Artykuły

Aktor jak lekarz

- Aktor, jak lekarz, musi doświadczać nowych rzeczy. Na Akademii Medycznej byłam nauczycielem komunikacji. Od kilkunastu lat mam taki program autorski dotyczący technik komunikacji - mówi BEATA ZYGARLICKA, aktorka Teatru Współczesnego w Szczecinie.

Rozmowa z Beatą Zygarlicką, aktorką Teatru Współczesnego w Szczecinie

Z okazji 30. urodzin Współczesnego prezentujemy cykl krótkich rozmów z aktorami związanymi z tą szczecińską sceną.

Jak trafiłaś do Teatru Współczesnego?

- Kiedy byłam w ósmej klasie szkoły podstawowej, bardzo podobały mi się Wały Chrobrego. Pamiętam, że stałam na takim skwerku, gdzie teraz licealiści biegają w ramach wychowania fizycznego, dokładnie na tyłach Muzeum Narodowego. Spojrzałam przed siebie w stronę Teatru Współczesnego i powiedziałam: "w tym teatrze będę pracowała". Później skierowałam wzrok na drugi koniec skweru i dodałam: "a tu będę mieszkała". To było moje marzenie, żeby być w tym teatrze, w tym mieście. Zespół znałam ze sceny, kiedy ze Świnoujścia, skąd pochodzę, jeździliśmy ze szkołą na spektakle. Z aktorów, których wtedy oglądałam, najbardziej wspominam Jacka Polaczka i Tadeusza Zapaśnika. Zaraz po maturze, zamiast studiować polonistykę, zaczęłam pracować we Współczesnym. Usłyszałam wtedy, że nie powinnam tak błąkać się po teatrze i nic nie robić, tylko mam zdawać do szkoły teatralnej. I tak zostałam aktorką.

Chętnie współpracujesz z ludźmi spoza Teatru Współczesnego. Czasem z tak młodymi osobami jak Daniel Źródlewski i jego Teatr Karton czy osobami niepełnosprawnymi działającymi w Galerii "Pod Sukniami".

- Aktor, jak lekarz, musi doświadczać nowych rzeczy. Spotkanie z każdym nowym człowiekiem to jest jak spotkanie osobnej wiedzy. Daniel jest niezwykle wrażliwym, inteligentnym, czułym i "motylim" człowiekiem. Dużo mnie uczy poprzez swoją wyobraźnię, ale także poprzez swoje słabości. Podobnie jest z ekipą z "Pod Sukniami". Nauczyli mnie bardzo dużo, przede wszystkim magicznego pojęcia "czasu". Chodzi o to, że to, co masz zrobić, możesz wykonać "później". Nauczyłam się nie spieszyć, nauczyłam się cieszyć każdą chwilą.

Sama także jesteś nauczycielem. Czego ty uczysz innych ludzi?

- Na Akademii Medycznej byłam nauczycielem komunikacji. Od kilkunastu lat mam taki program autorski dotyczący technik komunikacji. Z mniejszym lub większym powodzeniem kształcę się w tym kierunku, ponieważ jest to mój drugi zawód. Uczę ludzi miłości. Może brzmi to dziwnie, ale tak właśnie jest. To strasznie smutne, że w dzisiejszych czasach mówimy o empatii jako o oddzielnej nauce. Musimy uczyć ludzi współodczuwania, ale nie dlatego, że od urodzenia są zimnymi draniami. Ludzie są przerażeni, wypełnieni lękiem, który nie pozwala im na zbliżenie się do drugiej osoby. My uczymy ich kochać. Staramy się, aby ich życie stało się bardziej komfortowe.

A twoje takie jest?

- Nie należę do pracoholików, uwielbiam rzeczy związane z teraźniejszością. Jestem zadowolona z mojego wieku, z wyglądu, z rodziny. Mam wspaniały zawód, kolegów, z którymi pracuję. Robię to, co chcę i nie obchodzi mnie to, co myślą o mnie inni. (śmiech).

* * *

Beata Zygarlicką pracę w Teatrze Współczesnym rozpoczęła w latach 1982-84 w zespole pomocniczym. Po ukończeniu studiów aktorskich w PWST w Krakowie (1988) powróciła do zespołu Współczesnego. Obecnie możemy oglądać ją w "Kubusiu Fataliście i Jego Panu" D. Diderota, w reż. R. Zioło, w roli Margarity Iwanowny Pieńeswietowej w 'Samobójcy". Laureatka wielu nagród i wyróżnień, m.in. nagrody za rolę Colette Moreau na XXXVI Ogólnopolskim Przeglądzie Teatrów Małych Form kontrapunkt 2001" w spektaklu "Da Vinci miał rację", oraz Nagrody Artystycznej Miasta Szczecina (2005).

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji