I straszno, i śmieszno...
- To opowieść o strachu. Nasza historia mogłaby się zdarzyć nie tylko w czasach stalinowskich. Kiedy oglądam gangsterskie filmy, w których nad kimś wisi wyrok mafii, wiem, że będzie się zachowywał dokładnie w ten sam sposób, jak bohaterowie naszej opowieści - wyjaśnia Dariusz Kuciewicz, reżyser " Gwiazd i losu człowieka".
Wydarzenia opowiedziane w spektaklu mają miejsce w 1937 roku w Moskwie. W eleganckiej daczy świętują Stalin, Mołotow i Kaganowicz. Spierają się, jak nazywa się jasno świecąca gwiazda, którą z upodobaniem obserwują. Rozstrzygnąć, kto ma rację, może tylko opinia eksperta. Zostają wezwani dwaj enkawudziści - Stiepaszyn (Marek Kondrat) i Stiopa (Zbigniew Zamachowski), których czeka bezsenna noc. Mają czas do rana, by wrócić z odpowiedzią udzieloną przez astronoma, jak brzmi nazwa tajemniczej gwiazdy. Jeśli nie zdążą - mogą się spodziewać najgorszego...
- Żeby odczytać ten tekst, trzeba oczywiście odwołać się do wiedzy o tamtych czasach. Ale tak naprawdę nie jest to opowieść historyczna, o stalinizmie - wyjaśnia reżyser. - Tamte realia nie były dla mnie aż tak ważne. Opowiadając tę historię, myślałem jak człowiek wychowany na filmach Spielberga i mający świadomość mechanizmu zachowań bohatera w obliczu zagrożenia.
"Gwiazdy i los człowieka" to wspólne przedsięwzięcie czwórki debiutantów: Dariusza Kuciewicza, reżysera, Macieja Pisuka, autora scenariusza, a także autora muzyki, Piotra Hajduka i scenografa, Elżbiety Biryło.
W scenariusza większą część niż dialogi stanowią didaskalia i opis sytuacji.
- Tekst jest bardzo precyzyjnie napisany, wyważony - mówi reżyser. - Często realizujemy go w sposób filmowy. To telewizyjny teatr akcji.
W rolach astronomów wystąpili: Bronisław Pawlik, Marek Walczewski, Zdzisław Wardejn. Udział w spektaklu wzięły też Dorota Stalińska i Ewa Bułhak. Zdjęcia do "Gwiazd i losu człowieka" kręcone były przede wszystkim w plenerach, większość na terenie Uniwersytetu Warszawskiego.
- Niezwykle ważna jest w przypadku tej realizacji wartkość narracji - wyjaśnia Dariusz Kuciewicz. - Wspieram się efektami komputerowymi. Pomagają wyolbrzymić pewne sytuacje, postaci, np. Stalin jest w naszym spektaklu postacią "plakatową", łatwo rozpoznawalną, zgodną ze stereotypowymi wyobrażeniami.
Producentem spektaklu jest Echo Media. "Gwiazdy i los człowieka" zostaną pokazane w Teatrze Telewizji po wakacjach.
Dariusz Kuciewicz, reżyser
Zależało mi, żeby była to tragikomiczna opowieść, oparta na najprostszych zdarzeniach - trochę jak w burlesce. To rodzaj absurdu, który jest mi bliski. Czujemy, że ci ludzie na dźwięk kroków boją się, reagują potwornym strachem, ale dla mnie to bardziej okazja do zbudowania suspensu, aniżeli pokazania psychologicznej i historycznej głębi. Żadna z postaci nie jest pogłębiona psychologicznie. Główni bohaterowie przypominają Flipa i Flapa, są tak jak oni postaciami konwencjonalnymi. Prowadzą wyścig z czasem, rodem z gangsterskich filmów. Początek opowieści - czyli popijawa u Stalina - to nic innego jak spotkanie mafiosów, którzy siedzą i palą cygara. Słuchają płyty, którą Stalin dostał w prezencie od Roosevelta. Te autentyczne wydarzenia, które rozegrały się na konkretnym historycznym tle, są dla nas tylko punktem wyjścia do wariacji na ten temat. Rzadko były dotąd pokazywane w tak groteskowy sposób. Wszyscy podchodzili do tego tematu bardzo serio. Dla nas był to pretekst do pokazania absurdalnej przygody, która pewnej gwiaździstej nocy spotkała dwóch mężczyzn i która mogła stać się punktem zwrotnym w ich życiu.
Maciej Pisuk, autor scenariusza
To mój szkolny tekst, który powstał jako praca semestralna na studium scenariuszowym przy PWSFTiTV w Łodzi. Szukałem kameralnej historii, która miałaby cechy dobrego scenariusza: wyrazistych bohaterów, wiele konfliktów, jasno określony cel, do którego dążą bohaterowie. Zależało mi, żeby scenariusz był oparty na autentycznych wydarzeniach. Nie miało dla mnie znaczenia, czy historia będzie się rozgrywać w XV czy XX wieku, w ZSRR czy w Hiszpanii. Przypomniałem sobie anegdotę o Stalinie wielokrotnie cytowaną w biografiach i książkach wspomnieniowych. Zobaczyłem całą historię. Niezwykle ciekawa wydała mi się ewolucja postaci. Bohaterami historii jest dwóch enkawudzistów, którzy tropią, ścigają, mordują. I nagle przechodzą ewolucję - z tropiących, ścigających stają się ściganymi. Kiedy jadą na rowerze do ostatniego z astronomów, jednocześnie uciekają - przed świtem. Łagodnieją, pokornieją. Z ludzi, którzy czyhają na życie, stają się jego obrońcami. Tematem tej opowieści jest strach. Każdy z tych ludzi boi się czego innego, każdy w inny sposób. Tytuł "Gwiazdy i los człowieka" odsyła do Kanta, a z drugiej strony pobrzmiewa w nim echo znanej książki z tego okresu "Los człowieka". To jest też historia o tym, co ma wpływ na ludzkie życie, w jaki sposób jesteśmy wzajemnie przez siebie determinowani, na ile człowiek może wyzwolić się z machiny historii, a na ile jest biernym uczestnikiem wydarzeń. To tragifarsa, ale tak właśnie miało być - "i straszno i śmieszno".