Artykuły

Odszedł Roman Kordziński. Wspomnienie

Roman Kordziński zarażał teatrem przy użyciu swej niezwykłej wyobraźni. Był reżyserem o niezwykłej znajomości literatury i krytycznym spojrzeniu na nią. Stawiał na teatr autorski.

Po długiej chorobie w wieku 75 lat w piątek zmarł w Gnieźnie Roman Kordziński, reżyser, w latach 70. ubiegłego wieku kierownik artystyczny, a w latach 1973-81 dyrektor Teatru Polskiego w Poznaniu.

Ukończył filologię polską i filozofię na Uniwersytecie im. Mikołaja Kopernika w Toruniu oraz reżyserię teatralną na Państwowej Wyższej Szkole Teatralnej w Warszawie. W latach 1967/68 był reżyserem w Teatrze im. Wilama Horzycy w Toruniu, w latach 69/70 w Teatrze Polskim w Poznaniu i w latach 1971/72 w Teatrze Współczesnym we Wrocławiu. Powrócił do Poznania w 1973 roku, gdy teatry Nowy i Polski zostały rozdzielone pod względem administracyjnym i zaczęły mieć osobne dyrekcje.

Roman Kordziński skupił się na repertuarze polskim oraz dramaturgii współczesnej.

Za jego dyrekcji wystawiono 20 najnowszych polskich sztuk m.in.: "Ułanów" Jarosława Marka Rymkiewicza, dramaty Abramowa, Grochowiaka, Brylla, Mrożka i Różewicza, ale także "Operetkę" Gombrowicza i "Babę-Dziwo" Marii Pawlikowskiej - Jasnorzewskiej. W jubileuszowym dla Teatru Polskiego roku 1975 Kordziński wystawił "Wesele" Wyspiańskiego i wznowił inscenizację "Kordiana" Słowackiego.

Roman Kordziński współpracował również z teatrami W Warszawie, Krakowie, Koszalinie, Lublinie, Słupsku i Kaliszu, a także z poznańską Sceną na Piętrze. Trzykrotnie był jurorem konkursu dramaturgicznego Fundacji Tespis. Wyreżyserował w Scenie trzy sztuki: "Za rok o tej samej porze" z Barbarą Wrzesińską i Markiem Barbasiewiczem, "Zgubny nałóg miłości" z Ewą Dałkowską i Zdzisławem Wardejnem oraz "Mokre widzenie" z Grażyną Barszczewską i Zdzisławem Wardejnem. Był wykładowcą Akademii Muzycznej w Poznaniu i Wyższej Szkoły Umiejętności Społecznych w Poznaniu.

Wojciech Makowiecki, długoletni dyrektor BWA w Poznaniu, krytyk i animator sztuki tak go wspomina: Poznaliśmy się gdy zjawił się w Poznaniu na początku lat siedemdziesiątych. Był młodym reżyserem stawiającym na teatr autorski. Był niezwykle oczytany. Zaprzyjaźniliśmy po odsunięciu go od Teatru Polskiego. Charakteryzowała go niezwykła znajomość literatury i krytyczne spojrzenie. Był zarazem człowiekiem niezwykle dowcipnym. Brylował na organizowanych przeze mnie rejsach malarzy i poetów. Przez ostatnie dwa lata pracowaliśmy nad książką "Szczelbaczechowa".

Marzena Trybała, długoletnia aktorka Teatru Polskiego w Poznaniu nazywa Romana Kordzińskiego swoim pierwszym, kochanym dyrektorem. Wspomina: - W lecie chodził w krótkich spodenkach i w trampkach. Idąc za nim do teatru zastanawialiśmy się czy to może być poważny dyrektor w takich trampkach. Ale on nie potrzebował garnituru, żeby mieć autorytet. Romelek, tak mówili o nim tylko przyjaciele, zarażał nas teatrem przy użyciu swej niezwykłej wyobraźni. Scena z "Kordiana", w której płaszcz symbolizujący Polskę zostaje rozszarpany na części na zawsze pozostanie w mojej pamięci. Miałam to szczęście grać Rachelę i Chochoła w "Weselu" w reżyserii Kordzińskiego na stulecie Teatru Polskiego. W głębi sceny mała chata i dookoła sad tworzyły magiczną przestrzeń, w której rozgrywała się akcja. I finał, w którym cały zespół w tańcu chocholim do muzyki Tadeusza Woźniaka śpiewał - "Miałeś chamie złoty róg", a pieśń z bezsilnej skargi przeradzała się w dramatyczną pieśń buntu. Efekt był ponoć wstrząsający. My wykonawcy też mówiliśmy poczucie, że jesteśmy częścią tej magii.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji