Królowa śniegu
WIDOWNIĘ wypełniają szczelnie - mamusie, tatusiowie - a przede wszystkim dzieci. Ich niecierpliwe głosiki rozlegają się podczas przerw... kiedy się już zacznie? A gdy rozsuwa się kurtyna i na scenie rozgrywa się pełna napięcia historia dwojga małych jej bohaterów, słychać pytania: - Mamusiu, czy ona odnajdzie Kaja?... Czy Kasia nie zmarznie?... Tatusiu, musisz mi to wszystko narysować w domu, żebym lepiej zapamiętał.
Masz rację mały widzu - warto zapamiętać tę piękną bajkę "KRÓLOWA ŚNIEGU" według J. CH. ANDERSENA, w opracowaniu E. SZWARCA, a wystawioną przez TEATR KUKIEŁKOWY "BAJ". Przemawia z niej mądrość wielkiego bajkopisarza, który tak świetnie umiał podpatrzyć życie i zawsze brać w obronę uciśnionych i pokrzywdzonych, wydobywać pierwiastki dobra, a wyszydzać zło. Podkreślać szlachetność, bezinteresowność i szczerość ludzi prostych, chłoszcząc egoizm, pyszałkowatość, służalstwo bogaczy.
Dwa światy
W "KRÓLOWEJ ŚNIEGU" przeciwstawione zostały te dwa światy. "Radca handlowy" - bogacz, wierzący jedynie w potęgę pieniądza, pod którego wpływem znajduje się również "król", staje się przyczyną zmartwień dobrych, prostych i choć niezamożnych, lecz gardzących jego bogactwem ludzi. Za sprawą "radcy" "Królowa Śniegu" zamienia serduszko małego Kaja w lodowaty sopelek i zabiera chłopca do swego pałacu, gdzie nikt "nie zna zmartwienia, nie zna zawodu, bo zamiast serca ma bryłkę lodu"1.
Lecz Kasia postanawia odszukać braciszka i wyrusza w długą i trudną podróż. Przeszkody na drodze dzielnej dziewczynki piętrzą - ludzie źli. Pomagają jej - dobrzy ludzie i dobre zwierzęta, a nawet "Mała Rozbójniczka", gdy "radca" organizuje napad zbójców dla ujęcia dziewczynki.
W baśni tej zwycięża głęboki sens refrenu piosenki, który dzieci na widowni z zapałem powtarzają za upostaciowanym w sztuce bajkopisarzem, wiążącym słowem i pieśnią poszczególne obrazy:
"Gorące serca, zwalczają wszelkie przeszkody,
Znajdą zbłąkanych w świecie dalekim, stopią polarne lody".
Kasia wreszcie dociera do lodowego pałacu, swym uczuciem rozgrzewa serduszko Kaja i dzieci szczęśliwe wracają do opiekującej się nimi Babuni.
Kilka usterek lecz całość b. dobra
BAŚŃ ta, zawierająca wiele czynników wychowawczych i aktualnych problemów walki z ginącym światem kapitalistycznym, walki o prawdę i sprawiedliwość, wystawiona została bardzo starannie. Doskonałym odtwórcą postaci bajkopisarza jest J. DARGIEL. Wyraziście brzmią głosy niewidzialnych aktorów - ukrytych za sprawnie poruszającymi się kukiełkami. Na podkreślenie zasługują teksty piosenek K. JEZIERSKIEJ.
Pewne zastrzeżenia można by mieć jednak do interpretacji postaci "króla", która czyni zeń jedynie śmieszną, bezwolną i raczej dobroduszną istotę. Zbyt szybkie i mało tłumaczące jest przeistoczenie się "Małej Rozbójniczki" w dobrą i grzeczną dziewczynkę. Powtarzane przez "Bajkopisarza", wielokrotnie słowa "snip, snar, snurre... bajka nam je wytłumaczy" - nie znajdują jednak zrozumiałego wyjaśnienia dla dzieci, które zapytują o nie starszych, wprowadzając ich również w kłopot.
Kukiełki, ich mechanizacja, a zwłaszcza śliczna oprawa dekoracyjna (obraz zimy zyskuje oklaski przed otwartą kurtyną) są dowodem rozwoju i możliwości, jakimi obecnie rozporządza teatr "Baj", chociaż walczy on jeszcze z niejednymi trudnościami, zwłaszcza lokalowymi Zmiany te jednak są znamienne dla tych, którzy pamiętają występ "Baja" w latach przedwojennych kiedy jakże to skromniutka przenośna scenka wędrowała po dzielnicach robotniczych, wychowując i rozweselając smutne dzieciństwo ówczesnej dziatwy.
I jeszcze jedna uwaga na zakończenie. Teatr kukiełkowy ma te walory, że cieszy zarówno dzieci jak dorosłych, a jego wartości trafić powinny do psychiki widza. Przyprowadzanie jednak na przedstawienie już dzieci 3-letnich, a czasem nawet młodszych, mija się z celem, o czym często nie pamiętają rodzice szukający rozrywki dla swych pociech.