Artykuły

Aktor Teatru im. Mickiewicza był gościem "Filmowego wtorku", który odbył się w częstochowskim Ośrodku Kultury Filmowej. Michał Kula opowiadał o swojej drodze do aktorstwa, pracy w teatrze czy najbliższych zawodowych planach, przede wszystkim przekazał fanom dobre wieści - filmowy "Pitbull" doczeka się kontynuacji.

"Filmowe wtorki" organizowane są w ramach miejskiej akcji "Aleje, tu się dzieje". W maju w Ośrodku Kultury Filmowej gościł Artur Barciś, w czerwcu - Henryk Talar, lipcowa odsłona należała zaś do Michała Kuli[na zdjęciu], który od 1994 r. na stale związany jest z Teatrem im. Mickiewicza w Częstochowie. Aktora dobrze znają nie tylko wielbiciele sceny, ale także telewidzowie i kinomani. Aktor grał bowiem m.in. w "Plebani", "Klanie", "Kryminalnych" czy "Darmozjadzie polskim". Największą popularność przyniosła mu jednak rola Włodzimierza Barszczyka w serii "Pitbull".

Podczas spotkania z częstochowska publicznością Kula opowiadał o tym, jak trafił do obsady produkcji stworzonej przez Patryka Vegę.

- Podczas castingu Patryk nie wręczył mi żadnego tekstu. Miałem tylko powiedzieć pewnemu gościowi, żeby usiadł. Wpadłem na pomysł, że zrobię to w bardzo prosty sposób. "Weź se k... usiądź" - powiedziałem. Patryk dostał ataku śmiechu i powiedział "masz tę rolę". Na tym zakończył się mój casting, a zaczęła przygoda z Barszczykiem - opowiadał aktor.

Bez Barszczyka nie ma "Pitbulla"

Ciapowaty inspektor zagościł na ekranie za sprawą filmu "Pitbull" z 2005 r. Potem przyszła kolej na trzy sezony serialu, łącznie liczące 31 odcinków. Emitowano je do 2008 r. Potem o "Pitbullu" zrobiło się cicho.

- Podejrzewam, że Patryk chciał odpocząć od tych tematów. Zrobił "Ciacho", "Twarzą w twarz" i inne filmy. Na szczęście zrozumiał, że nie mają one takiej wartości i wrócił do "Pitbulla". Bardzo się ucieszyłem. Nie jestem zarozumiały, ale bez Barszczyka nie ma "Pitbulla" - śmieje się Michał Kula.

Nie jest jednak w tej opinii odosobniony - Barszczyk szybko stał się jedną z najbardziej lubianych postaci serii. Nic więc dziwnego, że częstochowski aktor trafił do obsady filmu "Pitbull. Nowe porządki", którego premiera odbyła się w styczniu tego roku. Tym razem Barszczyk awansuje z naczelnika wydziału na komendanta.

- To nie jest kontynuacja "Pitbulla". To zupełnie nowa historia, dedykowana Grupie Mokotowskiej. Pojawia się jednak stara ekipa - Barszczyk, Gebels i inni, bez nich ta opowieść by się nie trzymała. Nie ma już z nami Marcina Dorocińskiego. Pierwowzór Despera nie żyje [były policjant wydziału zabójstw popełnił samobójstwo w 2014 r. - przyp. red.], trudno kontynuować ten wątek. Są za to zupełnie nowe osoby, takie jak Majami, którego gra Piotruś Stramowski, bardzo dobry kolega i świetny aktor - wyjaśnia Kula.

"Pitbull" stanie się trylogią

Film, który wyświetlono także podczas lipcowego spotkania w OKF-ie, okazał się przebojem. Tylko w ciągu dziesięciu dni od premiery zgromadził w kinach ponad pół miliona widzów. Wraz z takim zainteresowaniem szybko pojawiły pytania o kolejny serial albo kontynuację serii.

- Patryk Vega wymyślił sobie taką trylogię. Pierwszą część, czyli właśnie "Pitbull. Nowe porządki" zrobił niemal z samymi facetami. Druga część -"Pitbull. Niebezpieczne kobiety" jest już gotowa, czeka na premierę. Od września zaczynamy prace nad kolejną, męską częścią. Nie nam jeszcze tytułu. Potem prawdopodobnie przejdziemy do kręcenia serialu. Gdyby w filmie Patryk chciał rozwinąć wątki dotyczące wszystkich bohaterów, z Barszczykiem i Gebelsem na czele, całość musiałaby trwać osiem czy dziewięć godzin. Serial daje możliwość dogłębnego ukazania postaci - mówi Michał Kula.

Już wiadomo, że premierę filmu "Pitbull. Niebezpieczne kobiety" zaplanowano na 11 listopada. Niestety, Barszczyka tym razem nie zobaczymy na ekranie (powróci dopiero w finałowej części trylogii). W obsadzie znalazły się za to m.in. Maja Ostaszewska, Alicja Bachleda- Curuś, Joanna Kulig i Anna Dereszowska.