Artykuły

Magia grzechu

Przygody mitologicznego Ulissesa (Odyseusza) stały się źródłem natchnienia dla wielu pokoleń poetów, dramatopisarzy, a później reżyserów. Dru­gie Studio Wrocławskie przed­stawiło nam jedną z wizji podróży króla Itaki, najwięk­szego, obok Lope de Vegi dramatopisarza XVII-wiecznej Hiszpanii - Pedra Calderona de la Barcii. Dokonana przez niego adaptacja Ulissesa jest utrzymana w duchu katolickiej koncepcji zbawienia. Z różnorodności aspektów "Ody­sei" Homera został wyekspo­nowany problem wewnętrzne­go konfliktu oczekiwań bo­hatera. Z jednej strony chęci używania w "boskim raju roz­koszy", a z drugiej - prag­nienia powrotu do ojczystej Itaki, zastąpionej przez Calde­rona chrześcijańskim niebem, życiem wiecznym.

Niczym w średniowiecznym moralitecie realnych bohate­rów zastępują alegoryczne po­stacie, odpowiedniki władz zmysłowych i rozumowych człowieka. Cały układ powią­zań motywacyjno-emocjonalnych Ulissesa jest nabudowany na platońsko-augustiańskim schemacie - przeciw­stawienia dążeń, utożsamiane­go z wiedzą o nadrzędności zbawienia, rozumu i łaknących rozkoszy ziemskich zmysłów. Cel główny tj. oparcie się Pokusom i Grzechowi, oraz podporządkowanie się, ze­słanej w akcie łaski, Skrusze, musi zostać osiągnięty. Ro­zum poskramia rozpasane zmysły i ponownie zajmuje miejsce przy sterze "rzucane­go przez fale. Pokus i Grze­chu, okrętu" - alegorii Ody­seusza.

Ta bardzo prosta w swojej wymowie sztuka w pełni za­sługuje na poświęcenie jej 70 minut uwagi. Wrocławska in­scenizacja nie jest obciążona znamionami współczesności, jest wolna od aluzji. "Magia grzechu" pozostaje niemal w stadium dziewiczym, jest próbą odtworzenia nastroju religijnego autos sacramentale sprzed 300 z górą lat.

Surowa scenografia Zbigniewa Bajka, sugestywna muzyka Sławomira Chwastowskiego i kameralna widownia zdają się umiejscawiać pre­zentację na dworze królewskim XVII-wiecznej Hiszpanii

Z pewnością nie odstraszy Państwa aktorstwo, choć nie zawsze sięgało zenitu. Na tle zbyt ostrożnej gry czterech zmysłów, dobrze zarysował się piąty - Smak - w wykona­niu Bogumiła Gaudena. Ze swoimi rolami poradzili też sobie Janusz Stolarski (Ro­zum) i Dariusz Domarecki (Człowiek), lecz zabrakło im wystarczającej giętkości, któ­ra pozwoliłaby na bar­dziej wyraziste zróżnicowanie zmiennej częstotliwości emo­cji i tempa gry.

Zachęcam Państwa do obej­rzenia tej sztuki nie tyle ze względu na jej przesłanie, lecz dla przeżycia eksperymentu wskrzeszenia starej XVII-wie­cznej formy teatralnej.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji