Artykuły

Psychopata bilardowy

- Bilard wciągnął mnie na dobre. Gram w amatorskiej lidze firm, w której rywalizują lekarze, biznesmeni, prawnicy i dziennikarze. Zrobiłem nawet kurs instruktora - mówi EDWARD JANASZEK, aktor Teatru im. Żeromskiego w Kielcach.

Z Edwardem Janaszkiem [na zdjęciu], znanym kieleckim aktorem, który uwielbia grać w bilard, szefem klubu kibica drużyny Contactu Kielce, rozmawia Robert Felczak.

Skąd wzięło się u pana zamiłowanie do bilarda?

- W czasach komuny w Polsce nie było stołów bilardowych, widziałem je jedynie w filmach. Już wówczas podobało mi się, bardzo chciałem spróbować, ale nie było ku temu okazji i możliwości. Dopiero na początku lat 90. zaczęły powstawać pierwsze kluby bilardowe. Kij wziąłem do ręki po raz pierwszy w Krakowie. Zagraliśmy z kilkoma kolegami, mimo że nie znaliśmy podstawowych zasad gry. Po prostu złapaliśmy kije i zaczęliśmy odbijać kule tak, aby wpadły do dziury. Dopiero gdy w Kielcach powstał klub bilardowy zacząłem poważniej traktować tę grę, poznałem jej zasady. Tak naprawdę, to zacząłem grać o 30 lat za późno. Bilard wciągnął mnie jednak na dobre.

To ciekawe uczucie odkryć w sobie pasję w tak późnym wieku. Znajduje pan czas na trening?

- Niewiele, ale udaje mi się wygospodarować kilka godzin. Trenuję systematycznie, najczęściej jednak o dość nietypowych porach. W klubie pojawiam się przeważnie przed ósmą rano. Po dwóch godzinach idę do teatru na próbę lub spektakl. Czasem udaje mi się potrenować w godzinach popołudniowych.

Co szczególnie wciąga w tej grze?

- Jak obserwuję poczynania zawodników Contactu Kielce, to wydaje mi się, że oni są czarodziejami. To, co oni robią jest magią, mają takie zagrania, o których ja mogę jedynie pomarzyć. Wiem, że teoretycznie są możliwe, ale w praktyce są dla mnie nierealne. Bo w tej grze, która jest niezwykle skomplikowana, konieczna jest precyzja niemal tak duża jak u zegarmistrza. I właśnie to jest najbardziej wciągające. Szczególnie, gdy udaje się jakieś trudne zagranie.

Psychopata bilardowy, za którego uważa pana wiele osób jest więc chyba dobrym określeniem...

- Faktycznie jest w tym wiele prawdy (śmiech). Bilard wciągnął mnie na dobre. Zrobiłem nawet kurs instruktora. Wzięło się to stąd, że zobaczyłem w wakacje dzieci, które wolne chwile spędzały przy stole bilardowym. Tak jak ja wiele lat temu brały kijki i popychały nimi bile. Zaproponowałem wówczas, że zapoznam je z podstawami, pokażę jak się trzyma kij, jak uderza. Nie chciałem żeby dzieci nauczyły się źle, bo to później wchodzi w nawyk i są kłopoty z poprawną i skuteczną grą. Nawet nie zauważyłem jak wokół mnie zebrała się grupka, która uczyła się jak radzić sobie z kijami i bilami. Grzegorz Kędzierski, kierownik Contactu Kielce, zobaczył to, uznał że mam dar do dzieci i zaproponował, abym zajął się szkółką bilardową. I wkrótce będę jednym z instruktorów szkolących dzieci.

Pana syn również gra w bilard?

- Od wielu lat gramy wspólnie. Szybko mnie przegonił w umiejętnościach, obecnie gra w drugiej lidze. Tak to już jest, że młody człowiek trzy razy szybciej się rozwija. Ja natomiast gram w amatorskiej lidze firm, w której rywalizują lekarze, biznesmeni, prawnicy i dziennikarze. Wcześniej tworzyłem drużynę wraz z Arturem Pontkiem i Grzegorzem Kwasem. Po ich odejściu z kieleckiego teatru moimi partnerami są Robert Piskorz i Michał Ośka, także aktorzy Teatru im. Stefana Żeromskiego. Naszym najwierniejszym kibicem jest moja żona, która wraz z synem jest członkiem fan klubu Contactu Kielce.

Stworzenie fan klubu drużyny Contactu Kielce to pana pomysł?

- Nie. Powstał, bo zebrały się osoby, które tak jak ja kochają tę grę. Jakoś tak wyszło, może w niewielkim stopniu zależało to od mojej osoby. Na przyjęcie honorowej funkcji szefa fan klubu zgodziłem się jednak bez wahania. Moim zadaniem są wszelkie sprawy związane z dopingowaniem Contactu Kielce, głównie organizacja wyjazdów na mecze naszej drużyny. Ten zapał wziął się u mnie stąd, że kibicowanie rozgrywkom bilardzistów jest wyjątkowe. Zupełnie inne niż tak zwany doping szalikowy, typowo piłkarski. Kibice bilardzistów przez większość meczu zachowują się bardzo cicho, aby w pewnym momencie eksplodować. Zamiast oklasków za dobre zagrania są pstryknięcia palcami, to w mniejszym stopniu rozprasza zawodników.

Edward Janaszek

Ma 47 lat. Jest jednym z najbardziej znanych i popularnych aktorów w Kielcach. Obecnie można go oglądać na scenie Teatru im. Stefana Żeromskiego, wcześniej był aktorem Teatru Lalki i Aktora Kubuś w Kielcach. Grał również w filmach, m.in. w "Podróżach Pana Kleksa", "Skarbie sekretarza", "E=MC2" oraz serialach, m.in. "Wiedźmin" i "Kryminalni".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji