Kolejna stacja metra
Nasz musical stał się już instytucją pozateatralną - mówi Janusz Józefowicz, twórca "Metra". - Gramy sceny liryczne, a dziesięć tysięcy ludzi w tym czasie milczy. To fenomen. Choć zdarza się, że - kiedy na scenie pojawia się Olaf Lubaszenko - ludzie krzyczą: ""Kroll, przyp... mu".
Słynny musical warszawskiego Teatru Buffo "odjedzie" dzisiaj we wrocławskiej Hali Ludowej. W październiku ubiegłego roku spektakl obejrzało prawie cztery tysiące widzów, a przedstawienie zakończyło się kilkuminutową owacją na stojąco. Czy tym razem będzie podobnie?
Fajnie nastraja
"Metro'", kultowy polski musical, grane jest od stycznia 1991 roku i ma już na swoim koncie blisko 1200 przedstawień. Było wystawiane na Broadwayu, zrobiło furorę w Moskwie. Było odskocznią do kariery dla wielu młodych artystów, m.in. Katarzyny Groniec, Edyty Górniak, Roberta Janowskiego. Po tylu latach niemal całkowicie zmieniła się jego polska obsada. Mimo to nadal przyciąga publiczność, a prosty, momentami wręcz kiczowaty, tekst potrafi wzruszyć nie tylko nastolatki.
Na czym polega fenomen musicalu? - Może chodzi o to, że w tym tekście zawarta jest nadzieja? - odpowiada Janusz Józefowicz. - W końcu młodzi artyści dostają się na scenę prosto z ulicy. To fajnie nastraja do życia. Poza tym "Metro" się nie starzeje - dodaje reżyser. - Starzeją się tylko jego fani. Jak długo musical będzie jeszcze grany? - Dopóki ludzie będą chcieli na to przychodzić - odpowiada. - Jesteśmy teatrem komercyjnym.
Wieża Babel
Fabuła musicalu jest prosta. Uliczni artyści wystawiają na podziemnych peronach metra spektakl dla pasażerów. Jego twórcą jest Jan (w tej roli Józefowicz, który nie jest już młodzikiem), dla którego "underground" jest sposobem na życie. Spektakl wzbudza sensację, a młodzi artyści otrzymują propozycję pracy w komercyjnym teatrze. Ale "Metro" jest także opowieścią o romantycznej miłości Janka i Anki, początkującej artystki. To właśnie ta rola przyniosła sławę Katarzynie Groniec. Dzisiaj w roli Anki wystąpi śliczna Beata Wyrąbkiewicz. W spektaklu zobaczymy też Olafa Lubaszenkę (dyrektor teatru) i Mariusza Czajkę (Maks). Jak tym razem w Hali Ludowej zabrzmią przeboje "Metra" - "Schody do nieba", "Wieża Babel" czy "Pieniądze"? Przekonajcie się sami.