Opowieść na styku trzech dzielnic
— Chcemy zajrzeć w oczy sąsiadom, którym na co dzień zaglądamy w okna — mówi Adam Ziajski, szef Sceny Roboczej. W październiku rozpoczyna się tu projekt „Sąsiedztwo — granice bliskości".
— W Poznaniu często się powtarza: „Kiedyś jak w mieście był festiwal, to wychodziło się po mleko do sklepu i człowiek potykał się o sztukę" — mówi Agnieszka Różyńska, współtwórczyni nowej inicjatywy Sceny Roboczej. I dodaje: — Ja jestem z Wrocławia i nie mam takich festiwalowych wspomnień. Ale w Poznaniu tak było i ludzie to pamiętają. Chcemy wrócić do sytuacji, w której sztuka jest na ulicy. Dla wszystkich.
Nie tylko psie kupy
W ramach projektu „Sąsiedztwo — granice bliskości", skierowanego do lokalnych twórców i animatorów kultury, Różyńska poprowadzi kilka warsztatów. Podzieli się m.in. wiedzą o tym, jak twórca może wpływać na wspólnotę. Będzie mowa o konfliktach, które często pojawiają się w procesie projektowania, i o tym, co z nimi robić. Nie zabraknie warsztatów z zakresu poszukiwania ważnych tematów (poprowadzi je dziennikarka i reportażystka Anna Karolina Kłys), czy zajęć z performerem Artim Grabowskim. O reżyserii dźwięku opowie Łukasz Zygarlicki, a o reżyserii światła — Paulina Góral. Powstaną też projekty społeczno-artystyczne w przestrzeni miejskiej.
Kto może wziąć udział w projekcie? Każdy, kto ma pomysł na opowieść o miejscu, w którym leży „Scena Robocza". Gdzieś na styku Jeżyc, Grunwaldu i Łazarza. Niedaleko ul. Stolarskiej, która stała się symbolem walki o prawa lokatorów. Na tyłach Targów, które są symbolem kupieckiego etosu i poznańskiej „zaradności".
W jakiej sprawie warto tu interweniować? Adam Ziajski [na zdjęciu]: — W bardzo różnych. Począwszy od ulubionych tematów poznaniaków, takich jak psie kupy, butelki po alkoholu, przez „poodzierane" kamienice, gentryfikację. A może także poszukiwanie języków, które tu były obecne? Zapraszamy wszystkich, którzy być może mają już na ten temat własne przemyślenia.
Agnieszka Różyńska: — Myślę, że to jest piękna idea, kiedy teatr przestaje być miejscem, do którego wpadasz, mówisz „siema!" i wypadasz. Zamiast tego zabierasz się do pracy. Po to, żeby opowiedzieć o rzeczach, które bardzo cię nurtują i które nosisz w sobie na co dzień.
Krzyżować różne ścieżki
To nie pierwszy „sąsiedzki" projekt w Scenie Roboczej. Do budynku dawnego kina Olimpia, gdzie scena przeniosła się na początku roku z baraku przy ul. Grunwaldzkiej, twórcy tego miejsca zaprosili w wakacje mieszkańców okolicznych kamienic. Tak powstał projekt „Kraina Olimpia — skwer sąsiedzki".
Na warsztaty przyszły m.in. dzieci. Część z nich wciąż wpada „na plotki". — Chcieliśmy się tym projektem trochę przedstawić, trochę pokazać, co robimy. Sąsiadki włączyły się w aranżowanie wspólnej przestrzeni, w finale mieliśmy wspólny stół, którym się zajęły. Zrobiły nam taką sąsiedzką promocję, uruchomiły „marketing szeptany" — opowiada Aleksandra Kołodziej ze Sceny Roboczej.
Adam Ziajski: — Stworzyliśmy ośrodek teatralny i powinniśmy w nim krzyżować różne ścieżki. Po to, żebyśmy mogli się wzajemnie zarażać, czerpać z różnych doświadczeń. Myślę, że czas festiwali minął. Teraz jest czas budowania stałych, regularnych miejsc, które uczą uczestnictwa w kulturze w sposób ciągły, przez cały rok.
Nabór do projektu „Sąsiedztwo — granice bliskości" trwa do 7 października. Żeby się zgłosić, wystarczy wypełnić formularz na stronie www.scenarobocza.pl.
W finale weźmie udział 12 osób. Wykłady, spotkania i warsztaty rozpoczną się w październiku. Całość zakończy się w grudniu.
Organizatorzy zapewniają uczestnikom wsparcie produkcyjne i zaplecze techniczne w pomieszczeniach Sceny Roboczej.