Artykuły

Więzienny musical

"Człowiek z La Manczy" Dale'a Wassermana w reż. Witolda Mazurkiewicza w Teatrze Polskim w Bielsku-Białej. Pisze Zdzisław Niemiec w Kronice Beskidzkiej.

Do więzienia zaprosił widzów Witold Mazurkiewicz, dyrektor bielskiego Teatru.Polskiego. Bo w więzieniu dzieje się akcja efektownego musicalu "Człowiek z La Manczy".

Historię błędnego rycerza Don Kichota, wymyśloną przez hiszpańskiego pisarza Miguela de Cervantesa 1547-1616), sięgnęła przed półwieczem rójka Amerykanów. Libretto napisał Dale Vasserman (znany m.in. z teatralnej adatacji powieści Kena Keseya "Lot nad kukułczym gniazdem"), Joe Darion - autor tekstów piosenek i kompozytor Mitch Leigh. To, co stworzyli, producentom z Broadvayu nie bardzo się podobało, bo było zbyt dramatyczne i... postępowe. Ale po jakimś czasie zdarzył się cud. Widowisko - wystawiane początkowo skromnie, w namiocie chwyciło i lśni na scenach świata po dziś dzień. Twórcy tego dzieła już nie żyją ale zdążyli nacieszyć się sukcesem.

Witold Mazurkiewicz, obchodzący 30-lecie pracy artystycznej, mówi, że o wystawieniu "Człowieka z La Manczy" marzył od dawna. I udało się dopiero w jego rodzinnym mieście, z zespołem, który równie dotrze gra, jak i śpiewa.

Spędzimy więc blisko trzy godziny w więzieniu, gdzie trafia Cervantes - pisarz żołnierz i niezbyt rozsądny poborca podatkowy. Stanie przed obliczem budzącego grozę tryubnału Świętej Inkwizycji, ale najpierw musi przetrwać w otoczeniu bandy morderców, złodziei i dziwek zaludniających więzienne lochy. Ta zdeprawowana dzicz szykuje samosąd, a zarzuty ma ciężkiego kalibru. Najgorszy to ten, że Cervantes jest człowiekiem... dobrym, uczciwym, uczynnym. Na szczęście ;st też sprytny i wciąga więzienną zgraję w wą opowieść o błędnym rycerzu, naiwnie walczącym o lepszy świat i nieszczęśliwie zakochanym w Dulcynei. Mamy z tego bardzo dynamiczny teatr w teatrze. Na scenie bardzo dużo się dzieje, także na drugim planie, a zrytmizowane jest to pełnymi werwy, melodiami w stylu flamenco. Jest też przebojowa pieśń o tym, że warto mieć marzenia marzyć o niemożliwym, że trzeba pokonać rach i bronić swej godności.

Historia idealisty, marzyciela niegodzącego się z brutalną rzeczywistością i walczącego o sprawiedliwość, to więcej niż musical. Jest ponadczasowa, aktualna zarówno w czasach hipisowskiej rewolty (gdy musical ten powstał), jak i dzisiaj, gdy żyjemy w świecie bezpiecznym tylko pozornie, bo zagrożeń nie brakuje. Tę ponadczasowość i atakującą zewsząd agresywność Witold Mazurkiewicz, reżyser bielskiej wersji "Człowieka z La Manczy", zaakcentował bardzo mocno. Przygotował widowisko tyleż piękne (znakomite ponadczasowe kostiumy Barbary Guzik i scenografia Damiana Styrny, korzystającego m.in. z wyrobów firmy Bezalin) co brutalne. W roli głównej niezawodny Rafał Sawicki (Cervantes/Don Kichot), a partnerują mu sprawnie Tomasz Lorek (służący Sancho Pansa) oraz rewelacyjna wokalnie i aktorsko Wiktoria Węgrzyn (błysnęła już w "Sześciu wcieleniach Jana Piszczyka" i farsie "Boeing, Boeing") w dramatycznej roli Aldonzy/Dulcynei. A wraz z nimi gra prawie cały zespół TP

To już drugi musical - pierwszym był "Zorba" - wystawiony na bielskiej scenie przez Witolda Mazurkiewicza. I równie udany.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji