Artykuły

Z Grecji egejskiej do Polski.

"Przerwana odyseja" Roberta Urbańskiego w reż. Jacka Głomba w Teatrze im. Modrzejewskiej w Legnicy. Pisze Magda Piekarska w Gazecie Wyborczej - Wrocław.

Po opowieściach o mieszkających na Dolnym Śląsku Rosjanach, Niemcach, Łemkach i Bośniakach legnicki Teatr im. Heleny Modrzejewskiej bada kolejne, jeszcze dla teatru nieodkryte, kulturowe pogranicze.

"Przerwana Odyseja", koprodukcja legnicko-skopijska, która miała swoją polską premierę w piątek w Legnicy, to opowieść o exodusie tysięcy Macedończyków, którzy trafili do Polski pod koniec lat 40. XX wieku i tu znaleźli swoją drugą ojczyznę.

Pierwotnie spektakl miał opowiadać o Grekach, którzy przyjechali na Dolny Śląsk podczas wojny domowej w 1948 r. - większość tej grupy stanowiły dzieci ewakuowane z terenów Macedonii Egejskiej. Jednak w trakcie dokumentacji okazało się, że dużo bardziej skomplikowany jest ukryty w tej opowieści los małych Macedończyków. Naznaczony podwójną traumą, przez to, że bilet do Polski w przypadku większości z nich oznaczał utratę szans na powrót w rodzinne strony (granica grecka była dla nich przez lata zamknięta), to w dodatku jest to los zapomniany. O ile bowiem uchodźcy z Grecji doczekali się pomnika w Zgorzelcu, a ich dzieje zostały dość dokładnie udokumentowane, to o Macedończykach wiadomo wciąż niewiele, chociaż stanowili połowę przesiedleńczej grupy.

Jacek Głomb wraz z dramaturgiem Robertem Urbańskim przywracają nam, widzom, tę niełatwą historię. Teatr Modrzejewskiej podejmuje ten temat we współpracy z macedońskim Narodowym Teatrem w Skopje - to tam właśnie 17 września odbyła się premiera "Przerwanej Odysei", którą dziś możemy oglądać we Wrocławiu. Na scenie oglądamy aktorów polskich i macedońskich, a przedstawienie jest grane w dwóch językach.

Robert Urbański, który jest autorem tekstu "Przerwanej..." do opisu tej historii przystępuje jak rasowy reporter - odmalowuje tę panoramę ludzkich losów, wychodząc od szczegółu. W tej opowieści o tęsknocie, wykorzenieniu, winie, karze i grecko-macedońskim konflikcie więcej od wielkich słów ważą konkretne wspomnienia - śledzi serwowane przesiedleńcom w stołówce, smaku pierwszej zupy mlecznej i bułki z masłem, opowieści o skopywanych przez sen kołdrach i o krzyżykach konfiskowanych małym Macedończykom w imię nowego, wspaniałego porządku.

Urbański z Głombem przedstawiają swoją opowieść w dwóch odsłonach. W pierwszej z nich spotykamy przede wszystkim opiekunów, którzy zajmowali się małymi uchodźcami w Polsce, w lądeckim uzdrowisku - tutaj oglądamy legnickich aktorów. Bohaterowie spotykają się, żeby powspominać dzieci i żeby tak bardzo po polsku wziąć udział w kolejnym seansie wywoływania duchów.

W drugiej, obsadzonej artystami ze Skopje, bohaterami są już dorośli Macedończycy. I niezależnie od tego, gdzie mieszkają - w Polsce, Macedonii, Grecji czy Kanadzie - wciąż chorują na nieuleczalną tęsknotę. Za Polską, w której dorastały, za Macedonią, z której wyjechały, za tym fragmentem Grecji, od którego dzielą je zamknięte granice.

Obie te odsłony spektaklu łączy postać Donego (Mateusz Krzyk) - chłopca, który zginął w tajemniczych okolicznościach w Polsce - a dzieli brama. Bohaterowie muszą ją sforsować, żeby się po latach spotkać. Ale żeby to stało się możliwe, muszą opowiedzieć swoje historie, bez zatajania wstydliwych szczegółów, omijania niewygodnych prawd.

Tylko opowieść nas wyzwoli - zdają się mówić Urbański z Głombem i wydaje się, że w tym spektaklu najsilniej do tej pory widać potencjał tkwiący w proklamowanym kilka lat temu manifeście teatru opowieści. Jego siłę można było odczuć szczególnie mocno na premierze w Skopje, gdzie towarzyszyło mi poczucie, że równolegle rozgrywają się na moich oczach dwa spektakle, oba równie emocjonujące - jeden na scenie, drugi na widowni, gdzie można było tego wieczoru spotkać dawnych przesiedleńców, pierwowzory bohaterów "Przerwanej...".

Podczas macedońskiej premiery dostrzegalny był rozdźwięk między częścią legnicką a skopijską - w pierwszej oglądaliśmy aktorów przywykłych do tworzenia zbiorowych kreacji w spektaklach odnoszących się do rzeczywistości tu i teraz, w drugiej macedońskie teatralne gwiazdy, które musiały dopiero nauczyć się tego nowego świata. Ale do Wrocławia "Przerwana..." trafiła po serii pokazów w Macedonii, premierze w Legnicy i pokazie w Gorzowie, przed kolejną częścią tournée, przez ten czas wiele mogło się zmienić. Poza jednym - emocje, na których jest zbudowana ta opowieść, z pewnością z niej nie wyparowały.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji