Artykuły

Czego widzowie nie widzą

Czworo aktorów przygotowuje spektakl z chimerycznym reżyserem. Pytanie tylko, czy na pewno grają... O "Demonie teatru..." w Teatrze Ateneum opowiadają Krzysztof Tyniec i Grzegorz Damięcki w Metrocafe.

Sztukę "Demon teatru, czyli mniejsza o to" Bogusława Schaeffera w Teatrze Ateneum na zamknięcie sezonu wystawia Andrzej Domalik. - To opowieść o aktorach, o tym jak pracujemy, co zdarza się na scenie i podczas prób. Widzowie zobaczą kuchnię, której na co dzień nie widzą. Pokazujemy trudy pracy, związane z nią radości i cierpienia - zapowiada Krzysztof Tyniec. Aktor wciela się w reżysera manipulatora, który podczas spektaklu nie rozstaje się z egzemplarzem sztuki. - Mam 30-letnie doświadczenie w pracy z reżyserami i niektórych z nich cytuję w zachowaniu mojej postaci - zdradza.

A reżyserzy są przecież różni. - Jedni przychodzą z konkretnymi barwami w głowie i próbują wjakimś sensie gwałcić aktorów, by podążali w takim, a nie innym kierunku, używają ich jak instrumentów. Są też tacy, którzy zaczynają tworzyć przedstawienie dopiero w oparciu o to, co dostaną od aktora. Na pewno trudno pracuje się z reżyserami traktującymi swoje myślenie jak świątynię, do której nikt nie ma wstępu - tłumaczy Grzegorz Damięcki. - Ta sztuka udowadnia, jak ciężki zawód wykonujemy, ile musimy dla niego poświęcić, ile życia prywatnego potrafi nam się w międzyczasie zawalić... Ale są i tacy aktorzy, którzy wpadają do teatru za pięć siódma prosto z jakiegoś innego "jobu". Ja nie potrafię wejść na scenę z ulicy. Potrzebuję czasu, żeby się wyciszyć, pogodzić ze swoim bohaterem, pogadać z nim - mówi. Damięcki wciela się w jednego z członków trupy teatralnej, który nigdy nie zagrał nic wielkiego i prawdopodobnie nie zagra. - Mimo to kocha teatr czystą miłością. Kocha bez wzajemności - dodaje.

Choć mamy do czynienia z komedią, w tonie Damięckiego wyczuwalna jest gorycz. Aktor nazywa artystów "ludźmi ze śmietnika", których potrzebuje najwyżej garstka ludzi. - Teatr nie jest dziś nikomu do niczego potrzebny, tak samo jak piękne mówienie językiem polskim, jak pauzy, cisza, chwila zastanowienia. Sami narzuciliśmy sobie potworne tempo i schamienie obyczajów (...) Mój mistrz, Gustaw Holoubek, zawsze mi powtarzał, że na scenę warto wychodzić tylko i wyłącznie po coś. W tej sprawie wychodzę na scenę: żeby zawyć, że jeszcze jesteśmy - deklaruje Damięcki.

Ale "Demon teatru" to nie jest opowieść wyłącznie o aktorach. - W życiu wszyscy nakładamy maski. Jesteśmy zupełnie inni sami ze sobą niż kiedy wchodzimy w towarzystwo, zależy też, oczywiście, jakie to towarzystwo. Coś udajemy, gramy, targają nami różnego rodzaju namiętności - uważa Damięcki. Aktor zwraca przy tym uwagę na oryginalność dramatopisarską Schaeffera. - To wybitny autor ogarnięty muzycznym pojmowaniem świata. Dla niego każde zdanie jest jak partytura. (...) Najbardziej ciekawy jest czas prób, kiedy zderzamy się z jego pisaniem. Z pozoru jest to o niczym, ale im dłużej się czyta, tym więcej głębi dostrzega się w tym tekście - podkreśla.

Prapremiera "Demona teatru" odbyła się 11 czerwca w Teatrze Ateneum. Kolejne spektakle 14,15 i 16 czerwca

Zdjęcie z próby przedstawienia.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji