Artykuły

47 lat, czyli rok „Fedora”

„Okazji nie było, nawet pretekstu, bo cóż to za przyczyna — 47 lat, które minęły od ukończenia studiów. Pomysł rzucił «Fedor», pardon, senator Jerzy Fedorowicz, uznając, że warto się spotkać, zwłaszcza że byli rokiem wyjątkowym. On był starostą” — pisze Wacław Krupiński w „Dzienniku Polskim”.

— „Nie wyglądali na tak zdolnych, patrzyliśmy na nich z góry...” — usłyszałem od Olgierda Łukaszewicza, który studiował rok wyżej (m.in. z Wojciechem Pszoniakiem i Krzysztofem Jasińskim) i na spotkanie także dotarł. — „Trela już zapowiadał się na wielkiego aktora, był od nas starszy, dojrzalszy” — oceniał Fedorowicz. — „Wszyscy byli młodsi ode mnie... Mówili na mnie «Tatuś»” — rzekł sentymentalnie Jerzy Trela.

— „Naprawdę byliśmy wyjątkowi; wyrosło z nas sześciu dyrektorów teatrów, no i Jerzy Trela, i Marian Dziędziel” — podkreślał „Fedor”. — „I Leszek Teleszyński. I moi koledzy ze «Starego»” — Zygmunt Józefczak, Wiesław Wójcik...

Dyrektorzy stawili się wszyscy: Mikołaj Grabowski (Teatr im. J. Słowackiego, Teatr Polski w Poznaniu, Teatr Nowy w Łodzi, Stary Teatr), Adam Kopciuszewski (Teatr Zagłębia w Sosnowcu), Rudolf Moliński (Scena Polska w Czeskim Cieszynie), Henryk Talar (teatry w Bielsku-Białej i Częstochowie), Janusz Szydłowski (Variete), no i Jerzy Fedorowicz („Ludowy”). Grono aktorskie kompletne być nie mogło; kilka osób już po tamtej stronie, jak Halina Wyrodek...

To ona niegdyś z Urszulą Popiel intonowała ich hymn — Szarotka, wykonywany przez wszystkich. — „Nawet Trela śpiewał, który wcale nie taki głuchy jak udaje” — śmiał się z przyjaciela Szydłowski. — „Halina gdzieś tę Szarotkę usłyszała i śpiewaliśmy ją stale” — wyjaśniła Urszula Popiel, niegdyś nagrodzona na Studenckim Festiwalu Piosenki. Teraz w śpiewie na głosy wspierali ją Janusz Szydłowski, i Marian Dziędziel, i Wiesław Wójcik. — „Ta piosenka dobrze się rozkładała na głosy” — wyjaśnił. — Zwłaszcza po trzecim. A że siedział koło Szydłowskiego dorzucił: — „Januszek śpiewał, odkąd pamiętam Mamma, son tanto felice, i tak mu to weszło w krew, że wyemigrował do Włoch...”

— „Miałem dokładnie 38 lat. Do dziś mam włoskie obywatelstwo” — pochwalił się dyr. Variete. I przeszedł na włoski.

— „My już wszyscy staruchy, a Janusz ma wciąż młodzieńczą duszę, co widać także w jego fizyczności” — ocenił Henryk Talar, obecnie grający w „Narodowym”. — „Z wolna trzeba robić miejsce młodym...” I przypomniał, jak to ongiś występowali z Szydłowskim w Kaliszu. — „Janusz był gwiazdą w teatrze Izy Cywińskiej...”

Z obywatelstwem czeskim dotarł na PWST Rudolf Moliński, po czym jako stypendysta wrócił na Zaolzie. I niemal całe życie spędził na Polskiej Scenie w Czeskim Cieszynie. I działa nadal w Kongresie Polaków.

I tak się przegadywali, przywołując wspomnienia i anegdoty z lat studiów, zatem śmiechy wybuchały co chwila. — „Takie spotkanie to fantastyczna sprawa, przypomnieliśmy sobie stare czasy, stare wódeczki...” — usłyszałem od Mariana Dziędziela. Teraz wódeczki wypili niewiele. — „Jesteśmy już starsi” — tłumaczył „Fedor”, który zaprosił i mnie. Acz jako „obcy” wpadłem na króciutko.

Niektórzy spotykali się wiele razy w filmie, na scenie, dla części było to pierwsze spotkanie po latach. — „«Fedora» to głównie w «Szkle kontaktowym» oglądam” — rzucił ktoś.

— „Myślę, że trochę za późno spotkaliśmy się” — żałowała, wspominając tych, co odeszli na zawsze, Urszula Popiel, która znów ma radość grania na scenie „Słowackiego” w komedii Arszenik i stare koronki...

— „Dobrze, że Jurek nie czekał do 50-lecia — i tak już nie ma wszystkich” — komentował będący na emeryturze Leszek Teleszyński, ciesząc się, że wszystkich rozpoznał. Bo jak spotkał się po 50 latach z klasą maturalną z LO im. Sobieskiego, to już były z tym kłopoty...

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji