Artykuły

Tło przesłania samą sztukę

Prokuratura uznała, że podczas wystawiania "Flesh Forms" na scenie M25 nie doszło do przestępstwa. O tym, dlaczego w Polsce majtki lub ich brak mogą przesądzić o odbiorze sztuki, opowiada w Activiście dyrektor artystyczna scen Le Madame i M25, Katarzyna Szustow.

Hania Rydlewska: Prokuratora oddaliła zarzuty, wygraliście. Zwycięstwo sztuki nad cenzurą? Katarzyna Szustow: - Bez przesady. Zarzuty były po prostu absurdalne, nie dało ich się w żaden sposób uzasadnić. Kuriozalne było już to, że w ogóle je sformułowano. Zresztą zaraz pewnie pojawią się jakieś nowe... Słyszałam, że w słupskim Teatrze Lalki wybuchła afera z przedstawieniem "O dwóch takich, co ukradli księżyc". Jedni twierdzą, ze jest ono podlizem wobec nowych władz, inni, że ich ośmieszeniem. Widać nie tylko Suka Off jest na cenzurowanym, lecz również Jacek i Placek. - Czy sprawa Suki Off mogła być elementem nagonki na Le Madame? - Nie sądzę. Nie twórzmy spiskowej teorii dziejów. Sama pani prokurator, jak do nas dzwoniła, nie wiedziała, co to jest Le Madame i jak to się pisze. Z pewnością jest natomiast nagonka na rodzaj myślenia, który reprezentujemy. Najlepszy przykład - afera majtkowa z "Wozzeckiem" Warlikowskiego.

- Czy nagość w teatrze trochę się nie przejadła? Czy zdejmowanie majtek nie jest przypadkiem próbą odwrócenia uwagi od intelektualnej pustki?

- Nagość to jest znak teatralny, jak każdy inny. Nagość w teatrze znaczy zawsze więcej niż goły tytek. Chyba, ze mówimy o go-go (śmiech). Martwi mnie natomiast ślepa solidarność naszego środowiska artystycznego. Cokolwiek pojawi się ostrzejszego, powoduje dwa typy reakcji: bezmyślny atak z jednej, bezmyślne oklaski z drugiej strony: brawo, brawo - ktoś się wreszcie odważył itp.

Rozmawia się o ideologii, a nie o jakości artystycznej?

- Właśnie, tło przesłania samą sztukę. Działa to mniej więcej tak: wszyscy "nasi" ludzie, którzy nie są po stronie moherów, stają za sobą murem, klepiąc się po plecach. Fajnie, że się konsolidujemy, ale brakuje wewnętrznej dyskusji. Potrzeba nam więcej rozmów na poziomie, skoro politycy mylą sztukę

z pornografią.

Dlaczego Suka Off wzbudziła tyle emocji dopiero teraz? Przecież oni działają już od ponad 10 lat...

- Bo teraz wystąpili nie na festiwalu, tylko w Warszawie, pod bokiem polityków i brukowców. Mieliśmy dobrą akcję informacyjną, o spektaklu zrobiło się głośno. Nie spodziewaliśmy się jednak takiego skandalu.

Niektórzy mówią, że to było zrobione właśnie dla samej afery.

- Pokaz Suki Off odbył się w ramach Alternatywnej Sceny Promocyjnej Jerzego Lacha. Nie planowaliśmy żadnej afery. Po prostu zależało mi na tym, by zobaczyć tych performerów na żywo, nie lecąc do Londynu i nie szukając po festiwalach.

W Polsce body art traktowany jest wciąż jak pornografia...

- Niestety. Wynika to z niewiedzy - czego nie znamy, tego się boimy.

W teatrze nagość bulwersuje bardziej niż w filmie.

- To zrozumiałe. W kinie masz ekran, który odgradza cię od fabuły. W teatrze masz jedność - wszystko jest "tu i teraz". W filmie krew się leje, a wszyscy i tak mówią, że "to tylko keczup".

W przedstawieniu Suki Off tak samo przecież nie oko wypływało aktorowi, ale jakaś mąka z wodą.

- Faktycznie. A dziennikarze napisali, że to był mocz. Do głowy by mi to nie przyszło. Pozazdrościć wyobraźni (śmiech).

Czy uważasz, że autoagresja i jej oglądanie mają sens?

- Jeżeli osadzimy go w kontekście całej współczesnej kultury ciała, kształtowania ciała poprzez kulturę, nurt autoagresji nabiera nowych znaczeń. To jest kolejny etap oddawania siebie w ofierze sztuce.

Jakie są granice wolności w sztuce? W ramach Łódzkich Spotkań Teatralnych zamiast odwołanego spektaklu Suki Off odbyła się dyskusja na ten temat...

- Poza krzywdzeniem drugiej osoby - nie ma.

A czy można pokazywać nieudane sztuki?

- Oczywiście. 80 procent naszych teatrów miejskich je pokazuje.

A ludzie i tak na nie chodzą.

Teatry offowe też mogą? Czy jest jakiś powód, dla którego warto pokazać nieudane przedstawienie?

- Powiem szczerze, że tak. W Le Madame przez cały rok przewinęło się około 60 teatrów (240 spektakli). W takim zalewie zdarzają się perełki, jak "Miss HIV" czy "Noce Szeherezady", czasem zdarzy się i chał. Niektórzy mnie krytykowali, że nie robię większego odsiewu, ale to ma, być takie właśnie forum artystyczne. Moim zamysłem było pokazać ludziom, ze można robić teatr nie mając kasy. Wystarczy pięć świateł, dekoracja z odzysku, kilka krzeseł oraz fajna paczka zapaleńców. I to się sprawdziło. Strzały, "pewniaki", zarezerwowane są dla M25. "Ifigenia" Pawia Sali w reżyserii Marcina Libera jest takim strzałem.

Czy to, co tu robicie, jest teatrem politycznym?

- Mnie interesuje konkretny człowiek ze swoimi bólem, strachem i potrzebą miłości. Jeżeli "prywatne" znaczy "polityczne", jesteśmy chodzącą polityką!

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji