Artykuły

Klasyka w teatrze? Może wywołać prawdziwy wstrząs

"Jak to dobrze, że mamy pod dostatkiem" wg Helmuta Kajzara w reż. Katarzyny Szyngiery we Wrocławskim Teatrze Współczesnym. Pisze Magda Piekarska Gazecie Wyborczej - Wrocław.

Do teatru wraca język aluzji i metafory. Twórcy: "Onych" w Teatrze Polskim i "jak to dobrze, że mamy pod dostatkiem" we Współczesnym sięgają po klasykę polskiej dramaturgii. Odkurzone teksty stawiają mocne pytania o współczesność

Oba przedstawienia swoje premiery miały w weekend.

O "Onych" Witkacego w reżyserii Oskara Sadowskiego pisaliśmy w "Wyborczej" wczoraj. Z "jak to dobrze, że mamy pod dostatkiem" Helmuta Kajzara wraca natomiast do Wrocławia Karolina Szyngiera - wcześniej wyreżyserowała tu czytanie innego tekstu tego dramaturga i zainscenizowany na dużej scenie "Tajemniczy ogród". Pomiędzy była jeszcze wystawiona w Białymstoku "Swarka", poruszająca temat rzezi wołyńskiej.

Tym razem wbrew pozorom (budulcem dla spektaklu są dwa teksty Kajzara, "+++ (Trzema krzyżykami)" i "Ciąg dalszy", napisane w latach 70.) dostajemy gorący materiał. Diagnoza, jaką autor postawił znieczulonemu konsumpcją społeczeństwu rozleniwionych egoistów, pochłaniających bezrefleksyjnie kolejne atrakcje, ma siłę spełniającej się na naszych oczach przepowiedni. Jednocześnie reżyserka robi wszystko, żeby odsunąć od widza te skojarzenia.

W części pierwszej zabiera nas przed witryny domu towarowego. Dość siermiężne - to ewidentnie PRL, żaden bogaty Zachód. Aktorzy grają manekiny - scenografka Agata Baumgart ubiera ich w identyczne czerwone spodnie dzwony, buty na platformach i obcisłe golfy z połyskującego, sztucznego materiału. Wszyscy mają twarze przesłonięte maskami - i to się nie zmienia aż do finału, kiedy witryny rozsuwają się, odsłaniając przed widownią całą przestrzeń sceny.

Kluczowe jest tu pytanie - czy w społeczeństwie sytych jest miejsce na bunt, czy jego wirus może sprowokować rewolucję, czy - nawet okupiony ostatecznym cierpieniem - pozostanie skazany na krótki żywot lokalnej atrakcji, angażującej uwagę publiczności tylko przez krótki moment? Problem w tym, że forma przyjęta przez Szyngierę ujmuje te kwestie w nawias, odbierając im część tej dojmującej dobitności, którą ma w sobie sam tekst. I o ile Kajzar się broni, to właśnie sposób wystawienia trzyma go aż nadto mocno w ramach epoki, w której napisał oba te dramaty.

Aktorzy ze stylistyką odbierającą ich postaciom rys indywidualności radzą sobie nad wyraz dobrze, albo raczej - nad wyraz dobrze jej się wymykają. Mimo unifikacji wyglądu nie sposób pomylić Anny Kiecy z Marią Kanią czy Jerzego Senatora z Maciejem Tomaszewskim. Nie mówiąc już o Zdzisławie Kuźniarze, którego nie sposób pomylić z nikim. Inaczej niż w legendarnym już spektaklu Susanne Kennedy "Warum. Dlaczego pan R. wpada w szał?", prezentowanym na ubiegłorocznym festiwalu Dialog, tu maska i kostium, a nawet mechaniczny ruch w części pierwszej nie czynią z nich scenicznych automatów. Co - w kontekście scenicznej opowieści - daje nieco na wyrost nadzieję na ocalenie indywidualnej tożsamości przed trucizną dostatku.

Prawdziwie poruszający jest finał, który zamienia śmierć rewolucjonisty w element telewizyjnego show, według najnowszego pomysłu prezesa radia i telewizji. Ta relacja z umierania jest przez grono widzów konsumowana bez refleksji, traktowana jako nowy, egzotyczny, a w efekcie nieco nużący rodzaj pokarmu. Kajzar zmarł w 1982 roku, nie zdążył doświadczyć medialnych transmisji z egzekucji na żywo, czasu, w którym z umierania Jana Pawła II zrobiono wielodniowy serial, ani obrazu martwego chłopczyka wyrzuconego na jedną z greckich wysp na pierwszych stronach gazet. Ale przewidział, że to zapośredniczone doświadczenie da nam jedynie marną namiastkę prawdziwych wzruszeń. Dopiero spojrzenie z zewnątrz, celna diagnoza artysty, obejmująca obie strony tego przekazu (jego bohatera, media i odbiorców), potrafi wywołać prawdziwy wstrząs. W spektaklu jest to też moment, kiedy z twarzy aktorów, stających się publicznością tego show, reżyser zdziera maski w najokrutniejszy sposób. Sprawiając, że natychmiast żałujemy własnej ciekawości tego, co kryło się pod spodem.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji