Artykuły

Wańkowicz w Pracowni Dramatu

Reportaż Melchiora Wańkowicza z wyprawy kajakowej do Prus Wschodnich ukazał się drukiem 80 lat temu. "Na tropach śmętka" czytały i chwaliły pokolenia czytelników. Teraz po reportaż sięgnęła młodzież - adepci dramatopisarstwa i nieletni aktorzy - pisze Ewa Mazgal w Gazecie Olsztyńskiej.

Czy Wańkowicz przewróciłby się w grobie, słysząc, że jeden z rozdziałów jego reportażu został rozbity na kawałki, złożony na nowo i nosi tytuł "Pierdol się, Hitlerze"?

Pytań jest więcej. Czy ta lektura przemawia w ogóle do współczesnego czytelnika? Prof. Robert Traba, współzałożyciel stowarzyszenia Borussia, historyk i badacz tożsamości mieszkańców dawnych Prus Wschodnich, napisał 5 lat temu wstęp do kolejnego wydania "Smętka". Jego też zapytano wówczas o znaczenie książki dla ludzi Borussii, którzy tworzyli alternatywną opowieść o Warmii i Mazurach. Zdaniem Traby już wtedy, po 1989 roku, "Na tropach Smętka" istniało na uboczu i nie stanowiło inspiracji dla opisu regionalnej rzeczywistości.

- Książka Wańkowicza fundowała wyobrażenia o losach Mazurów i Warmiaków, historii Prus Wschodnich u fascynatów regionu, głównie ludzi o jedno lub nawet dwa pokolenia starszych od twórców Borussii - tłumaczy. - Świadczył o tym jej niebywały sukces wydawniczy przed 1939 rokiem, kiedy miała 9 wydań i popularność dwóch ocenzurowanych wydań w PRL w 1958 i 1959 roku.

Prof. Traba uważa, że taki boom na "Smętka" już się nie powtórzy, bo zmieniły się czasy, nie ma już ludzi i wielu opisywanych przez Wańkowicza miejsc. Jednak nie spisuje "Smętka" całkowicie na straty.

Po książkę sięgnął Andrzej Bartnikowski, dyrektor Olsztyńskiego Teatru Lalek, pomysłodawca Pracowni Dramatu. Zaprosił do niej młodych ludzi, których zadaniem było napisanie krótkiego tekstu na motywach "Smętka".

- Teksty to nie adaptacje, to wariacje na temat motywów i sytuacji z reportażu Wańkowicza -tłumaczył Bartnikowski. Piątka autorów - Karolina Lewandowska, Mariusz Góralski, Michał Kaźmierczak, Katarzyna Matwiejczuk i Magdalena Siwik - zobaczyła inscenizacje swoich utworów na scenie Olsztyńskiego Teatru Lalek. - Debiut to coś pomiędzy obdzieraniem ze skóry a siedzeniem na krześle elektrycznym - mówił Bartnikowski.

W inscenizacjach wzięli udział członkowie działającej przy OTL grupy Teatroholicy. Kieruje nią wybitny aktor Tomasz Czaplarski, który wyreżyserował i opracował muzycznie "Smętka". Moimi faworytami zostali "Pierdol się, Hitlerze" Kaźmierczaka, "Kogel mogel" Siwik i "Hospodi, pomiłuj" Matwiejczuk.

"Hitler" to absurdalna opowieść , w której występuje nie tylko Hitler, ale też smukła i jasnowłosa Druga Wojna Światowa i sprężysty Hitlerjugend, który nigdy się nie śmieje. Hitler sprzedaje lody o Smaku Getta Warszawskiego czy o Smaku Rozstrzelania Matki na Twoich Oczach. Kaźmierczak uprawia czarny humor na granicy dobrego smaku, choć ta granica została już dawno przekroczona przez innych. U Kaźmierczaka jest i humor, i przesłanie. "Kogel mogel" to teatr pogodniejszego absurdu z udziałem Czapli, Kłobuka i Chłopa bez Głowy, mięsożernych kobył i Mary Jagody. Oryginalne. Z kolei Matwiejczuk umie połączyć czułość z ironią.

Rozmawiałam krótko zMichałem Kaźmierczakiem, studentem dziennikarstwa na UWM. Chce się zająć dziennikarstwem muzycznym i zaczął już działać w radiu. - Zajmuję też pisaniem - powiedział. - Miałem szczęście dostać się do Pracowni Dramatu. Pisałem już wcześniej, ale raczej do szuflady. Dopiero teraz uczę się warsztatu i kiedy czytam teksty sprzed lat, widzę swoje błędy. Michał o "Smętku" słyszał, ale przed udziałem w zajęciach Pracowni Dramatu książki nie czytał.

Dopiero podczas warsztatów przeczytał przydzielony mu przez Andrzeja Bartnikowskiegp rozdział. - Wybrałem sobie z niego kilka wątków, które zaintrygowały mnie najbardziej -opowiada.

- A szczególnie powtarzana przez jednego ze spotkanych przez Wańkowicza mieszkańców Prus Wschodnich opinia, że Hitler nie chce wojny. To był punkt wyjścia. Ułożyłem to po swojemu, wywracając wszystko do góry nogami.

Kaźmierczak przyznaje, że wahał się, czy zatytułować tekst w taki właśnie sposób. Skąd go wziął? - Jakiś czas temu w szkole nauczycielka dała swoim uczniom zadanie polegające na wykreśleniu liter z tekstu prasowego - wyjaśnia. - Ten artykuł zaczynał się od słów Pierdol się, Hitlerze. Zrobiła się z tego ogólnopolska afera. To był sportowy tekst, cytujący odzywkę polskiego zawodnika do niemieckiego. Świetnie wpasowała mi się w mój.

A co pan przez to wszystko chciał powiedzieć? - To miał być śmiech przez łzy - odpowiedział Kaźmierczak. - I jest tam dużo odniesień do współczesności i do radykalizacji nastrojów. A to, co się zdarzyło raz, jak wojna, może się zdarzyć drugi raz. Ostatnie zdanie mojego tekstu brzmi tak: - Na straganie nie wiszą już żadne flagi i tylko wciąż słychać ich łopotanie na wietrze.

Autor jest zadowolony z inscenizacji, bo nie wiedział, jak Hitler zabrzmi na scenie. -Ale to wielka robota Tomka Czaplarskiego i wielka robota młodzieży -podkreśla. -Jestem zachwycony! Kaźmierczak pracuje już nad kolejnym tekstem w Pracowni Dramatu. Będzie to historia mężczyzny, który dostarcza mediom krwawe newsy. - Trupy najlepiej się sprzedają, ale mnie się to bardzo się nie podoba - tłumaczy. -Więc piszę swój protest drama.

Rozmawiałam również z młodymi aktorami. Adrianna Śliska, uczennica pierwszej klasy I LO, zagrała Czaplę w "Koglu moglu". - Jest to mój pierwszy rok w teatralnym zespole prowadzonym przez Tomka Czaplarskiego - powiedziała. - Zapisałam się we wrześniu, ponieważ chcę ulepszyć swoje życie i zrobić coś nowego.

Pan Tomek jest profesjonalistą, prowadzi zajęcia z dużym entuzjazmem i rozumie nas jako osoby i aktorów. Udziela bardzo dobrych rad. O spektaklu Adrianna mówi: - Myślałam, że wyjdzie o wiele gorzej. Tekst był wyjątkowy, jeszcze się z takim nie spotkałam. Ale wyszło bardzo fajnie.

Antek Kisielewski zagrał Chłopa bez Głowy. Jest w grupie najmłodszy. Uczeń VI klasy mówi że zapisał się do zespołu, bo chciał ulepszać swoje umiejętności i uczyć się nowych rzeczy, bo bardzo chciałby zostać aktorem. - To jest moje marzenie - podkreślił. - Na początku naszego występu miałem strasznie dużą tremę, serce mi waliło - opowiadał z przejęciem. -A kiedy klęczeliśmy w przedstawieniu "Początek wyprawy" myślałem, że zemdleję. Ale jestem bardzo zadowolony. Wszyscy zagrali świetnie. Nic dodać i nic ująć.

W Drugą Wojnę Światową w Hitlerze wcieliła się Daria Dziakiewicz, uczennica I LO. - Na początku trochę trudno było nam zrozumieć ten tekst -powiedziała. -Ale po kilku próbach zrozumieliśmy, jaki był zamysł autora i wczuliśmy się w role.

Daria podkreśla, że teatr uczy ją współpracy z ludźmi. - Na scenie nie możemy być indywidualistami - tłumaczy. - Każdy występ na scenie zwiększa naszą pewność siebie, a to poprawia naszą komunikację z innymi ludźmi.

Robert Traba uważa, że do dzisiaj nikomu nie udało się napisać tak popularnego reportażu o Mazurach i Warmii, jak Melchiorowi Wańkowiczowi. Ten autor bardziej niż inni pisarze i historycy zawładnął wyobrażeniami kilku generacji Polaków o Mazurach i Warmii. - I jak do każdej klasyki, warto wracać do tej lektury - twierdzi profesor. Karty reportażu Wańkowicza przenoszą nas, jego zdaniem, do wschodniopruskiego świata z jego zdarzeniami, postaciami i faktami. I Traba trafnie nazywa ten świat zahibernowanym. Być może nieodwracalnie.

Spotkanie z Wańkowiczem, postawionym przez młodych autorów na głowie, pokazuje nam dobitnie, że idzie nowe.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji