Artykuły

Amant Szczecina. Andrzej Kopiczyński na niezwykłych zdjęciach

W Warszawie na Starych Powązkach pochowano w środę Andrzeja Kopiczyńskiego. W latach 1963-70 był aktorem Państwowych Teatrów Dramatycznych w Szczecinie i największym amantem. O "epoce szczecińskiej" mówił, że był w niej bardzo szczęśliwy.

Aktorzy mieli wtedy swoje teczki w teatrze. Stały w archiwum i trafiły do nich zdjęcia z przedstawień, w których grali. Otworzyliśmy taką teczkę Andrzeja Kopiczyńskiego i wybraliśmy z niej ponad 20 zdjęć, czarno-białych, wystudiowanych, niezwykle stylowych.

- Załapałem się jeszcze na takie zdjęcia - uśmiecha się Adam Opatowicz, dyrektor Teatru Polskiego. Były robione na specjalnej próbie. Przez osiem godzin specjalnie pozowaliśmy do zdjęć fotografowi.

Konrad i Ojciec Scholastyk

Andrzej Kopiczyński do Szczecina trafił w sezonie 1961/62. Po roku przeniósł się do Koszalina, gdzie posadę dyrektora teatru otrzymał ceniony przez niego reżyser Jan Maciejowski. Jednak już latem 1963 r. Maciejowski został dyrektorem Państwowych Teatrów Dramatycznych w Szczecinie (obie sceny - Teatr Polski przy ul. Swarożyca i Teatr Współczesny na Wałach Chrobrego - tworzyły wówczas jedną instytucję).

Grał mnóstwo. Różne postacie, bo przecież był i wadzącym się Konradem w "Wyzwoleniu" Wyspiańskiego, Janem w "Głodzie i pragnieniu" Ionesco i... starym Ojcem Scholastykiem z "Igraszek z diabłem" Drdy.

Jak być kochanym

"Praca w Szczecinie dała Kopiczyńskiemu pozycję aktora znanego, cenionego, pożądanego, wybitnego. Już wtedy grał w filmach, a przede wszystkim odnosił sukcesy na młodych, ale już niezwykle opiniotwórczych i liczących się Warszawskich Spotkaniach Teatralnych. Maciejowski pokazywał tam swój teatr, Andrzej dostawał fantastyczne recenzje. Po prezentacji "Głodu i pragnienia" Ionesco na drugich WST kilkunastu krytyków, na łamach gazet ogólnopolskich i tygodników społeczno-kulturalnych, wystawiło Kopiczyńskiemu certyfikat kunsztu i talentu, a nawet pomnik wielkości artystycznej" - pisała Krystyna Gucewicz w biografii aktora pt. "Andrzej Kopiczyński. Jak być kochanym".

Był utalentowany i nieprzyzwoicie przystojny, ze zniewalającym uśmiechem. Kochały się w nim wtedy szczecińskie dziewczęta. Przed laty w rozmowie ze szczecińską "Wyborczą" opowiadał m.in. o tym, co go spotkało, gdy wychodził pewnego razu z 13 Muz. "Nagle koło mnie zatrzymał się samochód, jakieś panie wciągnęły mnie do środka i zabrały ze sobą na zabawę".

Na zdjęciu: Andrzej Kopiczyński w filmie "Zakochani są wsród nas", 1964.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji