Artykuły

Źle się dzieje w państwie ruskim

"Plac św. Włodzimierza" w reż. Tomasza Zygadły w Teatrze Nowym w Łodzi. Pisze Dariusz Pawłowski w Dzienniku Łódzkim.

Najnowsza premiera Teatru Nowego w Łodzi - "Plac świętego Włodzimierza" Ludmiły Razumowskiej - składa się z kilku udanych elementów. Porządnie i konsekwentnie spektakl wyreżyserował Tomasz Zygadło. Znakomitą, pomysłową scenografią opatrzył widowisko Grzegorz Małecki, a uroku przedstawieniu dodawała jeszcze muzyka Jana Kantego Pawluśkiewicza. No i bardzo dobrzy w swych rolach aktorzy: Teresa Makarska i Dymitr Hołówko, świetnie wygrywający subtelną, sentymentalną nutę przedstawianej historii. Gdyby jeszcze tekst pani Razumowskiej był głębszy i wyższych lotów...

"Plac św. Włodzimierza" dotyka kilku zagadnień. Żadne jednak nie wznosi się ponad - po prostu -jego przedstawienie czy zarysowanie. Znajdziemy tu opowieść o miłości, która przyszła za późno, o braku sił na wyrwanie się z uwikłań, jakie niesie nam życie.

Jest też beznadzieja i samotność, walka o godność i odrobinę szczęścia. Jest w końcu krytyczne spojrzenie na współczesną Rosję, świadczące, że źle się dzieje w państwie ruskim, z wyraźną sugestią, że odejście od Boga całkowicie je pogrąży i doprowadzi do moralnego rozkładu.

Każdej z tych kwestii brakuje jednak głębi, zajrzenia do człowieczej duszy, osadzenia w szerszym niż samo opowiedzenie zdarzenia kontekście i znaczeniu, które uczyniłyby z tekstu rzecz uniwersalną i ponadczasową, a przynajmniej skłaniającą do refleksji.

Tymczasem "Plac świętego Włodzimierza" pozostaje sentymentalną, powierzchowną opowiastką, przypominającą historie przytaczane podczas rozmów przy herbacie z samowara. Przez brak znaczących kontrapunktów widz nie potrafi się nią przejąć się i przenieść doznania oraz przejścia bohaterów na siebie. W dodatku niezbyt interesującą i nużącą w stanowczo za długiej pierwszej części spektaklu.

Na szczęście, sprawdzili się wspomniani już realizatorzy. Zaproponowali czysty teatr, bez udziwnień, z grą aktorów wywodzącą się ze starej, dobrej szkoły. Ich wysiłek ratuje przedstawienie, które w innej sytuacji byłoby z gatunku niepotrzebnych.

Być może najciekawsze w nowej premierze "Nowego" jest to, że oglądamy sztukę z Rosji o Rosji. Wbrew pozorom, wciąż bowiem wiemy o tym kraju i zamieszkujących go ludziach za mało, myślimy też o nim zbyt stereotypowo.

Sentymenty mieszają się u nas z postawami zdecydowanie antyrosyjskimi. Brakuje natomiast złotego środka, wzajemnego poznawania się. Czy to jednak w ogóle możliwe pomiędzy naszymi narodami? Może to jest temat na jeszcze jedną sztukę?

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji