Artykuły

Kopernik przedstawia: teatr o komórkach

Okazuje się, że można zrobić spektakl teatralny o komórkach rakowych. Zwłaszcza jeśli to komórki HeLa — rozmnażający się w nieskończoność szczep, który miał potem umożliwić stworzenie szczepionki na polio, prace nad klonowaniem czy metodą in vitro.

Cel przedstawienia Anny Smolar jest jasny — chodzi o chęć oddania sprawiedliwości Henrietcie Lacks, czarnoskórej 30-latce z Baltimore w stanie Maryland. To z jej komórek rakowych wyciętych z narządów rozrodczych wyhodowano niezwykły szczep. Mimo leczenia radem Lacks wkrótce zmarła. Pochowano ją w bezimiennym grobie, jej rodziny nie zapytano o zgodę na użycie komórek denatki. W Stanach Zjednoczonych wciąż trwała wówczas zinstytucjonalizowana segregacja rasowa — grana przez Martę Malikowską bohaterka spektaklu Smolar idzie do toalety dla czarnoskórych. Z zaimprowizowanej mównicy pada pytanie, czy gdyby Lacks była biała, zapytano by ją o zdanie, przyznano osieroconym dzieciom rentę albo choć objęto je ubezpieczeniem zdrowotnym.

Ale ten spektakl to nie tylko oskarżenie, a Smolar broni się przed patosem. Henrietta Lacks zbudowana jest z absurdalnego poczucia humoru i wyobraźni, chwilami przypomina też ciepły pastisz dawnej telewizji edukacyjnej czy popularnych programów ze stacji Discovery. Kolejne numery powiązane są ze sobą dosyć luźno, nie fabułą, ale konceptem i atmosferą. Smolar i aktorzy pełnymi garściami czerpią z ironicznie cytowanych medialnych konwencji — jak otwierający przedstawienie talk-show, w którym obok siebie zasiadają owieczka Dolly (Sonia Roszczuk) czy ucieleśniony Pan Rak (Jan Sobolewski). Jest tu luźne nawiązanie do amerykańskiego kina biograficznego, jest „dokudrama" o pracy zdeterminowanego odkrywcy doktora George'a Geya (Maciej Pesta) i jego asystentki (Roszczuk). Wreszcie fantazja, w której Lacks zza grobu mści się na lekarzach.

Minimalistyczna Henrietta Lacks opiera się przede wszystkim na dowcipie, inwencji i charyzmie aktorów. Scenariusz powstał w wyniku wspólnej pracy reżyserki i całej aktorskiej ekipy. Chwilami brakuje tu nożyczek dramaturga, w efekcie czego pod koniec dynamika spektaklu lekko opada i ma on trzy puenty — mógłby mieć jedną. Mimo to teatralny eksperyment się udał i warto poświęcić mu czas. Henrietta Lacks to nie tylko spóźniony teatralny pomnik stawiany nieświadomej bohaterce medycyny — sześć dekad po jej śmierci i po drugiej stronie kuli ziemskiej. Smolar unika wielu pułapek, na które naraża się teatr, podejmując naukowe tematy — nie ma tu pouczającego tonu, przeintelektualizowanych sentencji czy infantylnej ekscytacji. Jest zdziwienie, fascynacja, bezpretensjonalnie stawiane pytania. Jaka relacja zachodzi między wyciętą komuś tkanką a tym kimś? Jak daleko można się posunąć w imię wspólnego dobra? Spektakl Henrietta Lacks to efekt niecodziennej współpracy Nowego Teatru i Centrum Nauki „Kopernik". Pesta, Roszczuk, Malikowska i Sobolewski należą do zespołu Teatru Polskiego w Bydgoszczy, choć zwłaszcza ostatnia dwójka często angażuje się też w niezależne projekty. Pracowała tam również Smolar, której bydgoskiego Dybuka będzie można zobaczyć w Nowym Teatrze 13 i 14 października. Na warszawskich scenach jest też grany jej Pinokio (spektakl dla dzieci, również w Nowym) oraz Aktorzy żydowscy — przedstawienie o wyjątkowym charakterze Państwowego Teatru Żydowskiego i towarzyszących jego pracy tożsamościowych paradoksach.
 

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji