Artykuły

W podróży do Boskiej Flaszy

"Opowieści gargantuiczne" wg Francois Rabelais w reż. Andrzeja Sadowskiego na Scenie Polskiej Teatru w Czeskim Cieszynie. Pisze Małgorzata Bryl w Gazecie Codziennej.

Jeszcze przed wakacjami Scena Polska Teatru Cieszyńskiego wzięła na warsztat francuską powieść Francois Rabelais'ego "Gargantua i Pantagruel". Już 4 września Scena Polska Teatru Cieszyńskiego po raz kolejny wystawi "Opowieści gargantuiczne". Kto ma ochotę się pośmiać, powinien odwiedzić tego dnia scenę w Czeskim Cieszynie.

Z pięciu tomów powieści i blisko 700 stron arcydzieła francuskiej literatury renesansowej reżyser Andrzej Sadowski odpowiedzialny też za przygotowanie scenariusza "Opowieści gargantuicznych" odcedził tylko część rubasznych przygód dwóch niezwykłych olbrzymów Gargantui i jego syna Pantagruela.

Oglądając przedstawienie "Opowieści gargantuiczne", w dużej mierze śledzimy więc losy syna Pantagruela i jego niezapomniane perypetie, które przeżywa wraz ze swoją kompanią podczas podróży do wyroczni Boskiej Flaszy. Brzmi kosmicznie? Tak właśnie ma brzmieć. W tej historii absurd goni absurd, dosadny żart oburza zbyt poważnych, zaś u śmieszków budzi histeryczny rechot. Bohaterowie w tej "arcyniebezpiecznej" podróży dość często sięgają do swych kieszonkowych flasz, stąd ich koślawe ruchy, wykrzywione fizjonomie i nieracjonalne motywy zachowania. Fabuła rwie się co jakiś czas, a bohaterowie zapętlają w kolejnych ślepych uliczkach. Andrzej Sadowski ze zrozumieniem dotknął bowiem materii nawiązującej do literatury jarmarcznej i tradycji sowizdrzalskiej.

Już w samym tytule przedstawienia intryguje nietypowy neologizm przywodzący na myśl słowo "gastronomiczny", ale nic z tych rzeczy. To typowa też dla Rabelais'ego zabawa słowem, ostatecznie bowiem "gargantuiczny" może być efektem złączenia imienia jednego z olbrzymów i słowa "komiczny" lub "heroikomiczny" (nawiązując do bliższych tradycji literackich). Bo właśnie o śmiech widzów szczególnie chodzi w tym ciekawym przedstawieniu Sceny Polskiej.

Tu pole do popisu mieli zdecydowanie odtwórcy charakterystycznych ról zmyślnie kierowani przez reżysera. W skąpej scenerii złożonej jedynie z drewnianych podestów i kilku rekwizytów krzątają się aktorzy, którzy po zagraniu swej sceny nie znikają w kulisach, a po prostu "przepotwarzają się" w kolejną rolę na oczach widzów. Szybkie zrzucanie kostiumów czy masek i nakładanie kolejnych przysparza nie tylko kolejnych gagów śmieszących publiczność, ale też odwołuje się do tradycji widowisk jarmarcznych czy komedii dell'arte granych zazwyczaj w skąpej scenografii lub przy zupełnym jej braku. Szkoda jedynie, że reżyser nie zdecydował się utrzymać tego minimalizmu scenicznego do samego końca, a postawił w ostatnich scenach (np. wizyta załogi Pantagruela na wyspie drapieżnych kocic) na odmianę stylistyczną przedstawienia w postaci efektów specjalnych, sztucznej pary i oświetlenia ze stroboskopu.

Ruch sceniczny w "Opowieściach gargantuicznych" (choreografia: Marta Pietruszka) jest celowo wyolbrzymiony i nienaturalny - to kolejne źródło śmiechu odbiorcy. Aktorzy przybierają koślawe pozy, ekspresyjne miny, plączą im się nogi. Wszelkie fizyczne niedoskonałości bohaterów są tu eksponowane, ktoś ma czerwony nos, ktoś łysą głowę, a jeszcze ktoś inny za duże rozmiary. Ta fizyczność jest często źródłem niedopasowania, a w efekcie komizmu - tak jest na przykład w rewelacyjnej bawiącej publiczność do łez scenie przedrzeźniania się lub wjazdu w kołysce małego Pantagruela (Ryszard Pochroń).

Zespołowi Sceny Polskiej udało się z sukcesem nawiązać do niełatwej dziś w odbiorze tradycji literatury jarmarcznej. Świadczy o tym szczery i serdeczny śmiech widowni. Na to przedstawienie idzie się przede wszystkim po to, by poprawić sobie humor.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji