Artykuły

Wykrzyczeć samotność

"Samotność pól bawełnianych" w reż. Radosława Rychcika z Teatru im. Stefana Żeromskiego w Kielcach, gościnnie w TR Warszawa. Pisze Agnieszka Górnicka w portalu Teatr dla Was.

"Samotność pól bawełnianych" w reżyserii Radosława Rychcika to spektakl magnetyczny i poruszający. Spotkanie dwóch samotnych, obcych mężczyzn pod osłoną nocy, w "ponurą godzinę barbarzyńskich stosunków między ludźmi i zwierzętami" na scenie zamienia się w ekstatyczny upust emocji, szaleństwo niekontrolowanej ekspresji, desperackie ujawnianie ukrytych lęków, potrzeb i życzeń. Dla enigmatycznego i tajemniczego dialogu między Dealerem (Wojciech Niemczyk) a Klientem (Tomasz Nosiński) z dramatu Bernarda Marie-Koltesa, Radosław Rychcik znalazł oryginalną formułę teatralną. Ten spektakl-koncert, pulsujący głośną muzyką z pogranicza rocka i noise'u w wykonaniu doskonałych Natural Born Chillers, to rozłożony na dźwięki filozoficzny traktat o ludzkim cierpieniu, rozpaczy i osamotnieniu. Gościnnie pokazany na scenie TR Warszawa spektakl z Teatru im. Stefana Żeromskiego w Kielcach przypominał momentami "4.48 Psychosis" Jarzyny z doskonałą rolą Magdaleny Cieleckiej. Równie drastyczny, brutalny i przenikający w swojej bezpośredniości i sile przekazu.

Dramat Koltesa napisany w 1995 roku opowiada o niecodziennej transakcji między dwoma dorosłymi mężczyznami, których spojrzenia niespodziewanie przecinają się w środku nocy. Kupujący i sprzedający, jeden z nich pragnie zaspokoić potrzebę drugiego. Do końca nie wiadomo jednak co jest przedmiotem handlowego "dealu".

Dealer: "Skoro wyszedł pan z domu i przechadza się o tej godzinie i w tej okolicy, to znaczy, że pragnie pan czegoś, czego nie posiada, a to coś, ja mógłbym panu dostarczyć". Dramat Koltesa porusza się w sferze niedopowiedzeń i domysłów. Pełno w nim miejsc niedookreślonych i niejasnych. Realizm prowadzonego dialogu zostaje rozbity absurdem sytuacji bez wyjścia, bez wyznaczonego końca i finału.

Na scenie reżyser buduje sytuację z pogranicza jawy i snu. W oparach gęstego dymu, z całkowitej ciemności wyłaniają się dwie sylwetki w garniturach i białych koszulach, przypominające wyglądem bluesowych muzyków rozpoczynających swój koncert. Ich upiorne, upudrowane na biało twarze, oczy podkreślone czarną kreską, mają w sobie coś z ekspresji i aktorstwa Roberta Wilsona.

Przez długi czas nie pada żadne słowo - aktorzy oddają się rytmicznemu, transowemu, mechanicznemu tańcowi. Taniec jest męczący, wycieńczający - to wstęp i przygotowanie do samego spotkania. Obaj aktorzy wprowadzają się w stan ekstazy - zakazanej i euforycznej radości. Zespoleni z muzyką, wraz z jej rytmem balansują na granicy spokoju i równowagi, by zaraz wybuchnąć zwierzęcym krzykiem lub dziecięcym płaczem. Z każdą kolejną minutą spektaklu między bohaterami wytwarza się coraz silniejsza więź. A my, wraz z aktorami, wchodzimy na coraz wyższy poziom intymności i bliskości, być może nawet miłości.

"Samotność pół bawełnianych" to spektakl przeniknięty neurotyczną potrzebą spotkania z drugim człowiekiem. Można odnieść wrażenie, że jeden z bohaterów istnieje tylko w ścisłej symbiozie dzięki istnieniu tego drugiego. Wojciech Niemczyk i Tomasz Nosiński to aktorska para idealna, ich wypowiedzi zazębiają się a fizyczna obecność, każdy gest, ruch, słowo jak magnez oddziałują na nich wzajemnie. Ich agresywna pewność siebie gra na równi ze zniewieściałością i naiwną delikatnością, ich niewinność przełamywana jest drapieżną seksualnością.

Muzyczny performance Radosława Rychcika będzie można zobaczyć jeszcze na tegorocznym Open'er Festival. Spektakl, którego premiera odbyła się w 2009 roku to pokaz aktorskich możliwości - momentami graniczący z psychologicznym ekshibicjonizmem, trudnym do zaakceptowania, ale hipnotyzującym umysł i emocje.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji