Artykuły

Gdański Teatr Lalek rozszerza możliwości swojej sceny

Wystawiona przez gdański Teatr Lalek "Dumna Legenda" Franciszka Fenikowskiego jest jednym z pierwszych kroków tego teatru w kierunku rozsze­rzenia możliwości sceny lalkowej. Stworzenie na Wybrzeżu teatru lalkowego dla dorosłych nie jest rze­czą łatwą. Oznacza to bowiem przełamanie dość po­wszechnego u nas mniemania, że lalka, to typowa zabawka z drzewa i gałganków, ożywiona tylko ku uciesze dzieci, że scena lalkowa - to wyłączna do­mena plastyka, scenografa, a dobry tekst literacki odgrywa tutaj drugorzędną rolę. Istnieje równie nie­słuszne przeświadczenie, że możliwości trafienia do wyobraźni dorosłego widza są tutaj "z natury rze­czy" (a właściwie lalki) - ograniczone. To ostatnie mniemanie obserwować można było na twarzach widzów przed rozpoczęciem inauguracyjnego - powa­kacyjnego przedstawienia: szczere zaciekawienie mie­szało się z niedowierzaniem.

Trudno określić, który z elementów przedstawienia stanowił o jego sukcesie Zacznijmy od elementu wy­znaczającego charakter, za­danie naczelne całości - od tekstu literackiego.

Tekst "Dumnej Legendy" nawiązuje do książki "Pier­ścień z łabędziem" i ukazuje postać legendarnego żeglarza polskiego Jana z Kolna. Au­torem sztuki, podobnie jak wspomnianej książki, jest literat Wybrzeża - Franci­szek Fenikowski.

Pisząc "Dumną Legendę" autor postawił sobie za cel ukazanie legendarnej postaci polskiego podróżnika na tle podstawowego konfliktu epoki. Wiek XV - to okres najsilniejszej walki Odrodzenia ze średniowieczem. Zabobo­nom i dogmatom przeciwstawiano chęć prawdziwego poznania świata - średnio­wieczne wyrzeczenie się spraw ziemskich zastąpiono dążeniem do uczynienia ży­cia ludzkiego sprawiedli­wym, ciekawym, bogatszym. Nie odrzucając tego, co w kulturze średniowiecznej było trwałe i piękne, ludzie zaczęli szukać nowych dróg.

Takim właśnie człowiekiem był "żeglarz nieustraszony" - Jan z Kolna. Poeta uka­zał tę piękną postać w ży­wym działaniu.

Oto polski żeglarz w służ­bie duńskiego króla zdoby­wa angielskie okręty i okrywa się sławą, a następnie - nie lękając się intryg i knowań wrogów, postanawia obalić ich bzdurne, a uświę­cone prawem poglądy i do­wieść kulistości ziemi. Wyrusza więc w daleką, niebez­pieczną drogę i - zwycięża: oczom śmiałych żeglarzy ukazuje się wreszcie nowy ląd. Polskość Jana z Kolna ukazał Fenikowski z wiel­kim liryzmem i prostotą. Ty mi samymi walorami nace­chowana jest całość przedstawienia. Wiersz jest oryginalny, czysty, zrozumiały.

Szczególnie silny wyraz nosiły sceny rozgrywające się między błaznem, a zakonni­kiem Gundolfem. W zapra­wione kpiną słowa błazna włożył poeta ostrą krytykę, skierowaną pod adresem całego feudalnego wstecznictwa.

Nawet smoki, które ukazują się na morzu ojcu Gundolfowi i Rothowi, to nie zwyczajne "straszydła" z bajki. Ziejący ogniem potwór powiada: "straszniśmy jedynie dla tych, co w nas wie­rzą".

Pewne zastrzeżenie budzi strona aktorska, szczególnie w pierwszych scenach, gdzie zróżnicowanie głosów było za słabe, a dialog przecho­dził chwilami w nienatural­ną "deklamację" (np. rozmowy królowej duńskiej z Helgą). Są to nietrudne do usu­nięcia, ale istotne usterki.

Na wysokim poziomie na­tomiast jest opracowanie scenograficzne sztuki. Takie elementy scenografii, jak złocista, (utkana na wzór śred­niowiecznych tkanin fla­mandzkich) kurtyna z wize­runkiem czarnego łabędzia i herbem gdańskim, utrzyma­ne w przesadnym, baśnio­wym charakterze, a jedno­cześnie wierne historycznie dekoracje (np. okręty Jana z Kolna, wyruszające w dale­ką drogę, to obraz, który na długo pozostaje w pamięci), każdy szczegół kostiumu i charakterystyka "twarzy" lalek (chciałoby się powie­dzieć "mimiki") - wszystko stanowi kompozycyjną ca­łość, wprowadza widza w atmosferę epoki, pozwala w legendzie dojrzeć prawdę - odwieczne dążenie człowieka do odnalezienia tego, co no­we i słuszne. Całość świad­czy o wysokiej klasie realiz­mu przedstawienia: nie to jest realistyczne, "co wyglą­da jak prawdziwe", ale to, co najlepiej oddaje zasadni­czą myśl sztuki.

Silny wyraz artystyczny nosi na przykład scena roz­grywająca się w więzieniu. Cała jej akcja, a więc świetny monolog klucznika i roz­mowa ojca Gundolfa z Kunonem Rothem dzieje się za pajęczyną. Pajęczyna nie jest tutaj prostym "elemen­tem dekoracji", jest częścią współgrającą.

"Sprawa realizmu sceny lalkowej, to sprawa rodzaju i ciężaru gatunkowego lite­ratury dramatycznej, klasy aktorstwa i właściwej roli scenografii" - pisał niedawno kierownik artystyczny gdańskiego teatru Lalek, jego twórca, a ostatnio - laureat państwowego odznaczenia - Ali Bunsch. Właściwe zharmonizowanie utworu Fenikowskiego z reżyserią Natalii Gołębiowskiej, ze zgraną pracą zespołu i scenografią Bunscha sprawiło, że "Dumna Legenda" okazała się pięknym sukcesem nowej, bogatej koncepcji sceny lalkowej.

Sztukę tę obejrzeć powin­na niewątpliwie młodzież szkolna i wszyscy niezapoznani dotąd ze sceną lalko­wą - dorośli. Po raz pierw­szy w "dziejach" gdańskiego Teatru Lalek dzieci nie są na salę wpuszczane.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji