Artykuły

Jestem wzruszony i dumny

- Decydując się na objęcie patronatem tej imprezy, wiedziałem, że muszę tu być osobiście, bo tylko wtedy będzie to miało sens. Bardzo się cieszę, że życie teatralne w małych ośrodkach się rozwija. Kiedyś kręciło się to tylko w okolicach dużych teatrów - mówi JERZY STUHR, gość Polkowickich Dni Teatru.

Rozmowa z Jerzym Stuhrem [na zdjęciu]:

Jest pan znanym, szalenie zapracowanym aktorem i profesorem, a jednak przyjął pan zaproszenie na Polkowickie Dni Teatru. Do tego został pan patronem honorowym imprezy. Dlaczego?

- Decydując się na objęcie patronatem tej imprezy, wiedziałem, że muszę tu być osobiście, bo tylko wtedy będzie to miało sens. Bardzo się cieszę, że życie teatralne w małych ośrodkach się rozwija. Kiedyś kręciło się to tylko w okolicach dużych teatrów. Teraz mapa teatralna się zmienia i to właśnie w małych miejscowościach odbywają się prestiżowe przeglądy czy festiwale. Do Polkowic jechałem z podwójną radością, bo podczas jednej imprezy mogę pokazać pracę moich studentów i sam stanąć przed widownią. To dla mnie wielkie prywatne święto. Przyznam, że często jeżdżę po Polsce. Gram tam, gdzie czeka na mnie publiczność. A wracając do Polkowic, to gdy rozmawiam z moimi znakomitymi kolegami, słyszę, jak mówią, że już tu byli albo... będą. Przeglądając tegoroczny program imprezy, znajduję znakomite nazwiska, takie jak Krystyna Feldman, Wojciech Pszoniak czy Magda Zawadzka. Jestem niezmiernie wzruszony i dumny, mogąc patronować im wszystkim.

Kiedy jest większa trema, w czasie występu pana uczniów czy podczas samodzielnej gry na scenie?

- To są inne rodzaje tremy. Gdy grają moi studenci, to jestem strasznie skupiony na nich, żeby zapamiętywać, co robią, by potem zwrócić im uwagę. Przecież oni za chwilę skończą szkołę, dlatego staram się udzielać im ostatnich lekcji. Natomiast gdy sam występuję na scenie, zwłaszcza w takim świecie teatru, jak tu w Polkowicach, to trema jest szalona.

Jakim jest pan profesorem?

- Starym (śmiech). Może jestem profesorem starej daty. Nas to bili po głowie, walili i znosiliśmy wszystko. To niestety taki zawód, wystawiony na upokorzenia i uwagi. Teraz młodzież jest wrażliwa, a tu trzeba być mocnym psychicznie i właśnie tego chcę ich nauczyć. Jestem bardzo krytyczny wobec uczniów. Pamiętam, miałem kiedyś takiego studenta, który powiedział mi: "Panie, jeszcze trzy uwagi od pana zniosę". Odpowiedziałem: "I co, zastrzeli mnie pan?".

Od kilku lat jest pan też rektorem PWST. Czy widać pana rękę w tej szkole?

- No, jestem już trzecią kadencję. Widzę zmianę i to sporą. Kiedy sam ją kończyłem, była zamknięta na nowości. Teraz stała się niemal placówką kulturalną. Wróciliśmy do starej, powojennej tradycji uczenia się tego zawodu. To jest potrzebne, bo młodzi ludzie mają tak małe możliwości uprawnia zawodu aktora teatralnego. To nie to samo co film. Pytam czasem mojego syna Maćka, ile razy w miesiącu grał. Mówi, że pięć. O rany Boskie, a ja 35! No i gdzie on ma tę kondycję zdobywać?

Jest pan tak surowym ojcem jak profesorem?

- Niestety tak. Syn ma pecha! Ale mówię mu, by nie narzekał, bo gdyby był inżynierem, czy cybernetykiem, to ja bym się wcale nie wtrącał. A jak wybrał ten zawód, to robię mu uwagi.

Zagrał pan w blisko 60 filmach. Trudniej grać w komedii czy w dramacie?

- Oczywiście, że w komedii! Trzeba znaleźć i narzucić odpowiedni rytm. To tak jak z opowiadaniem dowcipów. Jeden opowiada, wszyscy się śmieją, drugi opowiada ten sam żart - nikt się nie śmieje. Dlaczego? Bo zrobił to w innym rytmie, z innymi akcentami. W dramacie natomiast duży wpływ ma reżyser. Nie narzuca, ale wydobywa z aktora to, co trzeba.

Rola Maksia w kultowej "Seksmisji" nie wtłoczyła pana w ramki?

- Nie, to by mój świadomy wybór. Byłem wtedy zmęczony tematem kina moralnego niepokoju, które przecież reprezentowałem. Marzyłem o tym, żeby pobawić się w filmie. Miałem w sobie dużą erupcję komediowości, byłem kabareciarzem. I wyszło tak, że zapamiętały to pokolenia.

Dzięki panu najmłodsza część widowni pokochała osiołka z polskiej wersji "Smreka".

- Dzięki Bogu jest to już za mną. Choć chyba szykują trzecią część, a jestem związany z tą firmą umową. Nie powiem, by to, oprócz dużych pieniędzy, wniosło coś artystycznego do mojego życia. Fakt, dzięki "Shrekowi" ja i Zbyszek Zamachowski pojechaliśmy do Cannes. Amerykanie prawie nas na rękach nosili, bo w Polsce był najlepszy europejski wynik oglądalności. Dzięki czemu? Dzięki temu, że ktoś podłożył ten głos! (śmiech)

Może pan powiedzieć parę słów o swojej wnuczce?

- Z przyjemnością. Moja wnuczka Matylda ma pięć i pół roku, chodzi do bardzo dobrego przedszkola w Warszawie. W tym roku nauczyła się jeździć na nartach, co jest dla mnie pociechą, bo pochodzę z gór. Niestety mój syn zdradził Kraków i stał się warszawiakiem. Matylda natomiast dostała zaświadczenie, że ukończyła podstawowy kurs zjeżdżania. Co prawda jeszcze nie wie, czy jedzie na prawo czy na lewo. Krzyczymy: na las! - jedzie w lewo, na rzekę! - w prawo. Zaświadczenie mnie cieszy, tym bardziej że moje dzieci też pięknie jeżdżą na nartach. Wnuczka jest fajną dziewczynką, ze skłonnościami do nauk ścisłych. Nasze relacje są dość skomplikowane. Rzadko się widujemy, więc za każdym razem przechodzimy pewien rodzaj kwarantanny. Musi się oswoić z dziadziusiem, który za głośno mówi.

Dziękuję za rozmowę.

* * *

10 marca w auli Zespołu Szkół oficjalnie rozpoczęła się ósma edycja Polkowickich Dni Teatru. Gościem honorowym, który jest jednocześnie patronem imprezy, był Jerzy Stuhr, aktor i rektor Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej im. L. Solskiego w Krakowie. W Polkowicach spędził dwa dni. W piątek spotkał się z młodzieżą, wieczorem otworzył przegląd, by tuż po nim towarzyszyć swoim studentom podczas spektaklu dyplomowego w sztuce "Wieczór Trzech Króli albo co chcecie" Williama Szekspira. 11 marca sam zagrał na scenie w reżyserowanym przez siebie "Kontrabasiście" Patricka Süskinda.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji