Artykuły

Brytyjczycy opanowują ponownie Teatr Polski

- Dla widzów znających twórczość Dana nie będzie zaskoczeniem, że XVII-wieczny dramat angielski zostanie wrzucony w tło wprost z lat 80. zeszłego stulecia. Zaprosimy widzów na imprezę do klubu nocnego, w rytm hitów z tamtych lat - mówi aktor Szymon Kuśmider o premierze "Szkoda, że jest nierządnicą" w Teatrze Polskim w Warszawie.

"Szkoda, że jest nierządnicą" to trzeci spektakl w reżyserii Dana Jemmetta w Teatrze Polskim - po "Wieczorze Trzech Króli" i "Burzy". Wygląda na to, że dobrze się Wam razem pracuje.

- Dan to Brytyjczyk z fantastycznym poczuciem humoru, przy pracy dający poczucie z jednej strony wolności, z drugiej - absolutnego profesjonalizmu, przygotowania i pewności siebie. Dokładnie wie, co chce zrobić, a taka świadomość zawsze pomaga w pracy. Sztukę wyrzuca gdzieś poza nawias dosłowności, szuka dla niej dodatkowych sensów, kontekstów spoza epoki, w której powstała. Ma spory dystans, co nie przeszkadza mu jednocześnie bawić się z nami w takiej "aktorskiej piaskownicy". Wiecznie uśmiechnięty, dla rozgrzewki rozgrywający z nami przed każdą próbą krótki mecz piłkarski. Trudno się nudzić w pracy z Danem, a nawet mogę powiedzieć, że bawimy się świetnie.

Co będzie owocem tej zabawy?

- Dla widzów znających twórczość Dana nie będzie zaskoczeniem, że XVII-wieczny dramat angielski zostanie wrzucony w tło wprost z lat 80. zeszłego stulecia. Zaprosimy widzów na imprezę do klubu nocnego, w rytm hitów z tamtych lat. I mogę zapewnić, że wszystko to będzie trzymało się kupy, bo ta sztuka - mimo że napisana 400 lat temu-jest o nas.

Czyli?

- Czyli o złych ludziach. O namiętności, która ich trawi, o korupcji, o świecie, w którym czyjś upadek jest twoją wygraną. W tej sztuce nie ma ani jednej pozytywnej postaci. Mało tego, są tak prawdziwe właśnie dzięki tej bezkompromisowości w byciu złym, nie łamią się w tym ani na chwilę. Są w swojej determinacji do pogrążania innych absolutnie szczerzy i nie ukrywają, że chodzi im o posiadanie, o bycie najważniejszym.

Taka bezwzględność potrafi wyjść z każdego?

- Myślę, że wychodzi. Nietrudno jest dostrzec, że każdemu z nas zawsze chodzi trochę o coś więcej, niż o proste relacje. Staramy się budować więzi z innymi ludźmi w taki sposób, by podbić własne ego, pokazać, choć na chwilę, że to my jesteśmy najważniejsi.

Za wszelką cenę. Egocentryzm jest jedną z najciekawszych cech człowieka, bo doprowadza go do rzeczy ostatecznych.

- I namiętność, która pogrąża bohaterów. A która najmocniej wybucha w wypadku miłości zakazanej. W "Szkoda, że jest nierządnicą" jest to miłość kazirodcza. Ale piękna. Bo do krwi ostatniej. Gra Pan postać ojca pary głównych bohaterów, oddających się grzesznemu uczuciu.

Ojca, który nie ma pojęcia, co się dzieje pomiędzy jego dziećmi. Patrzy na swoje latorośle jedyne przez pryzmat rachunku zysków i strat. Zamienia się w mafiosa, handlującego swoją córką, chcącego wydać ją jak najlepiej za mąż, bo chodzi mu tylko o pieniądze i wpływy. Kupczy nią w świecie pozbawionych wszelkich skrupułów.

Co widz wyniesie z teatru po spędzeniu dwóch godzin w tym bezwzględnym świecie?

- Sam jestem ciekaw. To oczywiście zawsze zależy od samego widza, od jego wrażliwości, zdolności do refleksji. Ta sztuka jest po to, by móc się sobie dogłębnie przyjrzeć. Odkryć, zrozumieć, oswoić i polubić swoją ciemną stronę. Uznać, że taka też w nas istnieje. I jednocześnie mam wielką nadzieję, że będzie to spektakl dla ludzi młodych. Bo pomimo poruszanych w nim spraw fundamentalnych będzie lekki, może nawet zabawny. A nawet - mogę to zdradzić - tarantinowski. Zobaczymy sceny kompletnie nieobliczalne. Mamy sporo frajdy przy pracy nad tym spektaklem, myślę, że będzie to widać na scenie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji