Gra z tajemnicą
"Wiewiórka" w reż. Marcina Jarnuszkiewicza w Teatrze Animacji w Poznaniu. Pisze Olgierd Błażewicz w Głosie Wielkopolskim.
Teatr Animacji w swoich przedstawieniach dla najmłodszych zmienia front. Dotąd przede wszystkim chciał dzieci bawić i robił to znakomicie. Teraz, coraz częściej stara się postawić je przed jakąś tajemnicą, zmusić do myślenia i swobodnej gry wyobraźni.
Tak było w przypadku poprzedniej, nie do końca udanej, premiery tej sceny, "Siódmego nieba". Podobnie rzecz ma się z najnowszą, "Wiewiórką" Moniki Milewskiej.
Dziecko już od pierwszej sceny wychylone jest na jakąś tajemnicę, zmuszone do stawiania sobie pytań. Spektakl jest niemal afabularny, to prawdziwa antyteza kina akcji Wszystko ma wymiar poetycki i symboliczny. Wiewiórka Zapominalska coś zgubiła a kolejne pojawiające się na scenie postacie Drzewo, Wiatr, Deszcz, Tęczą Słońce mają jej przypomnieć, gdzie to posiała Rzecz cała układa się w opowieść o biologii i dojrzewaniu.
Największym jej walorem jest efektowna dla oka jak ilustracja książkowa Boratyńskiego czy Wilkonia, scenografia Anny Chadaj. Ale teatru tu mało. I ról do zagrania także. No, bo jak tu zagrać Deszcz, jak nasycić prawdą aktorską Mgłę? No, i akcji scenicznej też nie za wiele. I tej weryfikującej akceptację widowni, głośnej reakcji widzów raczej tu nie uświadczysz. Ten spektakl nie ma bawić, ma dawać coś do myślenia A czy trafia do widzą czy ładuje jego akumulatory, to niestety nie jest już tak łatwo sprawdzalne, jak w przypadku kabaretem podszytych bajek o czytelnej dla wszystkich fabule i akcji.