Niech sczezną artyści
Ta sztuka, odbywająca się na scenie, posługująca się przedmiotem i przebraniem, motywem muzycznym i strzępami pamięci, aktorem i jego ruchem i ruchem obrazów - ta sztuka nie będąc tradycyjnym dramatem, usiłuje penetrować najgłębsze warstwy psychiki, próbuje interpretować świat w najgłębszej jego istocie. Tadeusz Kantor stawia pytania, na które dotychczas nie ma żadnej odpowiedzi: o istotę rzeczywistości, o kanały, którymi poszczególne doznania, wrażenia łączą się w twórczość, o chwałę zbiorowości widzianą poprzez śmierć, o sferę bytu i umierania.
"Niech sczezną artyści". Niech ci artyści, ustawicznie burzący zastany spokój, potrząsający dzwonkami na alarm przeciw ustalonej wegetacji, wprowadzający niepewność i lęk - niechże zdechną. Ten przewrotny tytuł nadał Kantor swemu kolejnemu zdarzeniu teatralnemu, które samym sobą, jak grymas, przeciwstawia się życzeniu wykrzyczanemu przez włoską lokatorkę domu, gdzie otwarta miała być galeria malarstwa.
W spektaklu nie ma opowieści, nie ma żadnej fabularnej ciągłości. Rozpoczyna się on wizją cmentarnych spotkań, wizją odchodzenia na zawsze - by po tej sekwencji przeobrazić się w... rewię o znamionach cyrkowej, jarmarcznej zabawy, której uczestnikami są typy i postacie z przeszłości. Wśród nich przejawia się w kilku wyobrażeniach alter ego domniemanego bohatera. Jest nim dziecko, człowiek dorosły, człowiek stary. Tworzy go i otacza dziwny świat, świat rozrywki i kaźni, świat groteski i nędzarski sztafaż towarzyszący umieraniu.
W zdarzeniu teatralnym o nazwie "Niech sczezną artyści" odnajdujemy motywy i obsesje wyobraźni Kantora. On sam, siedząc na scenie dyryguje widowiskiem, daje znaki osobom scenicznym, gestami nakazuje wprowadzenie fragmentów muzyki. Muzyka ta funkcjonuje w spektaklu na prawach elementu samoistnego, podsycającego lub obniżającego emocje.
Z nowej, scenicznej, autorskiej wypowiedzi Kantora każdy przyjmie i wyniesie w sobie te reminiscencje i skojarzenia, które najbardziej przekonywająco do niego przemówią. W dochodzeniu do tropów, którymi szła myśl twórcy dopomaga "Przewodnik po spektaklu''. Stanowi on część dzieła teatralnego, jest nieodzowny do pełnego wejścia w to, co sygnalizuje obraz sceniczny. W "Niech sczezną artyści" nie ma narracji, jest tylko craigowska akcja, dzianie się. Tekst nie był podstawą w tworzeniu widowiska, powstawał ze wspólnych z aktorami działań, podejmowanych dla odzwierciedlenia idei przyjętej do artystycznej realizacji.
Biorą w niej udział: Tadeusz Kantor - "Ja, postać realna, główny sprawca wszystkiego", Lesław Janicki - "Ja - umierający, postać sceniczna", Wacław Janicki - "Autor postaci scenicznej - umierającego, opisujący w nim siebie samego i swoją własną śmierć", Michał Gorczyca - "Ja - gdy miałem 6 lat", Maria Kantor - "Wiadomo kto", Maria Krasicka" - "Mama", Mira Rychlicka - "Asklepios - lekarz, Grek", nadto Teresa Wełmińska, Ewa Janicka (kapitalna!), Zbigniew Bednarczyk, Roman Siwulak i in. a także ośmiu artystów włoskich, jako postacie generałów. Jako Wit Stwosz - przejmujący Andrzej Wełmiński.
Polskie premierowe przedstawienia przez tydzień odbywać się będą w klubie "Stodoła". Światowa prapremiera tego widowiska odbyła się 2 czerwca 1985 w Norymberdze, w mieście, którego Instytut Sztuki Nowoczesnej jest wraz z Centrum Teatru Cricot 2 w Krakowie oraz Centrum Poszukiwań Teatralnych w Mediolanie - sponsorem powstałego spektaklu.
Tadeusz Kantor przedstawiał go poza RFN, także we Francji i Izraelu. Tytuły recenzji ("Dziecko w wieku 71 lat", "Lalki człowiecze", "Nagrobek dla dziecka w nas samych") określają charakter percepcji tej sztuki.