Artykuły

Kim jest Alicja?

Polską prapremierą "Alicji w łóżku" Susan Sontag w reżyserii Wiesława Górskiego Teatr Polski z Bydgoszczy rozpoczął drugą edy­cję przeglądu sztuk "Kobiety i... Ko­biety". Górski kolejny raz pokazał, że potrafi wykreować świat pełen poetyckiej subtelności, podejmując jednocześnie akcentowaną w po­przednich spektaklach problematy­kę wolności.

Kim jest Alicja James? Dziewczynka z krainy czarów? Dojrzałą kobietą, któ­ra śni na jawie? Trudno odpowiedzieć, bo sen ciągle miesza się z jawą, marze­nie z rzeczywistością. Wyobraźnia otwiera nieznane przestrzenie, a świat realny zanika coraz bardziej, aż do osta­tniej sceny, kiedy Alicja James napraw­dę znalazła się po drugiej stronie lustra.

Spór o samobójstwo

Zanim jednak nastąpi przekroczenie bariery, widzimy Alicję w różnych sy­tuacjach: z ojcem, bratem, pielęgniar­ką. Trudno te spotkania nazwać poraż­ką Alicji. Jednak mimo woli wszyscy bohaterowie dramatu mijają się i tak na­prawdę każdy z nich mówi w pustkę, lub - jeżeli ktoś woli - monologuje so­bie tylko znanym kodem. Porozumie­nie w tym świecie wydaje się niemożliwe. Idealną ilustracją tej tezy jest najlep­sza chyba scena spektaklu, w której Ali­cja (Małgorzata Witkowska) rozmawia z ojcem (Czesław Lasota). Ojciec w wy­konaniu Lasoty wydaje się nieprzystępny z jednej strony, z drugiej zaś zafascynowa­ny jest swoimi dziećmi. Ta fascynacja peł­na egocentryzmu (moje dzieci, moje ge­nialne, wygadane dzieci itp.) zabija próbę porozumienia. Monolog ojca zbudowany z elokwentnych frazesów przerywany jest jednym słowem "ojcze" powtarzającym się do momentu, w którym córka zamie­rzyła się na ojca. Ta rozmowa jest tylko wspomnieniem. Mgławicowym przypom­nieniem sporu o samobójstwo, w którym autorytet ojca orzeka; rób, co chcesz.

Świat kobiet ze snu

Kim jest Alicja James? Chorą neurasteniczką czy geniuszem, który przyku­wa siebie do łóżka własnym urojeniem? Od pierwszej sceny coraz bardziej uwidacznia się podwójna obecność Alicji. W życiu każdego człowieka zdarza się czasem, że słyszy siebie mówiącego, że czuje jak głos nim mówi. Reżyser wy­korzystał w tym celu wady budynku te­atralnego. Alicja mówi, że każde słowo powraca echem. Widz słyszy podwój­nie. Alicja słyszy echo samej siebie. Czy to świadomość schizofreniczki, czy ge­nialna intuicja wrażliwej kobiety? W na­stępnych scenach celowo przypominają­cych Szaloną Herbatkę z "Przygód Ali­cji w Krainie Czarów". Alicja kilkakrot­nie powtarza: "jest nas dwie". Być mo­że ta, która śni i ta, która jest śniona. Bo scena Herbatki jest sceną snu. Alicja przekracza pewien próg. Pokonuje go we śnie. Wkracza w ten dziwny świat wy­pełniający w porządku spektaklu widow­nię teatralną, gdzie przesiadują dziwne "kobietony". Feministka, stara panna, Mirta, królowa zdradzonych i zmarłych przed ślubem młodych kobiet. Jest tam też ta, która miała uwieść Parsifala. Kundry - symbol wiecznej kobiecości. Wszystkie one od początku obserwują Alicję. Wygląda to tak, jakby na nią cze­kały, a jej życie stanowiło dla nich wi­dowisko. Przynajmniej dwie role w tej scenie zasługują na uwagę. Aleftyna Gościmska jako mocno wytarty już symbol kobiecości, zamknięta w swo­im śnie susła. Roma Warmus jako Mał­gorzata Fuller, silna kobieta, pewna sie­bie i swoich poglądów. Jedynie Magda­lena Woźniak zdaje się odstawać od po­zostałych dającą się zauważyć nonsza­lancją w traktowaniu swojej roli.

Pytanie bez odpowiedzi

Kim jest Alicja James? Oddająca wszystkie doczesne sprzęty złodziejo­wi. Usiłująca wcisnąć mu lustro, ponie­waż dla niej przedstawia ono wartość. Ta scena pokazuje, jak daleko odeszła Alicja od tak zwanego normalnego świata. I ta scena również nie pozwala dać odpowiedzi na postawione w tytu­le pytanie. Wielka w tym zasługa Mał­gorzaty Witkowskiej, która nie prowa­dzi kreowanej przez siebie postaci w kierunku jednoznacznych odpowie­dzi, a raczej pozostawia otwarte pyta­nia o granice wolności, o sens i cel po­znania, o wartość życia. Spektakl wień­czy piękna scena, gdzie uwięziona w ciele, zamknięta granicami własnej wyobraźni Alicja James zostaje po dru­giej stronie lustra. Zaskakuje piękno te­go spektaklu, prostota rozwiązań insce­nizacyjnych, a także głęboko brzmiąca słyszana z lekkiego oddalenia muzyka z wagnerowskiego "Parsifala".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji