Artykuły

Cała prawda o Alinie

"Goplana" Władysława Żeleńskiego w reż. Janusza Wiśniewskiego w Teatrze Wielkim-Operze Narodowej w Warszawie. Pisze Dionizy Kurz na swoim blogu.

Wagner, Chopin, Moniuszko? Nie! To muzyka Władysława Żeleńskiego na scenie Teatru Wielkiego Opery Narodowej w Warszawie!

Opery polskich kompozytorów: Kurpińskiego, Dobrzyńskiego, Moniuszki, Noskowskiego i Żeleńskiego nie są znane na świecie. Trudno, należy się już chyba z tym pogodzić, że konkurencja była i jest ogromna, ale dlaczego dzieła tych kompozytorów (z wyjątkiem Moniuszki) nie są popularyzowane i grane w Polsce? Tego nie wie nikt, na szczęście wystawienie Goplany, opery romantycznej w trzech aktach Władysława Żeleńskiego z librettem Ludomiła Germana na podstawie tragedii Juliusza Słowackiego Balladyna, w reżyserii Janusza Wiśniewskiego w Teatrze Wielkim Operze Narodowej sprawia, że można mieć nadzieję na zmianę tej sytuacji.

Prapremiera opery miała miejsce 23 lipca 1896 roku w Krakowie. Dzieło i kompozytor zebrali bardzo dobre recenzje. Takie same były reakcje krytyków po premierach w największych metropoliach ówczesnej Polski, we Lwowie i Warszawie. Czy twórcom współczesnej, warszawskiej premiery w Teatrze Wielkim Operze Narodowej udało się nawiązać do tej chlubnej tradycji? Zdecydowanie tak, chociaż realizacja pozostawiła lekkie uczucie niedosytu.

Muzyka Żeleńskiego była świetna, przemyślana, bogato, nowocześnie i wspaniale zinstrumentowana! W Goplanie wybrzmiewały fantastyczne fragmenty inspirowane dziełami Wagnera, Chopina i Moniuszki. Kompozytor potrafił doskonale podkreślić liryzm i dramatyzm losów bohaterów. Jego muzyka pełniła wspaniale rolę ilustracyjną. Warto zwrócić także uwagę na jej zróżnicowany charakter służący opisowi trzech światów : bogini jeziora Goplany, rycerskiego dworu Kirkora oraz włościańskiego, Grabca. Piękno tej muzyki potrafiła w pełni zaprezentować, a nawet uwydatnić świetnie dysponowana orkiestra T.W.O.N. pod batutą Grzegorza Nowaka. Orkiestra grała znakomicie i jak zwykle, idealnie eksponowała solistów.

Poziom artystyczny całej obsady tego spektaklu był bardzo wysoki. Wszystkie role zostały zaśpiewane dobrze albo bardzo dobrze. Nie mogę jednak oprzeć się pokusie, aby wybrać kreacje, które szczególnie zwróciły moją uwagę. Małgorzata Walewska (mezzosopran dramatyczny) zagrała Wdowę. Wspaniałemu głosowi towarzyszyła równie znakomita gra aktorska. Czuło się w jej śpiewie pewność i moc, a scena, w której jako matka zdecydowała się wskazać na własne dziecko jako na morderczynię, była naprawdę dramatyczna. Świetny występ! Kolejni artyści, którzy zwrócili uwagę widzów, to Edyta Piasecka (sopran, Goplana) oraz Rafał Bartmiński w roli Grabca (tenor). Artystka zademonstrowała chłodne dostojeństwo leśnej bogini, ale również drapieżną i zazdrosną miłość. Partie Goplany były bardzo trudne, o dużej rozpiętości skali, ale artystka wypadła fantastycznie! Rafał Bartmiński w roli wiejskiego chłopca śpiewał jak złoto, lekko, bez maniery i ze swadą. Zagrał bardzo wiarygodnie historię nieco naiwnego, ale pewnego siebie młodzieńca, który został wciągnięty przez nimfy w miłosną intrygę. Z pewnością na wyróżnienie zasługuje również kreacja Mariusza Godlewskiego, który reprezentował świat rycerski jako Kostryn (baryton). Była to iście szekspirowska rola, w której artysta pięknie śpiewając zademonstrował dramatyczne rozdarcie pomiędzy lojalnością w stosunku do Kirkora, a miłością do Balladyny.

Janusz Wiśniewski nie zaskoczył widzów stylem swojej reżyserii, scenografią i kostiumami, ale wywołał niepokój wprowadzając pewne uwspółcześnienia w fabule opery. Dotyczy to relacji Aliny (Katarzyna Trylnik) i Balladyny (Wioletta Chodowicz). Reżyser zaproponował widzom Alinę jako wyrachowaną, w istocie wredną siostrę, która swoim zachowaniem prowokowała Balladynę! Dzięki temu zabiegowi obie postaci stały się wielowymiarowe i bliższe współczesności.

Lubię stylistykę Janusza Wiśniewskiego, która jest bardzo teatralna i plastyczna. Aktualnie w Warszawie, w jego reżyserii, na deskach teatru Ateneum można obejrzeć zbieżne plastycznie z realizacją Goplany przedstawienie Dziewic i Mężatek Moliera, w przekładzie syna kompozytora Goplany, Tadeusza. W przypadku tej opery jednak liczyłem na coś ekstra. Możliwości techniczne warszawskiej sceny operowej są ogromne, a jednak reżyser nie zdecydował się na bardziej spektakularną prezentację niektórych scen. Uczucie niedosytu pogłębione było również przez fakt, że Goplana rzadko gości na scenach teatrów operowych, a więc jeśli już była w programie, to chciałoby się, żeby to była realizacja szczególnie efektowna.

Nie mam jednak prawa narzekać, spektakl był interesujący, a na scenie działo się bardzo dużo, co więcej, dzięki specjalnej, tematycznej platformie internetowej, wszyscy miłośnicy opery w Europie mogli zobaczyć transmisję spektaklu na żywo!

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji