Artykuły

Szaleńcy boży z Chramcówek

"Dzień Dobry Państwu - Witkacy" w reż. Andrzeja Dziuka i "Śnieg" w reż. Kariny Piwowarskiej w Teatrze im. Witkiewicza w Zakopanem. Pisze Beata Zalot w Tygodniku Podhalańskim.

"Dzień Dobry Państwu - Witkacy" [na zdjęciu] to świetne i dojrzałe - jak przystało na 21-latka - przedstawienie premierowe było głównym wydarzeniem 3-dniowych urodzin Teatru Witkacego w Zakopanem, zakończonych w sobotę grubo po północy.

Zrobiony na podstawie "Bezimiennego dzieła" spektakl wyreżyserowany przez Andrzeja Dziuka, choć niezbyt optymistyczny w przesłaniu, był prawdziwą ucztą dla ducha. Interesujący plastycznie, dopracowany i konsekwentny, a do tego iście witkacowski. No i bardzo współcześnie brzmiący. Proroctwa Witkacego - te polityczne i dotyczące sztuki - za sprawą interpretacji zakopiańskich artystów - spełniają się na naszych oczach. "My nie potrzebujemy rządu kapłanów pod maską mdłej demokracji. My stworzymy własny samorząd, prawdziwy. My stworzymy prawdziwy raj na ziemi, bez żadnych wodzów i bez pracy. My! Jednolita, szara, lepka, śmierdząca, potworna masa." - te słowa Girtaka brzmią dziwnie znajomo, a stwierdzenie malarza Plazmonika mówiące, że "w naszych czasach są tylko dwa miejsca dla metafizycznych jednostek - więzienie i szpital wariatów" - brzmi jak bardzo aktualna przestroga.

Pod koniec spektaklu każdy z widzów otrzymał identyczną maskę, co było nie tylko świetną puentą, ale także ciekawym zabiegiem plastycznym, a później dla widzów - pamiątką urodzinowego wieczoru. Czyżbyśmy już doczekali czasów Mieduwalszczyków? - to pytania zadawał sobie pewnie niejeden widz po zakończeniu tego spektaklu.

Miejmy nadzieję, że to jednak słowa prof. Janusza Deglera - ojca chrzestnego Teatru Witkacego się spełnią - przekonywał on, że dzięki takiemu teatrowi jak Witkacy czasy Mieduwalszczyków nie nadejdą.

Tuż po premierze był tort z 21 świeczkami, były przemówienia, życzenia, kwiaty. Na scenie pojawili się aktorzy, pracownicy techniczni, panie z administracji, plastycy - wszyscy, którzy zapracowali na sukces teatru. Andrzej Dziuk mówił o "teatrze odzyskanego przymierza", o spotkaniu, "miejscu rozmowy istotnej", "przeżyciu dziwności istnienia". Ci, którzy są wierni zakopiańskiemu teatrowi, wiedzą, że na tym właśnie polega fenomen "Witkacego" - na tych wyjątkowych relacjach z widzem, na oczekiwaniu go, spotkaniu, na próbie podjęcia z nim dialogu, wciągnięcia go w tę istotną rozmowę i przeżywanie.

- Kiedy 21 lat temu razem z Dunią Micińską zostaliśmy rodzicami chrzestnymi Teatru Witkacego, nie wierzyłem, że przeżyją więcej niż dwa sezony. Zakopane to fatalne miejsce dla teatru, jak pisał Witkacy w jednym z listów "najgorsze na świecie" - przekonywał w sobotę podczas urodzinowej imprezy prof. Janusz Degler. - Kiedy otrzymywałem zaproszenia na kolejne urodziny, przyjmowałem to jako cud Witkacego - mówił.

Wraz z życzeniami dla zespołu, prof. Degler przypomniał jedno z ważniejszych przesłań Witkacego, dotyczących teatru, i dedykował je artystom z Chramcówek: - Witkacy zawsze był przeciwny teatrowi eksperymentalnemu, eksperyment to coś na próbę, bez odpowiedzialności za koniec. W sztuce nie można próbować, w sztuce trzeba być zapiętym na ostatni guzik.

Sam Andrzej Dziuk wśród swoich życzeń wymienił remont budynku, w którym mieści się teatr. Pomoc w urzeczywistnieniu tego marzenia obiecał obecny na urodzinach - Krzysztof Markel, dyrektor Departamentu Kultury w Urzędzie Marszałkowskim.

Sobotni spektakl nie był jedyną atrakcją urodzin teatru. Dzień wcześniej na scenie "Witkacego" odbyła się premiera "Śniegu" w reż. Kariny Piwowarskiej, która postanowiła zmierzyć się z trudną materią egzaltowanego i patetycznego języka Stanisława Przybyszewskiego i niezbyt atrakcyjną dla współczesnego widza tematyką, która obsesyjnie prześladowała głosiciela skrajnego modernistycznego estetyzmu.

W spektaklu zagrały obrazy Muncha - dzięki interesującej animacji filmowej Cypriana i Kordiana Piwowarskich - można powiedzieć, że ożyły dosłownie.

I to one głównie pozostają w głowie po spektaklu, zaś sama historia "szlachetnej" Bronki, która popełnia samobójstwo z powodu demonicznej Ewy, chuć, naga dusza, przeznaczenie

Przybyszewski to wszystko już było.

Trudno wymienić wszystko, co działo się podczas tych 3-dniowych urodzin. Interesujący był "Wieczór Profesora Tadeusza Brzozowskiego" (wystawa prac nieżyjącego artysty - Tadeusza Brzozowskiego trwa nadal).

W czwartek był koncert "Pieśni" Karłowicza", w piątek królował jazz, a w sobotę egzotyczny folk w wykonaniu zespołu "Dikanda".

O życiu miłosnym Witkacego i jego kobietach mówił podczas sobotnich posiadów prof. Janusz Degler. Opowiadał o niezwykłym ślubie, którego terminu nie znała do końca nawet wybranka - Jadwiga Unrużanka, o niezwykłych powodach decyzji o małżeństwie (przepowiednia wróżki), wcześniejszych burzliwych romansach, które nie zakończyły się ślubem dzięki stanowczym działaniom ojca Witkacego, i kobietach Witkacego po ślubie.

Małżeństwo Witkacego miało charakter korespondencyjny, a żona z czasem z kochanki przeistoczyła się w przyjaciółkę, której powierzał najbardziej intymne rzeczy.

Pierwszy tom listów do żony Witkacego został wydany we wrześniu zeszłego roku. Według prof. Deglera to właśnie w listach poznajemy najbardziej autentycznego Witkacego.

Od śmierci genialnego wariata z Krupówek minęło 121 lat, zakopiański teatr z Chramcówek ma już lat 21 i "szaleńcy boży" z Chramcówek wkroczyli w wiek dojrzały.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji