Artykuły

Wystawa jak podzwonne dla Gliwickiej Operetki

W gliwickim Muzeum, tuż przed wakacjami, 23 czerwca otwarta została niesłychanie interesująca wystawa "Bo to jest operetka... Historia teatrów muzycznych w Gliwicach". Ekspozycja, którą można zwiedzać do 2 października 2016 r., zaprezentowana w trzech salach Willi Caro godna jest uwagi, chociażby z tego względu, że stanowi podsumowanie działalności scen muzycznych, z których zawsze słynęło miasto nad Kłodnicą - pisze Ryszard Bednarczyk w Śląsku.

Trudno bowiem znaleźć kogoś - zwłaszcza wśród starszych generacji - kto nie obejrzałby w gliwickiej Operetce zwanej Śląską, chociażby jednego spektaklu. Wszakże bilety na przedstawienia rozdawane były w zakładach pracy i szkołach, a na widowni zasiadali robotnicy obok dyrektora, urzędnika, nauczycielki z chłonnymi wiedzy uczniakami.

Do dzisiaj pozostaje zagadką - na którą nie potrafi jednoznacznie odpowiedzieć nawet Jacek Mikołajczyk opracowujący książkę o historii Operetki Śląskiej - dlaczego komunistyczne władze utworzyły scenę filialną Państwowej Opery Śląskiej w Bytomiu właśnie w Gliwicach? Może wzorowali się ówcześni decydenci na wypróbowanym przez Niemców modelu Teatru Trzech Miast, który powstał w 1924 r. i obejmował Bytom, Gliwice i Zabrze. Według ustalonego trzy lata później schematu siedziba tego Górnośląskiego Teatru Okręgowego znalazła się w Bytomiu, gdzie rezydowała trupa teatralna, natomiast w Gliwicach przebywał zespół operetkowy z chórem i orkiestrą. Oczywiście przedstawienia przygotowywane były wspólnie i wystawiane na trzech scenach miejskich do 1943 r., gdy gauleiter Fritz Bracht w ciągu roku utworzył w Gliwicach regionalny Teatr Górnośląski ze stałym zespołem. Jego siedzibą był budynek istniejącego od 1899 roku przy ulicy Zwycięstwa Teatru Victoria, zwanego Teatrem Miejskim.

Niestety filia Opery Śląskiej, która rozpoczęła w Gliwicach działalność 11 października 1952 r., lokum znalazła już w innym miejscu, w obszernym budynku Bractwa Strzeleckiego przy ulicy Nowy Świat, gdyż gmach dawnego Teatru Miejskiego popadł w ruinę z powodu pożaru spowodowanego przez czerwonoarmistów w marcu 1945 r. Pierwszą premierą gliwickiej Operetki Śląskiej była "Kraina uśmiechu" Franciszka Lehara. Sztuka wyreżyserowana przez Bolesława Fotygo-Folańskiego przyjęta została entuzjastycznie przez publiczność i wystawiana była 196 razy. Po usamodzielnieniu się w 1955 r. Operetki Śląskiej do 1996 r., gdy teatr działał pod taką nazwą, zespół śpiewaków, muzyków i tancerzy zrealizował 134 muzyczne utwory sceniczne - operetki, musicale, baśnie i bajki muzyczne. Na gliwickiej scenie wystawione zostały prawie wszystkie dzieła Lehara, Straussa, Kalmana,

Offenbacha oraz najlepsze sztuki Abrahama, Gilberta i Milutina. W repertuarze nie zabrakło utworów Stanisława Moniuszki a także "Krakowiaków i górali" Wojciecha Bogusławskiego. Wielkim powodzeniem cieszyły się brodwayowskie musicale "West Side Story" Bernsteina i "My Fair Lady" Loewego. W ciągu ponad 40 lat istnienia Operetki Śląskiej ponad 10 tysięcy przedstawień obejrzało 8,5 miliona ludzi.

Na gliwickiej scenie zabłysły gwiazdy Marii Artykiewicz, Wandy Polańskiej, Ireny Brodzińskiej, Aleksandra Sorina, Stanisława Ptaka, Jerzego Potyki czy Witolda Michelskiego. Wśród znakomitych reżyserów realizujących przedstawienia znaleźli się m.in. Jerzy Zegalski, Mieczysław Daszewski. Kierownictwo muzyczne sprawowali w Gliwicach Witold Rowicki i Karol Stryja. O choreografię i scenografię dbali Henryk Konwiński, Tadeusz Gryglewski, Barbara Ptak.

Tak duża popularność wystawianych w gliwickiej Operetce spektakli potwierdzała zasadność ulokowania w mieście nad Kłodnicą, zamiast solidnego teatru wystawiającego sztuki dla robotników, muzycznej sceny z przedstawieniami odbiegającymi od ideologicznego schematu socrealizmu. Zgodnie z ukrytymi być może intencjami komunistycznych dygnitarzy stworzono odskocznię dla ludzi pracy, którzy po szychcie mogli rozkoszować się egzotycznymi światami muzycznych dzieł. Całkiem możliwe też, że był wśród nich jakiś miłośnik bardziej podkasanej Muzy. Kto zresztą wie, może zadecydowały względy bardziej pragmatyczne. Pod ręką był wspaniały zespół artystów ze Lwowa zgromadzonych na bytomskiej scenie, którzy mogli z powodzeniem występować także ku pocieszeniu serc dla swoich krajan osiedlonych w Gliwicach.

Pomimo transformacyjnych zawirowań i przekształceniu Operetki Śląskiej w Gliwicki Teatr Muzyczny na scenie przy ulicy Nowy Świat od 2001 r. nadal wystawiane były klasyczne operetki i nowoczesne musicale. Coś zmieniło się dopiero w 2015 roku, gdy wieloletni dyrektor GTM Paweł Gabara zrezygnował ze stanowiska. Na krótko szefem dawnej Operetki został Grzegorz Krawczyk, były dyrektor Muzeum w Gliwicach. Zasłynął z tego, że zredukował chór, orkiestrę, balet i personel techniczny. Zwolnił dyrygenta Macieja Niesiołowskiego. Na sprzedaż wystawione zostały instrumenty, stroje, scenografie i samochody. Wszystko stało się jasne wiosną 2016 r., gdy gliwiccy radni - mimo protestów artystów i poselskich interpelacji - podjęli decyzję o przekształceniu Gliwickiego Teatru Muzycznego w zwykłą scenę dramatyczną pod nazwą Teatr im. Tadeusza Różewicza.

Dlatego warto odwiedzić Willę Caro i przypomnieć sobie najlepsze lata gliwickich teatrów muzycznych, które nieodwołalnie odeszły w przeszłość. Zwłaszcza że na pomysł zorganizowania wystawy "Bo to jest operetka... Historia teatrów muzycznych w Gliwicach" wpadł już dwa lata temu Grzegorz Krawczyk, były dyrektor gliwickiego Muzeum oraz zlikwidowanego - co niektórzy mają mu za złe - Gliwickiego Teatru Muzycznego. Do współpracy jako kuratora ekspozycji wciągnął Jacka Mikołajczyka, byłego kierownika literackiego GTM (2002-2014), człowieka na tyle zorientowanego, że zaproponował mu napisanie książki o historii Operetki Śląskiej i Gliwickiego Teatru Muzycznego (fragmenty drukowane są w "Śląsku"). Drugim kuratorem została Joanna Pudlik.

Wystawa nie jest pomyślana jako statyczna ekspozycja, bardziej kojarzy się z wędrówką po zakamarkach Operetki Śląskiej i "tego, co ocalało z dawnych spektakli, wspomnień gwiazd, emocji" - opowiada Jacek Mikołajczyk. Zwiedzający mogą podpatrzeć przy pracy teatralnego scenografa, zajrzeć do garderoby śpiewaków, a także przenieść się do krain, w których rozgrywały się fabuły operetek. Obok kostiumów, dekoracji, rekwizytów, które można porównać z projektami Jerzego Kłosowskiego i Andrzeja Cybulskiego, na ekspozycję złożyły się afisze, programy teatralne, fotografie z przedstawień - także z pierwszej premiery.

"W czasie licznych kwerend dotarliśmy również do archiwalnych nagrań telewizyjnych i radiowych. Wszystko to złożyło się na opowieść o historii sceny muzycznej w Gliwicach oraz tworzących ja ludzi" - podsumowuje Joanna Puchalik.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji