Artykuły

Andersen nie tylko w subtelnym wydaniu

"Krzesiwo" Hansa Christiana Andersena w reż. Jarosława Kiliana w Teatrze Lalka w Warszawie. Pisze Wiesław Kowalski w Teatrze dla Was.

Kto z nas nie pamięta wieczorów, kiedy mama czytała nam wcale nie ułatwiającą zaśnięcia opowieść o ubogim wojaku, który powróciwszy z wojny zdobywa zaczarowany przedmiot i dzięki temu trafia na dwór pięknej królewny, o której wcześniej marzył przy księżycu? Sen nie przybywał, bo marzenie o krzesiwie spełniającym życzenia było tak atrakcyjne i rozkoszne, że wyobraźnia wędrowała w najbardziej dziwne krainy, które chciałoby się posiąść i zdobyć. Poza tym kto nie lubi historii, w których na końcu zwycięża miłość, pokonując wszelkie przeszkody. Kto nie lubi pomarzyć o byciu bogatym, radosnym i szczęśliwie zakochanym jednocześnie.

Jarosław Kilian postanowił swoją dyrekcję w Teatrze Lalka rozpocząć od "Krzesiwa", opracowanego dla polskiego widza przez Hannę Januszewską wg utworu Hansa Christiana Andersena. W ten sposób chciał nawiązać do realizacji z roku 1955, kiedy to w tym samym teatrze spektakl zrealizowali Jan Wilkowski (reżyseria), Adam Kilian (dekoracje) i Zofia Stanisławska-Howurkowa (lalki). Premierę poprzedziło otwarcie wystawy prac tej ostatniej, która jako scenografka, graficzka, rzeźbiarka i ilustratorka - jak napisano w specjalnie przygotowanym na tę okoliczność programie - "należy do pokolenia artystów, które po II wojnie kształtowało wizerunek polskiego teatru lakowego". W najnowszym przedstawieniu scenografia jest dziełem Roberta Czajki, a lalki samego reżysera, Jarosława Kiliana. Miejsce kompozytora zajął tym razem Grzegorz Turnau - we wspomnianym spektaklu sprzed ponad sześćdziesięciu lat muzykę napisał Jerzy Dobrzański.

"Krzesiwo" w adaptacji Hanny Januszewskiej to opowieść o przygodach młodego i dzielnego Żołnierza (bardzo udana rola grającego gościnnie Bartosza Budnego), który podejmuje decyzję wstąpienia do świata baśni i przeznaczenia. Od tej pory wszystko z czym będzie musiał się zmierzyć, zbliżać go będzie do wymarzonego celu czyli poślubienia pięknej Królewny (ciepła, niosąca spokój, wzbudzająca poczucie ufności interpretacja Beaty Dudy-Perzyny). Podczas tej podróży ku szczęściu będzie musiał walczyć z przeciwnościami losu, które go nie ominą. Ale jak to w baśni bywa, wszystko doprowadzi go do szczęśliwego finału i nawet od szubienicy uda mu się wywinąć.

W warszawskim spektaklu nie zabraknie znanych postaci, które będą Żołnierzowi towarzyszyły podczas kolejnych ucieczek i porwań. Pojawi się Wiedźma (Aneta Harasimczuk), Król i Królowa (przezabawni Wojciech Pałęcki i Aneta Harasimczuk), a także trzy zaczarowane Psy, które odegrają w całej opowieści historię najważniejszą. Niczym słynne złote rybki będą spełniać wszystko to, o czym nasz dzielny bohater sobie zamarzy. A jego peregrynacje oglądać będziemy na kilku planach przestrzennych, które pomysłowo zaaranżował Robert Czajka. Scenografia od pierwszego obrazu robi duże wrażenie, które pozostaje w pamięci do końca widowiska. W jednej chwili, dzięki ażurowej, koronkowej scenografii, wykorzystującej motywy wycinek autora "Brzydkiego kaczątka", możemy przenieść się z komnat zamkowych do oberży czy mieszczańskiej kamienicy. Albo porozmawiać z Księżycem (Tomasz Mazurek), który nocą budzi się do życia. Cały spektakl, oprócz scen z Dziewczynką z kwiatami, która pojawia się z widowni, rozgrywa się w planie lalkowych. W zależności od tego, gdzie znajdują się protagoniści niektóre lalki zmieniają swoją wielkość. Są bardzo miłe dla oka, kolorowe, barwne i co najważniejsze, każda z nich charakteryzuje się jakimś szczególnie indywidualnym rysem, niekiedy jest ich nawet kilka, tworząc sylwetki w wyrazie bogate i mocno w zastosowanych detalach charakterystyczne. Bardzo wyraziste w plastyce z ciekawie zastosowanymi elementami groteskowymi.

Szczególną grozę i lęk najmłodszej widowni mogą budzić tajemnicze Psy, które są potężnymi stworami-brytanami niczym z horroru. Te metalowe konstrukcje, z niemałym trudem pojawiające się na podeście, nie są chyba najłatwiejszym tworzywem do animacji, tym większe uznanie należy się dla aktorów, których kaskadersko zabezpieczają Robert Brzeziński i Jakub Kazikowski - brawo Michał Burbo, Roman Holc i Grzegorz Feluś. Jak będą reagować dzieci na mrożące krew w żyłach wejścia i zejścia niecodziennych zwierząt będzie można się przekonać podczas popremierowych prezentacji, albowiem na pierwszym spektaklu maluchy były w zdecydowanej mniejszości.

Szalenie ciekawie, z elementami magii, zainscenizowane są sceny pojawiającego się krzesiwa i przywoływanych na pomoc Psów, które rzeczywiście zadziwiają oczami jak filiżanki, jak młyńskie koła i jak wieża w Kopenhadze. Historia opowiedziana jest bardzo klarownie i prostota w odbiorze będzie na pewno jej zaletą. Szalenie dynamiczne są wszystkie sekwencje z Marszałkiem (pełen temperamentu niczym tamburmajor Wojciech Słupiński) i Strażnikami, którzy niczym dobosze w orkiestrze wojskowej wybijają na werblach ostry rytm trzymając się w zdecydowanie formowanym szyku. Bardzo efektowna jest też scena egzekucji.

Teatr Jarosława Kiliana to teatr, który stwarzany jest w naszej wyobraźni i podąża jej drogą, to teatr, który dzieje się tu i teraz, choć przecież nie naprawdę, otwierający szerokie horyzonty przestrzenne w duszach małych serduszek, wyróżniający się krystalicznością inscenizacyjnej klarowności, zachowaniem równowagi między zabawą i morałem, między tym co ma być nośnikiem napięcia, a tym co pogodnością nastroju... Bo choć ojciec księżniczki lęka się mezaliansu jak bies święconej wody, to Żołnierz i tak zostanie mężem królewny i będą cieszyli się wspólnym życiem długo i szczęśliwie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji