Artykuły

Ku pamięci

"Dzień dziecka" Tomasza Jachimka w reż. Jerzego Jana Połońskiego w Teatrze Rampa w Warszawie. Pisze Monika Odrobińska w tygodniku Idziemy.

"Ustąp miejsca, skasuj bilet, nie pchaj się, nie gadaj tyle, złap za poręcz, wytrzyj gile" - tyle pouczeń dostaje Jaś podczas jednej tylko jazdy tramwajem. Przedtem przeżył koszmar porannej pobudki i toalety. Ale jeden dzień w szkole pokazał, że to była tylko przygrywka. Ręka do góry, komu już w dorosłości śniły się koszmary z panią od matematyki, srogą polonistką czy wrzeszczącym wuefistą! Pan Jan - wspomniany Jaś - przeżywa to wszystko raz jeszcze na własne życzenie. Pochopnie bowiem wypowiedział życzenie: "Ile bym dał, żeby znów być dzieckiem!".

Proszę bardzo, przeżyjesz dzień dziecka. Tu okazuje się, że "Dzień dziecka" - tytuł sztuki w warszawskim Teatrze Rampa - jest przewrotny. To zwykły dzień dziecka - nie do pozazdroszczenia. Dlatego może, w przeciwieństwie do dorosłego bohatera spektaklu, dzieci tak często marzą: "Ile bym dał, żeby już być dorosłym!". Dorosły czuje, że ma jakiś wpływ na rzeczywistość: nie chce do dentysty, to przełoży wizytę, nie ma ochoty, to się nie umyje. A dziecko? "Już, już, i nie zaraz, tylko natychmiast".

Spektakl jest dynamiczny: zachwycające są stroje i tempo, w jakim aktorzy się przeobrażają. Dla nich brawa nie tylko za świetną interpretację tekstu, ale i za kondycję! Jest rozśpiewany, jak to w Rampie, a muzyka na najwyższym poziomie - pisze to osoba bardzo wymagająca w tym względzie! Z zachwycająco prostą, czarno-białą scenografią kontrastuje choreografia. Podczas godzinnego przedstawienia nie ma czasu na nudę: dzieci i dorośli niejeden raz pokładają się ze śmiechu, jak np. przy tańcu zbuntowanych skarpet czy monologu bohatera po chińsku. Teksty autora scenariusza Tomasza Jachimka mają wyraźne zacięcie kabaretowe - zwłaszcza fragmencik o przeklinaniu przy dzieciach. Oj, ku pamięci!

To, co spotkało pana Jana - bardzo ważnego dyrektora - stało się za karę: bo nie miał czasu dla córki. Bo bez opamiętania posyłał ją na zajęcia dodatkowe - tu rewelacyjna piosenka na bis. Szkoda, że tego wątku autorzy przedstawienia nie rozwinęli, ale myślącemu rodzicowi i tyle wystarczy. Że zacytuję tylko refren: "Liczbę zajęć dodatkowych chcemy skrócić o połowę. Niech dorosły jakiś mądry zwiększy liczbę godzin wolnych!".

Z sali już w trakcie przedstawienia -oprócz salw śmiechu - słuchać było: "oj, tak", "prawda". Dla dzieci ta sztuka to może być prawdziwe katharsis, dla nas rodziców - jedno wielkie "ku pamięci", kiedy popędzamy, przerywamy zabawę, gonimy dzieci na kolejne zajęcia. Na ten spektakl dzieci obowiązkowo powinny zabrać obydwoje rodziców. I ku pamięci!

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji