także tęsknotę do rekonstruowania tożsamości.

W kraju, gdzie trwa wojna domowa na słowa, osobnym bohaterem był Krzysztof Globisz. Wybitny aktor, walczący z afazją i paraliżem, powrócił w Wielorybie The Globe Mateusza Pakuły w reżyserii Ewy Rysowej. Dał imponujący pokaz siły woli, w centrum najważniejszych wartości sytuując wyzwolenie się z własnych ograniczeń i troskę o innych. Równie intymny teatr zmagający się z osobistą traumą zaproponował Michał Borczuch we Wszystko o mojej matce. Inspirując się Almodóvarem, wraz z Krzysztofem Zarzeckim opowiedzieli o śmierci swoich matek na raka. Podjęli też temat „jak mówić o intymnych sprawach, by ich nie zakłamać". Po raz drugi z rzędu Borczuch wygrał Festiwal Boska Komedia głosami zagranicznego jury.

Również na Boskiej Komedii w Krakowie miała premiera Plastików Grzegorza Wiśniewskiego w Teatrze im. Słowackiego — o pustce współczesnych mieszczan, którą ujawnia awangardowa sztuka. Pokazał, jak szukać sposobu na dialog w teatrze — łączący artystyczne ambicje z tematami bliskimi szerokiej widowni.

Wiśniewski jest dziś najważniejszym twórcą „artystycznego teatru środka". O jego klasie przekonała również kielecka Harper w Teatrze im. Żeromskiego — o mrocznej tajemnicy, jaką skrywa nawet najbardziej poukładana osoba. Z kolei Agata Duda-Gracz w autorskiej Kumernis z Teatru Muzycznego w Gdyni, zwyciężczyni Festiwalu R@port, przewrotnie skomentowała kulturę gender. Powstał lament kobiet nad tym, jak patriarchalną przemoc zastępuje obojętność mężczyzn i ich transeksualność.

Krzysztof Garbaczewski przekonywał w intrygującym Robercie Roburze w TR Warszawa, że przyczyny ludzkiej tragedii są takie same jak w Hamlecie czy Królu Edypie: biorą się z dzieciństwa, z rodziny. Dziś kończy się ona ucieczką w zmanipulowaną, oniryczno-narkotyczną cyberprzestrzeń.

Mijający rok nie był najlepszy również dlatego, że nowych premier nie przygotowali Krystian Lupa (ze wspomnianych już przyczyn), a także reżyserzy pracujący za granicą — Grzegorz Jarzyna, Jan Klata i Krzysztof Warlikowski. Rok zamknie Triumf woli Strzępki i Demirskiego w Starym Teatrze. Ma to być spektakl, który przywraca nadzieję i wiarę w siłę wspólnoty. W Artystach to się udało.
 

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji