Artykuły

Ptaki nigdy nie powrócą

Trudno jest w niebanalny sposób opowiedzieć o okropnościach wojny, okrucieństwie wobec niewinnych ofiar, postradanych nadziejach, zgasłych żywotach. Wśród możliwych trybów mamy co najmniej: patetyczny (najsłabszy, jednostronny), ironiczny (najtrudniejszy, omijający istotę rzeczy) i klasyczny (oparty na konflikcie między jednostkowym a zbiorowym). Spektakl duńskiego teatru wymyka się tego rodzaju klasyfikacjom - o spektaklu "Drzewo" z Odin Teatret (Dania) na Olimpiadzie Teatralnej we Wrocławiu pisze Jarosław Klebaniuk w Teatrze dla Was.

Najbliżej mu chyba do patosu, jednak przy tak dużej hałaśliwości, pozorowanej spontaniczności i mnogości środków wyrazu trudno precyzyjnie określić, co proponuje widzowi. Ela, wyjątkowo niezadowolona, podkreślała później nadmiar dźwięku, ruchu, natłok zabiegów inscenizacyjnych, nieznośne "śpiewanie na nią" z różnych stron. Przestymulowanie rzeczywiście mogło być udziałem sporej części widzów, choć inni mogli czerpać satysfakcję z teatralnego bogactwa.

Jeżeli miałbym wskazać największą przeszkodę w osiągnięciu radości nasycenia sceną, to byłaby to niezrozumiałość licznych i długich kwestii wypowiadanych po duńsku, włosku, nigeryjsku, a zapewne i jeszcze w innym, ulotnym języku. Jedynie początkowy niedługi monolog jugosłowiańskiego wojownika został z duńskiego przetłumaczony na angielski. Ten ostatni język często, może i najczęściej, pojawiał się w dialogach, jednak z reguły ustępował pozostałym. Większa część tego bogatego w tekst przedstawienia pozostawiona została więc domysłom. Nie chcę nawet myśleć o tych widzach, których lingwistyczne przygotowanie całkowicie rozminęło się z ofertą Odin Teatret.

"Drzewo" operowało wprawdzie rozbudowaną symboliką, a zarówno warstwa wizualna, jak i muzyczna, same w sobie tworzyły pokaz estetyczny, jednak aspiracje twórców, jeśli sądzić z opisu, były większe. Do opowiedzenia była historia dziewczyny, która interesowała się ornitologią i chciała latać, a także inna - o wojennych watażkach składających ofiary z ludzi. Jak te dwie opowieści splatały się ze sobą i dlaczego w ogóle zostały zestawione, łatwiej byłoby się dowiedzieć, gdyby znaczenia przekazywane były za pomocą zrozumiałych komunikatów słownych.

Tytułowa roślina stanowiąca centralne miejsce na długiej, wąskiej otwartej scenie została posadzona, zasiedlona, ozdobiona zabawkami, stała się miejscem zbrodni, została ścięta piłą, by wreszcie w nieprawdopodobny sposób obrodzić gruszkami. Opowieść o drzewie jako symbolu nadziei, mającym wabić równie symboliczne ptaki, wydawała się zawierać aż nadto klarowne uniwersalne przesłanie. Oto nie jesteśmy w stanie skutecznie przeciwstawić się złu, ale takie próby i tak mogą nadać sens i piękno naszemu życiu. Smutne, a przy tym dosyć proste.

Natomiast to samo drzewo od strony inscenizacyjnej było skomplikowaną instalacją, w której do pnia ręcznie włożono sześć konarów zdolnych utrzymać wspinające się nań i zwisające zeń osoby. Bez zniszczenia dało się złamać, a właściwie "ściąć" elektryczną piłą. A przy tym miało masę sęczków i wyłomów, które nadawały się jako miejsce do posadzenia misia i lalek, a także do zawieszania drobniejszych przedmiotów. Realne i nadrealne jednocześnie, rzeczywiście zasłużyło na miano głównego bohatera.

Kameralny charakter spektaklu - zaledwie 105 widzów w czterech rzędach - jeszcze potęgował jego intensywność. Niemal wszyscy aktorzy byli przez cały czas obecni na scenie, a niektórzy z nich poruszali się, mówili, śpiewali, grali na instrumentach (skrzypce, bębenek, egzotyczny instrument strunowy, akordeon, trąbka). Na uwagę zasłużyła dobra synchronizacja ruchu scenicznego i dźwięku, np. w scenie, w której uderzenia bębna towarzyszyły krokom.

Urody przedstawieniu dodawała egzotyka strojów, wyglądu, instrumentów (zwłaszcza czarnoskórej artystki). Poważne, związane z ludzkimi tragediami treści, kontrastowały z niepoważnym wyglądem nadanym postaciom za sprawą doczepionych czerwonych nosów. Sprawiały one, że niekiedy całość przypominała sztukę jarmarczną, choć wymyślność kreacji i oryginalność scenicznych rozwiązań z pewnością przewyższał występy "dla gawiedzi".

Najbardziej ekspresywną grą popisał się I Wayan Bawa. Mogliśmy przekonać się, dlaczego jego aktorstwo nazywana jest "totalnym". Sprawność choreograficzną, mimiczną, wokalną łączył z fizyczną - przeniósł ciało niemal dwukrotnie większego od siebie aktora.

Spośród innych postaci wyróżnił się duet mnichów, którzy potrafili niesamowicie wiernie i długotrwałe naśladować odgłosy ptaków. To właśnie oni przeprowadzili cenną, nietypową jak na ich role społeczne wymianę pomysłów. "Módlmy się", rzekł On. "Nie. Zróbmy coś", rzekła Ona. I tak zostało posadzone drzewo. Modlitwa rzeczywiście z punktu widzenia wpływu na rzeczywistość jest kontrproduktywna, bo zastępuje działanie, zdejmuje odpowiedzialność z odmawiających ją, ostatecznie ogranicza zakres ich własnej kontroli nad rzeczywistością. Jeśli zamiast kogoś nakarmić czy leczyć modlimy się za kogoś (tak często robią chrześcijanie), to pogarszamy jego położenie. Jeżeli modlimy się o powrót ptaków zamiast zasadzić drzewo czy przygotować na nim jedzenie, to szansa na przylot nie wzrasta. Mniszka wykazała więc mądrość "poza i ponad" religijnymi rytuałami. Ptaki, choć jakoś tak nieprzekonująco, pojawiły się pod koniec spektaklu.

Pośród licznych nieposkładanych fragmentów treści przedstawienia zwróciła uwagę racjonalizacja przemocy przez jej propagatora i sprawcę, który objaśnił nie bez dumy: "walczę o ojczyznę (...) "macie prawo mnie zabić, macie prawo mnie torturować, ale nie macie prawa mnie osądzać". Samo ludobójstwo zostało natomiast sugestywnie, lecz jednocześnie dosyć subtelnie pokazane. Ścinanie głów kukiełkom, zakrwawione kamienie, a nawet przeciągająca się scena agonii Aureliano na drzewie mogły wzbudzić emocje, lecz nie były ekstremalne. Konający na drzewie długo próbował ulecieć niczym ptak, trele z jego ust wydobywały się aż do ostatniego tchnienia, a rozpostarte na gałęziach ręce budziły skojarzenia z ukrzyżowaniem Chrystusa, jednak czerwone nosy niemal wszystkich aktorów przypominały o umowności gry, zdejmując z widzów pewną część ciężaru zdarzeń.

Nie mogła ujść uwagi niespotykana próba zaangażowania widowni przez twórców. Przed rozpoczęciem spektaklu osobiste usadzanie przez reżysera tej setki trwało chyba z kwadrans. Zaś w zaawansowanej czasowo części przedstawienie zostaliśmy spowici w biały materiał z dziurami na głowy, zapewne abyśmy lepiej mogli wczuć się w sytuację rytualnej ofiary z podobnie przyodzianej kukiełki. Gdy dziewczynka marząca o lataniu, ubrana w pilotkę doświadczała (wyobrażonego?) lotu awionetką, wibracje (rzeczywiste!) szerokich walców, na których siedzieliśmy przypominały te wydawane przez silniki i śmigła. Nie było od tego ucieczki. Mnie wyjątkowo to nie przeszkadzało, ale rozumiem Elę, która uznała te doświadczenia za nieznośne, gorsze nawet od "śpiewu na nią". Można zadać pytanie o granice przyzwolenia odbiorcy na wikłanie w artystyczne pomysły twórców. Można też go nie zadawać. W końcu nikomu nic się nie stało.

Ostatnim kontrowersyjnym akcentem było niewyjście aktorów do braw. Jedna z aktorek odsłoniła po prostu kotarę wskazując nam wyjście i stała, wraz z koleżanką po drugiej stronie długiej sceny, ze stężałą twarzą. W tle słyszeliśmy odgłosy petard, wystrzałów, może wojny. Rozumiem, że było to częścią artystycznej koncepcji. Zabijanie to zabijanie, więc nie kończy się radością czy ulgą. Ale skoro, pomimo umiarkowanego raczej zachwytu, oklaskami doceniłem trud aktorów (Ela również, choć jeszcze mniej zachwycona), to i oni mogliby docenić to docenienie. Może jednak za mocno przyrosłem do konwencji i wymagam za dużo.

"Drzewo"

Odin Teatret, Dania

Reżyseria: Eugenio Barba

Obsada: Luis Alonso, Parvathy Baul, I Wayan Bawa, Kai Bredholt, Roberta Carreri, Elena Floris, Donald Kitt, Carolina Pizarro, Fausto Pro, Iben Nagel Rasmussen, Julia Varley

Premiera: 19 września 2016

Spektakl grany 22 października 2016 roku w Instytucie Grotowskiego Na Grobli we Wrocławiu, w ramach Olimpiady Teatralnej.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji