Artykuły

Współczesna Wieża Babel

Zachodnie wybrzeże Bernarda-Marie Koltèsa w reż. Kuby Kowalskiego w Teatrze im. Żeromskiego w Kielcach. Pisze Luiza Buras-Sokół w „Echu Dnia”.

Bardzo dobra premiera w Teatrze imienia Stefana Żeromskiego w Kielcach

Kielecka scena ma szczęście do realizacji sztuk Bernarda Marie Koltèsa. Po świetnej Samotności pól bawełnianych Radosława Rychcika, teraz widzowie dostają bardzo dobre Zachodnie wybrzeże Kuby Kowalskiego — rzecz, jak to u Koltèsa, oscylującą wokół kryzysu komunikacji i relacji międzyludzkich, niepokojącą, momentami wręcz paraliżującą swą aktualnością.

Biblijna Wieża Babel w spektaklu jest dzielnicą portową, której mieszkańcy wyrzutkowie ze swoich społeczności, państw, kast, poszukiwacze lepszego jutra bez wiary na nie, żyją obok siebie tworząc kolejne, sztuczne warstwy społeczne. Najniżej znajduje się Obcy, Inny, ale wydaje się, że nie jest to status na stałe przypisany konkretnej grupie. Obcy są wszyscy, dlatego ich relacje dążą do wzajemnego poniżania się i wykorzystywania. Człowiek z zewnątrz, choć bogaty, także, a może właśnie dlatego, jest Obcy.

Transakcja, wymiana, deal to jedyna okazja do nawiązania relacji. „Dlaczego chcesz mojego nieszczęścia?” – pyta jeden z bohaterów. „Bo nic od ciebie nie chcę” – pada odpowiedź.

O żadnym porozumieniu w tym zbiorowisku nie może być mowy. Nawet kontakty na linii dziecko-rodzic, mąż- żona są wykoślawione, często bolesne dla każdej ze stron. Aktorzy dialogują nie zachowując kontaktu wzrokowego, a apogeum chaosu komunikacyjnego jest scena przywodząca na myśl Wieżę Babel właśnie, w której każda z ośmiu postaci wypowiada kwestie charakterystyczne dla siebie, ale nie nastawione na nawiązanie i podtrzymanie kontaktu. To substytut bliskości, zaspokojenie potrzeby mówienia.

Takiej potrzeby nie czuje Abad — milczący przez cały czas, „stwarzany” przez pozostałych członków społeczności jako najbardziej obcy. W kolejnych scenach Abad, nazywany czarnuchem lub ciapatym, pojawia się z coraz obszerniejszymi fragmentami ciała zabarwionymi na czarno. W scenie finałowej jest biały.

Wielkie brawa należą się całemu zespołowi aktorskiemu, ale widz nie może nie zauważyć, że to Wojciech Niemczyk (w spektaklu w roli Karola) doskonale czuje Koltèsa, przeżywa go, przetwarza jego poetycki język na język żywego teatru. Intryguje Piotr Stanek jako Abad i jego perfekcyjnie dopracowany ruch sceniczny. Ciekawą kreację stworzyła też Joanna Kasperek rolą Cecylii, matki Karola.

Kolejną „postacią”, której obecność spaja Zachodnie wybrzeże jest muzyka Radka Dudy, grana na żywo ze sceny, będąca fuzją elektroniki i brzmień etnicznych. Dźwięki nie tylko towarzyszą poszczególnym scenom, one je dopełniają, a chwilami pomagają definiować. Muzyka to mocna strona tego spektaklu!

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji