Artykuły

Maciej Nowak: Słusznie i sprawiedliwie jest oddawać hołd bohaterom

Krwawe plamy na porządnych poznańskich trotuarach dokumentują heroiczne oblicze wielkopolskiego organicznikowskiego patriotyzmu. Wszystko splata się w jedną opowieść, czego dowodem jest narodowa, biało-czerwona rozeta, mało znana w innych regionach kraju - pisze Maciej Nowak w Gazecie Wyborczej - Stołecznej.

Piszę ten tekst we wtorek skoro świt w Poznaniu, obudzony o godz. 6.30 wyciem fabrycznych syren. 60 lat temu w zakładach Cegielskiego (wtedy Zakładach Metalowych im. Józefa Stalina) tak właśnie zaczęła się poranna zmiana, podczas której zrewoltowani robotnicy przystąpili do krótkiego, ale hardego powstania przeciwko komunistycznej władzy. Zirytowani podwyżkami cen podstawowych produktów, oszukani przez rząd, który dzień wcześniej obiecał delegacji poznańskich proletariuszy wyższe pensje, by nazajutrz wycofać się z tej deklaracji. Cegielszczacy porzucili swoje warsztaty i w stutysięcznym tłumie mieszkańców Poznania pomaszerowali w kierunku Miejskiej Rady Narodowej przy ul. Czerwonej Armii, później do poznańskiej bastylii na Młyńską, skąd uwolniono więźniów. Opanowano budynki sądów, prokuratury, wojewódzkiego urzędu bezpieczeństwa, komisariaty milicji, przejęto broń. Na ulicach stanęły barykady, pierwsze oddziały interweniującego wojska były rozbrajane, a czołgi obrzucane butelkami z benzyną. O północy zaczęła się krwawa pacyfikacja przy użyciu dużych sił wojskowych, które w ciągu kolejnej doby przywróciły porządek kosztem 57 zabitych i kilkuset rannych.

Nowak: Wszystko splata się w jedną opowieść

Te tragiczne wydarzenia stanowią ważny element poznańskiej tożsamości. Stale natyka się tu na ślady Czerwca, a wielu współczesnych mieszkańców w rodzinnych opowieściach przechowuje strzępy pamięci z 1956 r. Piotr Kruszczyński, dyrektor Teatru Nowego, wspomina, że wychowywał się na podwórku, gdzie kilkanaście lat wcześniej bawił się 13-letni Romek Strzałkowski, najmłodsza ofiara poznańskiego Czerwca. Dziadek Kruszczyńskiego przechowywał zakrwawiony mundurek harcerski małego bohatera. Na jednej ze starych kamienic przy ul. Dąbrowskiego znajduje się tablica upamiętniająca śmierć Romka, analogiczna do epitafium na rogu ul. 27 Grudnia, przypominającego o zabiciu w tym miejscu Józefa Ratajczaka, który był pierwszą ofiarą powstania wielkopolskiego w 1918 r. Krwawe plamy na porządnych poznańskich trotuarach dokumentują heroiczne oblicze wielkopolskiego organicznikowskiego patriotyzmu. Wszystko splata się w jedną opowieść, czego dowodem jest narodowa, biało-czerwona rozeta, mało znana w innych regionach kraju. Poznaniacy noszą ją na ubraniach w Dzień św. Marcina (11 listopada), 27 grudnia (ku chwale powstania wielkopolskiego) i teraz - w czerwcu.

Nowak: Ku czci ofiar stawia się pomniki

Czerwiec 1956 to był robotniczy bunt przeciwko ówczesnemu reżimowi i jego elitom. Wydarzenia o identycznej dynamice miały miejsce także w innych krajach naszej części świata. Nie tylko Polacy zdolni są do bohaterskich czynów. W czerwcu trzy lata wcześniej skąpano we krwi powstanie robotnicze w Niemieckiej Republice Demokratycznej. Kilka miesięcy po wypadkach poznańskich zaczęła się hekatomba Węgier. A w czerwcu (co za morderczy miesiąc!) sześć lat później w Nowoczerkasku w Związku Radzieckim miała miejsce tzw. krwawa sobota - wojsko otworzyło ogień do strajkującego tłumu, złożonego również z kobiet i dzieci. W pierwszym momencie kanonada się nie udała. Zastępca dowódcy Północnokaukaskiego Okręgu Wojskowego gen. Matwiej Szaposznikow odmówił wykonania rozkazu: "Nie widzę przed sobą przeciwnika dla naszych czołgów". Natychmiast odwołany, do końca życia ponosił konsekwencje niesubordynacji. Czerwiec 1976 w Radomiu też miał kolor okrutnego karminu.

Słusznie i sprawiedliwie jest oddawać hołd bohaterom przeszłości. Ku czci ofiar stawia się pomniki, organizuje akademie i konferencje, wydaje książki, pisze wiersze, wystawia spektakle i kręci filmy. O pokłonieniu się duchom przeszłości pamiętają w Poznaniu prezydent Rzeczypospolitej, minister obrony narodowej, władze samorządowe. Tak samo w Nowoczerkasku w miejscu kaźni z respektem wieńce składa prezydent Federacji Rosyjskiej. Przy okazji we wszystkich przypadkach odmienia się z podziwem słowo bunt. Czy jednak nie patroszymy go z sensu? Czy z równym uznaniem odnosimy się do buntu wobec zakłamania i niesprawiedliwości, petryfikowanych przez współczesne elity?

"Hej, człowieku w pierwszym rzędzie/ Panie decydencie, z agencji reklamowej/ Hej, panie menedżerze, z MTV prezenterze/ Słynna dziennikarko... / Mamy butelki z benzyną i kamienie... Wymierzone w ciebie!" - śpiewali kilkanaście lat temu Cool Kids of Death.

--

Na zdjęciu: scena ze spektaklu "Gniew" Teatru Ósmego Dnia, przygotowanego z okazji 60. rocznicy Poznańskiego Czerwca' 56

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji