Artykuły

Wallenstein

Na ten spektakl w Teatrze Wybrzeże w Gdańsku cze­kano z dużym zainteresowa­niem. Próby trwały długo, bo przygotowywano polską pra­premierę. Reżyser KRZYSZTOF BABICKI pokusił się o wystawienie całej trylogii Fry­deryka Schillera: "Obóz Wallensteina", "Piccolomini" i "Śmierć Wallensteina".

Rzecz dzieje się w czasie wojny trzydziestoletniej. Bo­haterów otacza chaos i wal­ka, krwawe ofiary, bestialst­wo. W tej hierarchii różnego zła toczy się walka o zacho­wanie ludzkiej godności, to­czy się dialog sprzymierzeńców i tych, co zdradzą. Trwa­ją rojenia o pokoju, ale odle­głe, jakby nierzeczywiste. Po­trzebę oderwania się od tego piekła dostrzec mogą niespo­dziewanie ci, których dosięg­nie miłość. W czasie jednak wieloletniej wojny i to naj­szlachetniejsze uczucie jest poddane manipulacji.

Krzysztof Babicki stworzył widowisko jak fresk history­czny. Część pierwsza to wo­jenne szaleństwa w obozie Wallensteina świadomie na­wiązujące do "Matki Courage" Bertolta Brechta. Część druga - to walka racji i si­ły oraz miłość młodych.

Część trzecia - jest już tylko dopowiedzeniem nie­szczęść, bowiem ta walka nie będzie dla nikogo chwalebna. I nie zwycięży Octavio Picco­lomini ani Hrabina Terzky, śmierć Wallensteina przerwie tylko pasmo jego udręk, ale czy zostanie on pokonany?

Babicki zadbał, by ta wiel­ka trylogia miała tempo i nerw sceniczny, by jednako ważna była opowieść o na­miętnościach, jak i wojna, i walka o władzę. A jednak jest to spektakl nierówny. Od scen o niezwykłej sile argumentacji i urodzie teatralnego widowiska po sekwencje, które wymykają się reżyser­skiej kontroli. Bez usprawie­dliwień - stworzenie w peł­ni spójnego spektaklu uznać by należało za arcydzieło, na­tomiast gdański "Wallenstein" jest wydarzeniem teatral­nym.

W tym przedstawieniu są role, które w swoim znakomi­tym aktorstwie będą jeszcze analizowane i opisywane. Ty­tułowy Wallenstein - Sta­nisław Michalski - jest okrutny i bezlitosny, ale i uległy, niezdecydowany, zapa­trzony w gwiazdy, córkę Te­klę i szwagierkę Hrabinę Terzky. Michalski zbudował tę rolę z całą gamą odcieni. Jest tak samo ściszony jak histeryczny, rozedrgany i niepewny, jak i wściekle upar­ty. Wiedzie przebiegłą grę, a jednak musi zginąć, i to za sprawą spisku przyjaciela Octavio Piccolominiego (Hen­ryk Bista). Octavio - to zły duch, ale i szlachetny pod­dany cesarza. Jego miłość do syna Maxa i wierność cesa­rzowi jest przyczyną wszel­kich nieszczęść. Bista jest na scenie i żywiołowy, i opętany, i wyrafinowany. Argumentu­je spokojnie i podsłuchuje od niechcenia. Kiedy przycho­dzi mu walczyć o własne ra­cje i honor - nie będzie się brzydził żadnych podstępów. Szantażuje syna, szantażuje dowódcę Butlera (Krzysztof Gordon). On wie, jak trzeba grać w masce. Nawet kiedy staje się na chwilę wrażliwy - i tak obróci to w grę o duszę. Mistrzowskie są sceny przekupstwa na początku części drugiej i przerażająca apatia w finale widowiska.

Hrabina Terzky - Halina Winiarska to niezwykle wy­razista postać. Zachowuje się jak żołnierka, chodzi zama­szyście w wysokich butach i pięknej sukni, potrafi wrza­snąć i ściszyć głos do przeni­kliwego szeptu. Ona wie dob­rze jak zagrać sobą, by zdo­być względy Wallensteina, uwikłać młodego i naiwnego chwilami Maxa Piccolominie­go (Jarosław Tyrański) i wre­szcie jak zachować się w sy­tuacji ostatecznej. Trucizna - to jej odejście, ale jad i słodycz na przemian, uległość i wściekłość też zatruwa. O przebiegłość i niepohamowaną namiętność podejrzewa ją Tekla - córka Wallensteina (Ewa Kasprzyk). Ona jest młoda i piękna, ona kocha naprawdę i dojrzewa nad wyraz szybko w tym świecie zła. Jej rozpacz i obłęd po stracie Maxa - będą osta­teczne. Nie dźwignie się z te­go, pozostanie zniewolona już na zawsze.

I jeszcze jedna niezwykła rola w tym spektaklu. To dowódca Butler - Krzysztof Gordon. Jego przemiana., je­go okrucieństwo zaskoczy wszystkich. Nie będzie miał żadnych skrupułów, a zemsta na Wallensteinie ukoi tylko rozedrgane ambicje, w środku zostawi go pustym.

Scenografię do gdańskiego spektaklu stworzyła Anna Rachel. To zróżnicowane wi­dzenie - od bogatego i przej­mującego w szczegółach w "Obozie Wallensteina", po pu­stą, prawie ascetyczną o dwóch łóżkach scenę w cza­sie ważnej rozmowy obu Piccolominich. Natomiast bo­gactwo i stylizacja kostiu­mów dodaje piękna wido­wisku. Także współbrzmiąca z tekstem, z walką racji jest muzyka Andrzeja Głowińskie­go. Wprowadzana dyskretnie, prawie niezauważalnie i na­rzucająca się w finale, ostrymi, skocznymi dźwiękami, jakby przeciw rozegranej przed chwilą tragedii. "Wal­lenstein" to spektakl, który trzeba w Gdańsku obejrzeć. Wzbudzi on na pewno swo­im bogactwem i niejednozna­cznością refleksję nie tylko historyczną.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji