Kobieta w kryzysie
"Harper" Simona Stephensa w reż. Natalie Ringler w Teatrze Dramatycznym w Warszawie. Pisze Mirosław Winiarczyk w tygodniku idziemy.
Wystawiona w Teatrze na Woli współczesna kameralna sztuka "Harper" brytyjskiego dramaturga Simona Stephensa opiera się na wyrazistych kreacjach aktorskich. Scenografia i spektakularne efekty sceniczne wydają się w tym komediodramacie mało ważne. Agnieszka Warchulska, nie schodząc ze sceny, znakomicie gra Harper Regan, pracującą mężatkę, która, dowiedziawszy się o śmiertelnej chorobie ojca, postanawia go odwiedzić. Nie dostaje jednak nawet krótkiego urlopu i wpada w załamanie nerwowe, co ujawnia się w dramatycznych sytuacjach z najbliższymi, m.in. mężem, córką i matką, ale i z przypadkowymi ludźmi. Harper mówi i robi wówczas rzeczy, których wcześniej nigdy by nie zrobiła.
Autor sztuki w kolejnych scenach ukazuje problemy współczesnej obyczajowości zachodniej klasy średniej: kryzys rodziny, hipokryzję, ukrytą i ujawniająca się pedofilię, a także pokoleniowe konflikty matki z córką. Nad nieszczęsną Harper gromadzi się tu tak wiele dramatów, że można by nimi obdzielić mnóstwo innych osób. Autor sztuki czerpie pełnymi garściami z klasycznych dramatów europejskich, m.in. z Czechowa, oraz z modnych teorii feministycznych, w myśl których kobiety odreagowują dziś wielowiekowe prześladowania i ograniczenia. Nie widać tu jednak żadnych moralnych ani religijnych punktów odniesienia. W końcowych scenach wszyscy bohaterowie siadają wprawdzie przy stole w atmosferze pojednania, czy jednak okaże się ono autentyczne i trwałe?