Artykuły

Neofaszyści? Może są już za rogiem. To się dzieje naprawdę

"Biała siła, czarna pamięć" w reż. Piotra Ratajczaka z Teatru Dramatycznego w Białymstoku na XVIII Ogólnopolskim Festiwalu Sztuki Reżyserskiej "Interpretacje" w Katowicach. Pisze Henryka Wach-Malicka w Polsce Dzienniku Zachodnim.

W Katowicach rozpoczął się w sobotę XVIII Ogólnopolski Festiwal Sztuki Reżyserskiej "Interpretacje 2016". Potrwa do 13 listopada. Pierwszym z konkursowych przedstawień, których reżyserzy walczą o Laur Konrada, była "Biała siła, czarna pamięć", w inscenizacji Piotra Ratajczaka. Spektakl stał się

głośny jeszcze przed premierą, kiedy to jego realizację oprotestowały rozmaite "siły", broniące "honoru Białegostoku", choć nikt z przedstawicieli tych "sił" nie miał pojęcia jak przedstawienie będzie wyglądać. Gdyby wiedzieli, to może by nie protestowali. Zresztą, kto to wie...

Rzecz w tym, że zarówno reżyser, jak i dramaturg Piotr Rowicki, choć opierali się na reportażowej książce Marcina Kąckiego, nie poddali się pokusie dosłowności i wskazywaniu konkretnych sytuacji, miejsc czy nazwisk. Stworzyli opowieść uniwersalną, momentami nawet polemizującą z autorem pierwowzoru. Uniwersalną, ale groźną w przestrodze. Można się oczywiście domyślać, że miejscem akcji jest Białystok, ale tak naprawdę to mamy w Polsce zbyt dużo takich "białychstoków", by nie wiedzieć, że to historia o narastającej w naszym kraju fali nienawiści do wszystkiego, co inne. Do tego, co inne jest teraz. I tego, co inne było w przeszłości. O przyszłości strach myśleć.

Największą zaletą tego spektaklu, w wykonaniu aktorów Teatru Dramatycznego im. A. Węgierki w Białymstoku jest nie tylko ich zbiorowa kreacja, ale także ogromna dyscyplina sceniczna. To ważne, bo Piotr Ratajczak nadaje całości precyzyjny rytm; momentami wręcz rodem z teatru rapsodycznego (choć bez patosu), momentami na granicy komedii.

Pomiędzy tymi konwencjami nie ma zgrzytu. Dziarscy chłopcy z bejsbolowymi kijami, szukający wyłącznie polskości w wielokulturowym mieście, są przecież tak samo groźni, jak i groteskowi. Z biegiem minut, groteski jest tylko coraz mniej, za to obaw coraz więcej.

Plastelinowo-giętki urzędnik miejski jest tak samo śmieszny w szukaniu zwierzchników, którym chce się przypodobać, jak i przerażający, gdy podejmuje idiotyczne decyzje, dotykające wszystkich mieszkańców miasta.

Gdyby "Biała siła, czarna pamięć" miała charakter paradokumentu, nie robiłaby takiego wrażenia. Na szczęście daleko jej do naśladowania telewizyjnych programów informacyjnych, czy jałowych dyskusji polityków. To jest teatr. Prawie bez dekoracji i ozdobników, za to z ważnym przesłaniem.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji